Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiek Pary. Technoblog: Gra na automatach

Wiek Pary. Technoblog
Julia Parka
Całkiem niedawno straciłem w automacie 2 euro. Całe 2 euro, za które mogłem kupić dwa niezłe piwa, albo obiad w libańskim barze na Kreuzbergu, albo paczkę cygaretek (to takie coś czego u nas nie ma, a w Niemczech jest i nieźle się pali), albo dowolne bógwico na pchlim targu.

Ale nie żałuję. Bo teraz, za te 2 euro mogę opowiadać, że mnie niemiecki automat do biletów oszwabił. Poważnie. Nawet inni pasażerowie w pociągu ze Szczecina do Angermuende proponowali, że powiedzą konduktorce o moich przebojach z automatem i ona mi odda te 2 euro. Ale się zaparłem. Te 2 euro to naprawdę niewielka cena za to, co dziś mogę opowiadać: NIEMIECKI AUTOMAT MNIE OSZWABIŁ.

Jak słucham opowieści Niemców o kłopotach z Die Bahn to się trochę dziwię. Bo podróżuję nimi stosunkowo często. Mało tego, wybieram tanią opcję: lander-ticket. A to zawsze oznacza kilka przesiadek. I jeszcze nigdy, albo prawie nigdy mnie ta kolej nie zawiodła. Aż do tego roku.

Obsługa jakaś taka kulturalna i rzeczowa, bilety, jak się człowiek postara, to tanie, połączenia całkiem rozsądne. Czasem przy pięciominutowej przesiadce wystarczy przejść z jednej strony peronu na drugą. Mogliby się nasi kolejarze uczyć. I chyba się trochę uczą. Coraz mniej w polskich pociągach stereotypów: niedogolony, zapocony, śmierdzący cebulą i popularnymi konduktor. Co prawda ostatnio pojawił mi się jeden w spodniach z dziurą na tyłku jak nie przymierzając z berlińskiej Love Parade, ale za to myślący. Pociąg miał godzinne spóźnienie, a ten zabrał się za wypisywanie biletu na pospieszny. Zwróciłem uwagę, więc wypisał ten bilet od innej stacji. Zapłaciłem jak za osobowy.

Może to nie jest najuczciwsza praktyka, ale jak się ze mną ktoś umawia, że wyjeżdża z Goerlitz o 15. i jest we Wrocławiu na 17., to nie mam zamiaru go z tego zobowiązania zwalniać. Zwłaszcza, że za takie połączenie chcę zapłacić. Tylko nie bardzo wiem, czy zawiodła mnie wtedy niemiecka kolej, czy może jednak polska.

Mniejsza z tym. Wróćmy do automatów. Nadal biletowych i nadal w Niemczech. Nie no, oczywiście chętnie bym napisał o polskich automatach do biletów kolejowych. Tylko hmm... Ostatni widziałem w Warszawie na Centralnym. Samotnie tak jakoś stał. Miał sprzedawać bilety na Intercity. I pewnie chętnie by to zrobił. Gdyby nie wywieszka: Automat nieczynny. W sumie to nisza rynkowa jest. Ktoś by mógł takie tabliczki produkować. W każdym razie automat się nie sprawdził. Chociaż pamiętam automaty do biletów sprzed 30 lat np. w Gdańsku, czy Gdyni. Fakt, że drukowały wyłącznie bilety na kolejkę, ale jednak. Się sprawdzały.
Niemieckie automaty do biletów to jest inksza inkszość. Nie tylko drukują bilet na wybraną trasę. Potrafią jeszcze posłużyć za informację kolejową. Jest z tym trochę zachodu. Z niezrozumiałych dla mnie przyczyn nie da się w automacie znaleźć stacji Stettin - Szczecin jest jako żywo. Ale już Kattowitz czy Breslau - jak najbardziej. Ale jak już człowiek odkryje zasady - to nie ma nic przyjemniejszego, niż za całkowite darmo nadrukować sobie sieciowy rozkład jazdy na polsko-niemieckie pogranicze.

I to mnie ostatnio w Niemczech najbardziej rozebrało. Oczywiście można iść do punktu informacyjnego. Tyle, że wygoda nieumiejętności obsługiwania automatu kosztuje 3 euro (3 piwa w sklepie, 2 paczki cygaretek, półtora obiadu u Libańczyków). A tu używanie automatu jest całkiem darmowe, bez względu na to ile połączeń człowiek ma ochotę sobie wydrukować.

Abstrahując od automatów, usiłowałem kiedyś uzyskać informację na dworcu w Katowicach. Jakieś połączenia przez Pragę czy do Pragi. Pani Informacja była niezwykle pomocna w zakresie rozkładu jazdy, który wisiał przed jej oczami. Rzecz w tym, że ten sam rozkład można znaleźć w gablotach na każdym peronie. Reszta jej wiedzy zamykała się w czterech słowach: to ja nie wiem. Potem następował wyraz dobrej woli: Pan się spyta w pociągu.

Szczerze mówiąc, mam dobrą radę dla wszystkich spółek PKP. Trzeba zlikwidować informację na dworcach. To będzie kilka tysięcy etatów w skali kraju.

Żeby nie było tak po niemiecku różowo. Trafiłem na dworzec, na którym automat przyjął co miał przyjąć, wydał co miał wydać, ale biletu, skubany, nie chciał wydrukować. Na każdym automacie jest nalepka z numerem serwisu. Dzwonię. Żeby pochwalić, naciśnij 1. Żeby wysłać kwiaty, naciśnij 2, żeby usłyszeć marsza kolejarzy, naciśnij 3... żeby połączyć się z konsultantem, naciśnij 0. Nacisnąłem.

- Automat nie chce mi oddać biletu.
- Taki srebrny z czerwonymi ramkami na ekranie?
- Dokładnie taki. I nie chce wydać biletu, chociaż zapłaciłem.
- Pan walnie pięścią dwa razy nad okienkiem wydawania biletu...

Walnąłem. Dwa razy. Bilet wyskoczył. To się nazywa zachodnia myśl techniczna.


*Oceniamy prezydentów miast. Wielki plebiscyt DZ [GŁOSUJ NA TAK LUB NIE]
*Odrażające morderstwo w Radziechowach. Studentka z Krakowa zadźgana
*QUIZ DZ: Czy znasz polskie komedie. Cytaty z kultowych filmów. Sprawdź się
*W Katowicach sala do sekcji zwłok jak w Kościach [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!