To zaległy podatek za rybnickie morze. Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie wydał wyrok kończący czteroletni spór. Wyrokiem jest zaskoczone kierownictwo elektrowni, jednego z największych zakładów pracy w regionie.
- Sytuacja jest nienormalna. Muszę teraz zasięgnąć porady prawnika, który powie nam, w jaki sposób możemy jeszcze walczyć z tą pomrocznością jasną - komentuje Jerzy Chachuła, prezes elektrowni.
O co chodzi w sporze? Urzędnicy, eksperci, a nawet przedstawiciele Samorządowego Kolegium Odwoławczego nie byli w stanie jednoznacznie wskazać, czym tak naprawdę jest rybnicki zalew i jaką stawkę podatku zakład ma za ten teren płacić.
Do 2005 roku elektrownia płaciła miastu podatek za zalew jak za jezioro. Tymczasem w miejskiej ewidencji gruntów od 2002 do 2005 zalew ujęty był jako tereny rolne i leśne.
- Nie wiedzieliśmy, że w rejestrze jest taki wpis. Opieraliśmy się na opinii Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, który stwierdził, że zalew jest jeziorem - mówi Chachuła.
Zapisy w miejskim rejestrze skorygowano dopiero w 2006 roku, gdy elektrownia była prywatyzowana (miasto uznało wówczas, że zalew to jezioro). Jednak, zdaniem urzędników, przez trzy poprzednie lata elektrownia zapłaciła o prawie 6 milionów zł podatku za mało. W 2006 magistrat upomniał się o resztę.
Władze elektrowni odwołały się najpierw do SKO, a potem do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Sprawa w różnych instancjach trwała prawie cztery lata i wyjaśniła się dopiero kilka dni temu. Naczelny Sąd Administracyjny przyznał rację rybnickim urzędnikom. - Cieszy nas ten wyrok. Na co zostaną przeznaczone pieniądze? Na pewno nie na nowe inwestycje, tylko na zmniejszenie deficytu budżetowego. W kryzysie każda złotówka w budżecie jest nam potrzebna - mówi prezydent Adam Fudali. - Ten spór to jednak kolejny przykład na to, że w naszych przepisach i ustawach panuje wielki chaos. Ja w tej sprawie zamawiałem już kilka ekspertyz, interpretacji przepisów od najlepszych prawników w kraju. I każda z tych interpretacji była inna - podkreśla Fudali.
Jak zapewniają władze elektrowni, konieczność zapłacenia 6 milionów zaległego podatku nie zakłóci działalności firmy. Elektrownia Rybnik jest bowiem jednym z najbogatszych zakładów pracy w regionie. Rocznie wydaje kilka milionów złotych na sponsoring imprez kulturalnych, sportowych i edukacyjnych, utrzymanie basenu i fundacji.
- Zapewniam, że nadal będziemy utrzymywać basen, nie wycofujemy się też ze sponsorowania wszystkich tych wydarzeń, na które zawsze znajdowały się pieniądze, i które są ważne dla społeczeństwa - zapewnia Chachuła.
Jednocześnie prezes elektrowni zapowiada, że będzie jeszcze rozmawiał z prawnikami na temat innego wyjścia z sytuacji. Wyrok NSA jest jednak ostateczny i nie ma już od niego odwołania.
Raj dla żeglarzy i wędkarzy
Zalew rybnicki wybudowała Elektrownia Rybnik w latach 60. Zbiornik ma powierzchnię 450 hektarów i jest jednym z największych sztucznych zalewów na Śląsku. Dzisiaj jest to ulubione miejsce wypoczynku tysięcy mieszkańców całego regionu. Każdego roku nad brzegiem "rybnickiego morza" odbywa się kilkadziesiąt imprez kulturalnych i sportowych. Miejsce to szczególnie cenią sobie miłośnicy sportów wodnych, bo sezon żeglarski trwa nad zalewem od kwietnia do października. To także raj dla wędkarzy, bo w wodzie, która nigdy nie zamarza, pływają nawet 30-kilogramowe amury. W zalewie nie można natomiast się kąpać, bo woda z rybnickiego morza jest typowo przemysłowa i stale wykorzystywana do schładzania gigantycznych baterii w elektrowni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?