Podopieczni trenera Waldemara Fornalika od początku spotkania ruszyli do ataku spychając Arkę do defensywy. Maciej Szmatiuk w ostatniej chwili wybił piłkę spod nóg wychodzącego na czystą pozycję Andrzeja Niedzielana, a Wojciech Grzyb przegrał pojedynek sam na sam z Andrzejem Bledzewskim. Sposób na bramkarza gdynian znalazł dopiero Artur Sobiech wykańczając akcję Niedzielana. Co ciekawe niewiele brakowało, by Sobiech nie zagrał w tym spotkaniu, bowiem na przedmeczowe zgrupowanie Ruchu w Siemianowicach dotarł wraz z Maciejem Sadlokiem dopiero w piątek nad ranem.
- Na regenerację sił po środowym meczu z młodzieżówką Francji nie było zbyt wiele czasu, ale cieszę się, że trener Fornalik wstawił mnie do składu. Męcząca była zwłaszcza podróż z Biarritz, lecz jak widać wszystko dobrze się skończyło zarówno w spotkaniu kadry jak i w lidze - powiedział Artur Sobiech.
Strzelec gola chwilę później miał jeszcze jedną znakomitą okazję do podwyższenia wyniku przepychając w polu karnym dwóch obrońców gości, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił tuż obok słupka. Chwilę później z powodu kontuzji boisko opuścił Gabor Straka i gra "niebieskich" bez słowackiego pomocnika straciła na atrakcyjności.
- Gabor doznał naciągnięcia mięśnia dwugłowego i zanosi się na jego dłuższą przerwę w grze - stwierdził trener Fornalik.
Przed przerwą gola próbował strzelić jeszcze Niedzielan, ale sympatyczny napastnik wychodząc na czystą pozycję kilkakrotnie łapany był przez gdynian na pozycje spalone. Przynajmniej jedna z tych akcji była mocno wątpliwa, lecz sędzia asystent każdorazowo podnosił w górę chorągiewkę doprowadzając do szewskiej pasji popularnego "Wtorka".
Po zmianie stron do ataku ruszyła Arka. Chorzowianie cofnęli się na swoją połowę i czekali na okazję do kontry. Tych nie brakowało, ale zawodziła skuteczność gospodarzy. Sobiech i Niedzielan byli w sytuacji sam na sam z brakarzem, lecz zarówno jeden jak i drugi przegrali pojedynek z Bledzewskim.
Gdynianie mieli inicjatywę, lecz długo nie potrafili zagrozić bramce Ruchu. Jedynym groźnym uderzeniem był strzał głową Litwina Tadasa Labukasa.
W 87 minucie gospodarze pomogli jednak Arce i sprokurowali karnego. Krzysztof Nykiel sfaulował Przemysława Trytkę i sędzia odgwizdał jedenastkę. Do piłki podszedł wprowadzony chwilę wcześniej na murawę Grzegorz Niciński, lecz Krzysztof Pilarz wyczuł intencję doświadczonego napastnika gości i łatwo obronił słabo uderzoną piłkę. Biorąc pod uwagę, że w I połowie bramkarz Ruchu wygrał pojedynek sam na sam z najlepszym graczem Arki Tomaszem Sokołowskim, to właśnie on zasłużył na miano bohatera spotkania na Cichej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?