Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bądź grzeczny, bo Trynkiewicz cię zabierze. Czy mamy się kogo bać? [WIDEO]

Grażyna Kuźnik
Mariusz Trynkiewicz, morderca z dobrego domu, opowiadał, jak zabijał dzieci i pozbywał się w lesie ich ciał. Nie miały szans
Mariusz Trynkiewicz, morderca z dobrego domu, opowiadał, jak zabijał dzieci i pozbywał się w lesie ich ciał. Nie miały szans arc.
Mariusz Trynkiewicz, polski seryjny morderca skazany na karę śmierci, na mocy amnestii zamienioną na 25 lat więzienia, wyjdzie w lutym na wolność. Gdzie zamieszka? Czy zamieszka na Śląsku? W wielu miastach powiało grozą.

Cała Polska boi się mordercy i pedofila, który wyjdzie z więzienia 11 lutego tego roku. Gdzie osiądzie? Na Śląsku, jak zapowiedział? W specjalnym ośrodku? Co zamierza? Czy żałuje, a może stał się jeszcze większą bestią? Zechce się leczyć? Jaki będzie na wolności?

- Nikt tego nie wie, pewnie nawet on sam - mówi psycholog dr Renata Rosmus. - Nie chodzi o szerzenie nienawiści do kogoś, kto odbył zasądzoną karę, ale o rozsądek. Ten człowiek już kilka razy tragicznie nadużył społecznego zaufania. Kosztowało to życie czworga dzieci.

Szef policji o niebezpiecznych skazanych: Nasze działania mogą mieć szeroki zakres - ZOBACZ WIDEO:

Szef KGP: Policja wymieni się informacjami ze Służbą Więzienną - ZOBACZ WIDEO:

Dlatego policja w całym kraju szykuje się na wyjście z więzienia takich przestępców jak Trynkiewicz. Wczoraj w Komendzie Głównej Policji odbyła się narada poświęcona działaniom funkcjonariuszy wobec szczególnie niebezpiecznych zabójców, którzy w najbliższym czasie mają opuścić zakłady karne. - Bierzemy na siebie olbrzymią odpowiedzialność. Ale nie mamy innego wyjścia. Musimy naprawić błąd, który wiele lat temu popełnił ktoś, kto zmieniał przepis i nie wziął pod uwagę tego, że takie osoby wyjdą z więzienia - przyznał w programie "Wstajesz i Wiesz" Mariusz Sokołowski z KGP.

Odludek, milczek, morderca

Wojtek, pierwsza ofiara Trynkiewicza, miałby dzisiaj 39 lat. Może by został mechanikiem samochodowym? Niestety, morderca przerwał jego plany na życie. Przypominamy tę historię. Uwaga, trzeba mieć mocne nerwy, by to czytać.

Jest rok 1988. Trynkiewicz spotyka 13-latka nad rzeką; Wojtek kojarzy, że to piotrkowski nauczyciel wuefu. Morderca zaciekawia go motocyklem, mówi o wiatrówce, zaprasza do domu. Tam gwałci i dusi, potem zakopuje w lesie.

11-letniego wtedy Tomka i jego kolegów, 12-latków Krzysia i Artura, też zwabił do swojego mieszkania, gdy podał się za nauczyciela. Chłopców krwawo zadźgał nożem myśliwskim, a ich ciała wywiózł do lasu, polał benzyną i podpalił. Mówił potem, że ten ogień go oczyścił. Rodzice rozpoznawali na wpół zwęglone szczątki swoich dzieci.

Trynkiewicz nie był już wtedy nauczycielem w jednej ze szkół w Piotrkowie Trybunalskim, bo miał za sobą dwa wyroki za molestowanie dzieci. Wcześniej uczył techniki i wuefu jako student miejscowej filii uczelni pedagogicznej; nie bardzo mu tam szło, podobnie jak w liceum. Ledwo przebrnął przez technikum. Ale jego ojciec pracował w kuratorium oświaty, posada dla słabego studenta się znalazła.

Przyszły morderca szukał bliskiego kontaktu z uczniami. Prowadził kółko strzeleckie, dziewczynki tam się nie zapisywały. Miał tez kółko fotograficzne, z pasją robił zdjęcia chłopcom. Szkoła była zadowolona, że młody wuefista, w pokoju nauczycielskim odludek i milczek, tak chętnie zajmuje się po lekcjach dzieciakami.

Gazety sprzed lat opisują wychowanie Trynkiewicza. Jedynak z szanowanej rodziny; ojciec pedagog, inspektor w kuratorium, matka laborantka. Synowi nie wolno było bawić się z byle kim na osiedlu, wychodzić na podwórko i sprowadzać kolegów do domu. Czuwała nad tym babcia; konwojowała go do i ze szkoły, chroniła przed zarazkami i obcymi. Nikt nie mógł równać się z jej wnukiem, był najlepszy. Sąsiedzi uważali, że nie udało mu się dorosnąć, zatrzymał się na etapie podrostka, któremu wszystko wolno.

Mówili też, że rodzice wiedzieli o dewiacjach syna; o tym, że molestuje młodszych od siebie. Zdarzały się skargi. Ale on się wypierał, więc mu wierzyli. Ich Mariuszek? Ludzie obgadują, pomawiają z zazdrości, bo inni łobuzują, a on grzeczny. Ale kiedy Mariuszek dostaje pierwszy wyrok za uprowadzenie i wykorzystywanie seksualne chłopca, coś muszą postanowić. Może szkodzi mu ich kontrola? Załatwiają mu osobne mieszkanie. Dochodzi tam do czterech morderstw.

Martwi nie gadają

Pierwszy wyrok Trynkiewicza jest za coś, co stanowiło wstęp do jego późniejszych zbrodni. Dziwne zabawy, scenariusz jak z horroru. Zaczepia pojedynczych chłopców i opowiada, że jest nauczycielem, ma kółko strzeleckie, może nauczyć ich strzelać. Prowadzi do lasu, tam zarzuca na głowę foliowy worek, straszy nożem, wlecze do domku letniskowego, tam wykorzystuje seksualnie. Potem wypuszcza, ale ofiary znowu mają worki na głowie, a on kołuje z nimi po lesie, więc chłopcy nie wiedzą, gdzie byli.

Trynkiewicz odrabia wtedy wojsko, a na chłopców napada w czasie przepustek. Pewnego dnia trafia jednak na nastolatka, któremu w ostatniej chwili udaje się wyrwać i uciec. I zapamiętać, gdzie jest domek i kto go uprowadził. Trynkiewicz staje przed sądem wojskowym.

Żołnierski wyrok jest bardziej niż łagodny. Sąd jest pobłażliwy. Przyszły nauczyciel za grożenie nożem i uprowadzenie do lasu chłopca w foliowym worku na głowie dostaje rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. I tylko roczny zakaz wykonywania zawodu nauczyciela. Po prostu upomnienie. I skazany nic sobie z tego nie robi. Już Agatha Christie pisała, że urodzeni mordercy są bardzo pewni siebie; czują się lepsi i mądrzejsi od innych, wierzą, że wszystkich przechytrzą. Taki też jest Trynkiewicz.

Szef więzienia, gdzie później morderca będzie odsiadywał wyrok, tak go charakteryzował: "Chimeryczny, zmienny. Ma o sobie wysokie mniemanie, uważa się za lepszego niż inni, mądrzejszego, sprytniejszego". Głośno też było o tym, że Trynkiewicz nie chce słyszeć o żadnej terapii w więzieniu. Rzecznik Służby Więziennej w Opolu przyznał, że do uczęszczania na terapię musiał przymusić go sąd.

Po pierwszym wyroku pewny siebie Trynkiewicz wraca do wojska i nie rezygnuje z polowania na chłopców. Wkrótce dostaje przepustkę za dobre zachowanie. Wtedy napada na 12-latka, uprowadza go i wykorzystuje. I tym razem dzieciak go rozpoznaje, Trynkiewicz znowu trafia przed sąd. Jest recydywistą, przestępcą seksualnym, atakuje dzieci. Ale karę dostaje łagodną, półtora roku więzienia.

Być może wtedy kombinuje, że chodzi nie o jego popędy, ale o ofiary. Za dużo gadają. Martwi będą milczeć. Kiedy wychodzi z więzienia na czteromiesięczną przepustkę z powodu opieki nad rzekomo umierającą matką, która zresztą żyje do dzisiaj, zabija po raz pierwszy.

Nie martw się mamo

Jest 4 lipca 1988 roku, wakacje. 13-letni Wojtek, wychowywany bez ojca, poznaje nad rzeką sympatycznego nauczyciela z motocyklem. Pan Mariusz od wuefu obiecuje nauczyć go strzelać z wiatrówki. Chłopcu bardzo to imponuje, zgadza się odwiedzić nauczyciela w jego mieszkaniu. I ślad po nim przepada.

Morderca ma teraz inny plan, zamierza też trochę zarobić. Snuje przed chłopcem wizje, że będą robić ciekawe wycieczki, niech więc dla żartu napisze kartkę z pożegnaniem do domu, wyślą ją po drodze. Wojtek pisze swoje ostatnie słowa, nie martw się mamo. Trynkiewicz gwałci go, dusi, ciało wywozi w pudle na motocyklu. Zakopuje w lesie. Przedtem ucina mu kosmyk włosów i wysyła w liście do jego matki. Żąda 30 tys. zł, bo inaczej Wojtek zginie z rąk satanistów. Po okup jednak się nie zjawia, ma nowe kłopoty. Upolował trzech chłopców, teraz musi szybko pozbyć się z mieszkania ich ciał.

Krzysia, Artura i Tomka zaczepił nad rzeką. Podał się za nauczyciela, obiecał, że będą strzelać z wiatrówki. Chłopcy bez obaw poszli do jego mieszkania. Co dalej się działo? To tajemnica mordercy. On sam powie potem, że chłopcy pojęli, o co mu chodzi i próbowali uciekać, a on wiedział, co go czeka, gdy zaczną gadać. Więzienie. Rzuca się na nich z długim nożem i każdemu zadaje ciosy. Krzysiowi dziesięć, Tomkowi pięć, Arturowi trzy. Chłopcy powoli, na jego oczach, umierają z wykrwawienia.

Kilkanaście dni później grzybiarz znajduje w lesie trzy podpalone ciała, głowy są owinięte workami foliowymi. W sierpniu 1988 roku zatrzymany Trynkiewicz przyznaje się do morderstw. Zostaje skazany na czterokrotną karę śmierci, ale Sejm uchwala amnestię. Jego nowy wyrok to 25 lat. Kara kończy się 11 lutego tego roku. Biegli psychologowie uważają, że Mariusz Trynkiewicz może nadal popełniać zbrodnie. Jak stwierdziła jego matka w jednym z wywiadów, niewykluczone, że zamieszka na Śląsku. Zanim trafi do specjalnego ośrodka, może znów kogoś zabić.

Prawo i życie

Nowe prawo dla groźnych przestępców seksualnych.

22 stycznia 2014 roku wejdzie w życie ustawa o przymusowym leczeniu w ośrodkach zamkniętych osób po wyrokach za ciężkie przestępstwa na tle seksualnym. Zgodnie z nowymi przepisami, chodzi o osoby z zaburzeniami psychicznymi, które stwarzają zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych ludzi.

Trynkiewicz opuści zakład karny 11 lutego, zanim ustawa wejdzie w życie.

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!