Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Dąbrowie Górniczej źródlana woda zdrowia nie doda

Monika Ziólkowska Dąbrowa Górnicza, Łazy
Po wodę ze źródełka w Skałbani każdego dnia ustawiają się kolejki
Po wodę ze źródełka w Skałbani każdego dnia ustawiają się kolejki Fot. Monika Ziółkowska
Naturalne źródełka w regionie zagłębiowskim i na terenach jurajskich biją rekordy popularności. Ludzie czerpią z nich wodę, opierając się często na błędnym przeświadczeniu, że jest czysta i ma nawet właściwości uzdrawiające.

Tymczasem w Dąbrowie Górniczej na dziesięć źródełek tylko w jednym woda nie jest zanieczyszczona bakteriami. Na terenie gminy Łazy, w Irządzach i Pilicy aktualnych badań nikt w ostatnich latach nie przeprowadzał. Dlaczego? Zawierciański Sanepid twierdzi, że nie ma takiego obowiązku, a gminom jakoś się do tego nie spieszyło. Sami amatorzy naturalnie wypływającej z ziemi wody często po prostu ignorują zakazy jej picia i niszczą tabliczki, ostrzegające przed przykrymi konsekwencjami.

- Kilka miesięcy temu dałem się namówić na wodę, która wypływa przy ulicy Szosowej w Dąbrowie Górniczej. Po kilku dniach zaczęło mnie skręcać, nie mogłem nic jeść. Odstawiłem ją szybko i wszystko wróciło do normy - mówi Andrzej Wiśniewski z Dąbrowy Górniczej.

Woda z dziewięciu dąbrowskich źródeł nie nadaje się absolutnie do spożycia

Zagrożenie dla zdrowia potwierdza Grzegorz Hudzik, wojewódzki inspektor sanitarny w Katowicach.
- Bardzo często spożywana z takich źródeł woda może doprowadzić do zakażenia żółtaczką typu A, czyli tak zwaną żółtaczką pokarmową. Generalnie powinna być systematycznie badana, ponieważ narażona jest na różnego rodzaju zanieczyszczenia. Do takiej wody, po większych opadach deszczu lub na przykład z nieszczelnych szamb mogą przedostać się bakterie i zagrażające zdrowiu związki chemiczne. Niestety wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia i czerpie wodę, która nie miała wykonanych odpowiednich badań - mówi Hudzik.
Dziś nie ma jednak przepisów, które nakazywałyby regularnie wykonywać takie badania sanepidowi.
- Nie mamy obowiązku badania źródełek, ponieważ nie jest to woda przeznaczona do spożycia. Systematycznie badamy wodę z Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji oraz w kąpieliskach na terenie powiatu. Badania wody ze źródełka możemy wykonać, ale tylko i wyłącznie na czyjeś zlecenie - tłumaczy Wiesława Hamerlik, rzecznik prasowy zawierciańskiego sanepidu.

Efektem jest to, że woda ze źródełka w Skałbani, w gminie Łazy, ostatnią kontrolę przechodziła ponad sześć lat temu. A jak podkreślają specjaliści od żywienia, w każdej chwili może zmienić swój skład, więc szkodliwe dla zdrowia bakterie coli mogą się pojawić dosłownie w ciągu kilku godzin. Badanie w 2003 roku zostało tu przeprowadzone nawet nie na zlecenie gminy, ale prywatnego przedsiębiorcy z Dąbrowy Górniczej, Stanisława Szymczyka.

- Woda w źródełku jest dobrej jakości i nadaje się do picia. Sam codziennie przyjeżdżam po tę wodę i ją piję - przekonuje Szymczyk.

Nie przeszkadza mu to, że od czasu badań minęło już kilka lat. Podobnie jak innym okolicznym mieszkańcom.

- Pijemy tylko tę wodę. Znajomy z Sosnowca twierdzi, że dzięki niej uniknął operacji. Inny zaś wodą ze źródełka wyleczył nadkwasotę. Ja sam miałem z tym problem i idąc za jego radą, rano i wieczorem piłem odstaną wodę. Po dwóch tygodniach dolegliwość zniknęła - stwierdza Adam Stajno, sołtys Skałbani. - Jako mały chłopiec przyjeżdżałem tu na rowerze z Dąbrowy Górniczej. Wtedy nie było tu tylu drzew, tylko piach, a z ziemi wybijała czysta woda. Można powiedzieć, że gotowała się jak woda w garnku. Wyglądało to dość niehigienicznie, ludzie jednak przychodzili i ją czerpali. Kiedy objąłem sołectwo, wspólnie z mieszkańcami zabezpieczyliśmy źródełko. Odgrodziliśmy od drogi krawężnikami, położyliśmy betonowe kręgi. Woda wypływa przez założoną rurkę - dodaje sołtys Skałbani.

Po naszej interwencji urzędnicy w gminie Łazy zobowiązali się do wykonania badań zarówno źródełka w Skałbani, jak i w Hutkach-Kankach. W powiecie zawierciańskim są jeszcze dwa, w gminie Irządze w miejscowości Wilgoszcza oraz w gminie Pilica, w miejscowości Siadcza. Tam wody nikt jednak nie bada. Podobnie, jak w gminie Bobrowniki (powiat będziński) w miejscowości Rogoźnik. Inaczej jest w gminie Psary. Woda w Malinowicach oraz Psarach jest badana i dopuszczona do spożycia.

Najgorzej sytuacja wygląda w Dąbrowie Górniczej, gdzie jest 10 monitorowanych przez Urząd Miejski źródełek. Obecnie do picia nadaje się woda tylko z tego przy ul. Majewskiego w Strzemieszycach. Pozostałe: przy ul. Majewskiego na wysokości torów kolejowych, przy ul. Transportowej, Strzemieszyckiej, Głównej oraz ze źródła rzeki Bobrek, w Ząbkowicach przy ul. Szosowej, Zdrojowej, Relaksowej oraz Kusocińskiego, lepiej omijać z daleka. Woda jest tam zanieczyszczona, miasto postawiło tablice zakazujące jej picia, ale są regularnie niszczone.

- Mamy umowę z Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji, które wykonuje dla nas badania raz w miesiącu. Informacje o wynikach pojawiają się w biuletynie informacji publicznej, przekazywane są mieszkańcom na radach osiedli i dzielnic. Tyle możemy zrobić - tłumaczy Anna Zubko z Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!