Kibice obu drużyn wspólnie dopingowali swoje zespoły, siedząc nie odgrodzeni od siebie metalowymi siatkami, a nawet kordonem ochroniarzy. To rzadki obrazek na naszych stadionach.
Piłkarze dostosowali się do atmosfery panującej na trybunach i stworzyli całkiem niezłe widowisko, w którym minimalnie lepsi okazali się gospodarze. W 30 minucie festiwal bramek rozpoczął Tomasz Kasprzyk który wykorzystał błąd bramkarza gości Andrzeja Witana. Tyszanie nie cieszyli się długo prowadzeniem, bo jeszcze przed przerwą wyrównał Piotr Bajera.
- Nie potrafiliśmy się skoncentrować po strzeleniu bramki - powiedział po meczu Tomasz Kasprzyk. - Na szczęście więcej strzelamy niż tracimy i punkty zostały u nas.
Gospodarze mogli wygrać efektowniej, jednak w doliczonym czasie gry Krzysztof Bizacki nie wykorzystał rzutu karnego. Napastnik GKS-u w jednej z ostatnich akcji tego spotkania śmiałym atakiem wbiegł w pole karne Zawiszy i został nieprzepisowo zatrzymany. Arbiter bez wahania odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale obronną ręką z tego pojedynku wyszedł bramkarz Zawiszy.
- Popularny Bizak był numerem jeden do wykonywania jedenastek, jednak kiedy sędzia gwizdnął, coś czułem, że bramki nie będzie - po meczu stwierdził trener GKS-u Mirosław Smyła. - Na całe szczęście nie było to nam potrzebne do zapewnienia sobie zwycięstwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?