Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hutnicy z Będzina zaciskają pasa

Magdalena Nowacka
Stanisław Pawelec, pracownik i związkowiec, uważa, że zwolnienia nie poprawią fatalnej sytuacji zakładu
Stanisław Pawelec, pracownik i związkowiec, uważa, że zwolnienia nie poprawią fatalnej sytuacji zakładu Fot. Mikołaj Suchan
Ponad 40 pracowników Huty Będzin S.A. straci pracę. Część z nich już ma zwolnienia w ręce, część pracuje do końca roku.

To prawie jedna czwarta 200-osobowej załogi. Od początku roku w hucie stopniowo jest też ograniczana produkcja. W tej chwili zadłużenia firmy (w tym także kredyty ) wynoszą około piętnastu milionów zł, a majątek huty jest wart 25 milionów. Zakład winien jest pieniądze 160 klientom. Czy to oznacza koniec istniejącej od 1890 roku huty?

Zdaniem pracodawcy, produkcja staje się nieopłacalna ze względu na niewielką liczbę zamówień i dlatego trzeba szukać inwestora. Związkowcy i pracownicy twierdzą natomiast, że wizje przywrócenia huty do poprzedniej świetności nie są realne, a zwolnienia to początek końca przedsiębiorstwa.
- Atmosfera w zakładzie jest fatalna, ludzie patrzą na siebie wilkiem. Jest po połowie miesiąca a wciąż wiele osób nie dostało wypłaty. A jeśli chodzi o osoby zwolnione, tak naprawdę mimo obiecanej pomocy z strony urzędu pracy, nie ukrywajmy: jak można przekwalifikować zawodowo kogoś, kto ma 50 lat? Czy on znajdzie pracę? - pyta Stanisław Pawelec, reprezentujący związki zawodowe.

Twierdzi, że obecna sytuacja to wynik niegospodarności kierujących zakładem. - Produkcja praktycznie stoi. Ludzie się pętają bez celu. Prezes twierdzi, że jeśli będzie duże zamówienie na rury, to produkcja ruszy. Ale gdzie on teraz znajdzie takiego klienta? A wcześniej różnie bywało. Klient zgłosił się raz, drugi, odmówiono mu, to już trzeci raz nie pytał - mówi pan Stanisław. Jego zdaniem Huta Będzin wielkich szans na przetrwanie nie ma. Za tymi zwolnieniami pójdą kolejne, a jeśli zakład nie wznowi produkcji, to po prostu upadnie.

Prezes zarządu huty Krzysztof Przybylak jest innego zdania. - Rzeczywiście doszło do zwolnienia 41 pracowników. Zrobiliśmy to po podpisaniu porozumienia z wszystkimi związkami zawodowymi - potwierdza prezes.

Sześciu pracowników zdecydowało się odejść od razu, pozostali zakończą pracę do końca grudnia. Ci, którzy zdecydowali się odejść od razu, dostaną poza odprawami dodatkowe dwa tysiące złotych (ale już bez pieniędzy za okres wypowiedzenia). Jest też powołana specjalna komisja weryfikująca listę osób do zwolnienia. Zdaniem prezesa, zwolnienia to krok w kierunku ratowania zadłużonej huty.

- Musieliśmy zdecydować się na oszczędności. Postawiliśmy na ograniczenie kosztów energii i robocizny. Stąd decyzja o tym, aby w zakładzie pracowało docelowo około 150 osób. Myślimy także o czasowym wyłączeniu fragmentów cyklu produkcyjnego, poprzez zakupy wstępnie przetworzonych surowców, co pozwoli zaoszczędzić na energii. Ale to nie wszystko. Uzyskaliśmy zgodę od Ministerstwa Skarbu Państwa na zbycie części majątku. Z pięciu hektarów wykorzystujemy bowiem tylko jeden. To pozwoli nam uregulować część zobowiązań - twierdzi prezes.

Ministerstwo Skarbu Państwa podjęło decyzję o prywatyzacji zakładu. Doradca prywatyzacyjny, powołany do wyceny akcji Huty Będzin, kończy pracę. Zaproszenie do składania ofert na kupno akcji huty, powinno odbyć się w IV kwartale tego roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hutnicy z Będzina zaciskają pasa - Dziennik Zachodni