Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fundusz oszczędza na leczeniu zawałów!

Agata Pustułka
Teraz na kardiologiczne zabiegi trzeba będzie czekać dłużej
Teraz na kardiologiczne zabiegi trzeba będzie czekać dłużej Fot. Karina Trojok
Do piątku leczenie ostrych zespołów wieńcowych, czyli zawałów, było traktowane jak procedura ratująca życie, na którą nie ma limitu. I trudno, żeby było inaczej, skoro jest to główna przyczyna śmierci i inwalidztwa w Polsce i na świecie.

Oznaczało to, że Narodowy Fundusz Zdrowia musiał zapłacić za każdy udokumentowany przypadek tej choroby, a szpitale rozliczały się z Funduszem, co trzy miesiące. Był to zresztą pomysł obecnej minister zdrowia Ewy Kopacz i jej duże osiągnięcie, bo jako pierwszy szef resortu uwolniła limity na leczenie zawałów. Jednak nagle bez konsultacji ze środowiskiem kardiologów i dyrektorów szpitali Fundusz zmienił zasady rozliczania.

120 000 osób w Polsce co roku dopada zawał serca. W naszym regionie dotyczy to ok. 16 tys. ludzi

- Przy malejących wpływach ze składek oraz oczekiwaniach finansowania bez limitów nowych świadczeń, w tym finansowanych od 1 lipca przeszczepów, Fundusz zmuszony jest do wprowadzania ograniczeń - mówi Edyta Grabowska-Woźniak, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej NFZ.

Od 1 sierpnia wchodzi w życie rozporządzenie prezesa NFZ, które "wyrzuciło" zawały z listy procedur, na którego leczenie nie ma limitu. Zmiana zarządzenia spowoduje ogromne utrudnienia dla pacjentów, bo kliniki kardiologiczne, by nie przekraczać narzuconych kontraktów, będą musiały pracować na zwolnionych obrotach.

- Wszystkich zawałowców przyjmiemy, ale siłą rzeczy ograniczona zostanie liczba zabiegów planowych oraz diagnostyki kardiologicznej np. koronorografii - mówią kardiolodzy w Śląskim Centrum Chorób Serca oraz Górnośląskim Centrum Medycznym. - Oznacza to wydłużenie się kolejek także u kardiochirurgów, bo od diagnostyki zależy kwalifikacja do określonych zabiegów.

Na wszczepienie rozrusznika serca trzeba będzie chyba czekać dekadę. Teraz to "tylko" kilka lat. Lekarze są oburzeni: jak można limitować coś tak nieprzewidywalnego jak zawał. Tego samego zdania jest szef sejmowej komisji zdrowia, poseł Bolesław Piecha. - To krok wstecz. Nikt zgodnie z planem na zawał nie będzie chorował. Już przerabialiśmy limity na zawały i było bardzo źle - twierdzi.
Środowisko medyczne nie kryje zaskoczenia: - Znam pracowitość i ambicje minister Kopacz i nie wyobrażam sobie, by wyraziła zgodę na hamowanie zabiegów ratujących życie. Jeśli szukać oszczędności, co doskonale rozumiem, to w niekontrolowanej ucieczce środków na terapie lekowe - ocenia prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskie- go Centrum Chorób Serca.

W Polsce, według danych Ogólnopolskiego Rejestru Ostrych Zespołów Wieńcowych, rocznie dochodzi do 120 tys. zawałów. To średnio ok. 2,8 - 3 tys. przypadków na milion mieszkańców.

- Zdaję sobie sprawę, że liczby zachorowań nie da się zadekretować. Mogę tylko obiecać, że nadal będziemy płacić za wszystkie przypadki, bo to przecież zabiegi ratujące życie. W regionie mamy co rok ok. 15-16 tysięcy zawałów - twierdzi dyrektor Śląskiego Oddziału NFZ, Zygmunt Klosa.

Czy jednak dyrektor nie obiecuje gruszek na wierzbie, bo do tej pory NFZ jest winny śląskim szpitalom ok. 172 mln złotych za przyjmowanie chorych ponad podpisany kontrakt. Na dodatek na razie nie zamierza płacić, bo nie ma pieniędzy. Najwcześniej szpitale mogą spodziewać się jakichś pieniędzy wiosną przyszłego roku. 2009 rok łatany jest przez Fundusz rezerwami i ostatnie miesiące zapowiadają się fatalnie.

Jeszcze gorszy będzie rok następny. Szczególnie dla naszego województwa. Po przyjęciu przez centralę NFZ złych wskaźników, obcięto nam prawie pół miliarda złotych na leczenie. Wprawdzie w miniony poniedziałek raz jeszcze policzono budżet i w "cudowny" sposób powiększył się on o 116 mln zł, ale jest to kropla w morzu potrzeb. Wciąż brakuje nam ponad 300 mln zł!

Śląski sukces

Kardiologia jest wizytówką śląskiej medycyny. Praktycznie wyeliminowano mniej efektywną metodę leczenia lekami rozpuszczającymi zakrzep w tętnicy wieńcowej. Korzysta z niej ok. 3 proc. zawałowców. Reszta w ciągu kilkudziesięciu minut trafia do którejś z 11 funkcjonujących w regionie pracowni hemodynamiki, gdzie z zawałem rozprawia się kardiolog, przetykając tętnicę za pomocą tzw. balonika. Przełom w leczeniu zawału w Polsce stał się możliwy dzięki wprowadzeniu najpierw w Zabrzu, a potem w całym kraju Ogólnopolskiego Rejestru Ostrych Zespołów Wieńcowych (są tam dane ponad 180 tysięcy pacjentów z zawałem).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Fundusz oszczędza na leczeniu zawałów! - Dziennik Zachodni