W śląskim PSL podejrzenia zostały

Szef ludowców Marian Ormaniec znalazł dwóch takich: Jerzego Buzka, bo startował ze Śląska, a nie z Warszawy, oraz media, a konkretnie "Polskę Dziennik Zachodni", który wielokrotnie opisywał patologie i nepotyzm w partii. Po publikacjach Ormaniec stracił stanowisko wicemarszałka województwa. Teraz próbuje odzyskać pozycję w partii. Opowiada o rzekomo wygranym przez siebie procesie z naszą gazetą i domaga się przywrócenia na stanowisko. Takie sugestie padły już na antenie Telewizji Silesia.

- Nie ma takiej możliwości. Powodem utraty zaufania przez marszałka Śmigielskiego do Mariana Ormańca były nie tylko publikacje "Polski Dziennika Zachodniego", ale także źle układająca się współpraca. Obecny wicemarszałek z PSL-u Adam Stach to osoba odpowiednia na to stanowisko. Nie słyszałem, by utracił rekomendację ludowców. Nie ma więc uzasadnionego powodu do zmian - stwierdził poseł Tomasz Tomczykiewicz, szef Platformy Obywatelskiej na Śląsku.

Proces, który naszej gazecie wytoczył Ormaniec, dotyczył jednego artykułu na temat listu, jaki zbuntowani członkowie partii napisali do wicepremiera Waldemara Pawlaka. Sąd większość zarzutów z pozwu uznał za nieuzasadnione. Sędzia nie oczyścił zatem Ormańca z podejrzeń o nepotyzm, wykorzystywanie stanowiska wicemarszałka, zatrudnianie na wysokich stanowiskach rodziny i znajomych. To nie było przedmiotem sprawy.

Oświadczenia szefa śląskiego PSL-u na ten temat nie są prawdziwe. - Wyrok jest nieprawomocny. Sąd oddalił częściowo żądanie finansowe powoda. Nie otrzymaliśmy uzasadnienia wyroku, więc trudno mi go komentować. Z pewnością mogę stwierdzić, że złożymy apelację - wyjaśnia mecenas Wojciech Głąb, pełnomocnik redakcji.