Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiarygodność premiera zagrożona

Kamil Durczok
Nieco jałowe rozważania o możliwej dymisji ministra skarbu na razie skutecznie przesłaniają istotę awantury o nieudaną sprzedaż stoczni.

A jak opozycja i media przestaną się ekscytować odwołaniem bądź nie Aleksandra Grada, premier będzie się musiał zmierzyć ze znacznie poważniejszym wyzwaniem - z własną wiarygodnością.

Aleksander Grad daje się ograć jak dziecko, a szef rządu płaci za poręczenie, którego udzielił bajaniom swojego ministra

Stocznie dla szefa rządu są tym samym, czym było górnictwo dla rządu Buzka. To nie tylko problem zwalnianych ludzi, upadającej branży i zamykanych zakładów. To test na umiejętność rozwiązywania problemów bez tworzenia niepotrzebnych napięć. Buzek Ślązak miał z górnictwem związek emocjonalny. Tusk gdańszczanin ma identyczną sytuację ze stoczniami. Ale tak jak górnicy, którzy łańcuchem opasywali w 1999 r. Ministerstwo Finansów, tak i stoczniowcy palący opony na pl. Trzech Krzyży nie są czymś wyjątkowym. Pytanie, czy rząd zrobił wszystko, by dzisiejszą wściekłość i rozgoryczenie ograniczyć do minimum. Odpowiedź brzmi nie.

Rozwiązanie kłopotów z zakładami w Gdyni i Szczecinie było sztandarowym hasłem eurokampanii. Pokazanie, jak modelowo ekipa PO w samym środku kryzysu rozwiązuje taki kłopot jak upadająca stocznia, powinno było raz na zawsze zamknąć usta niedowiarkom. A opozycji - która przyłożyła rękę do agonii przemysłu stoczniowego w stopniu więcej niż poważnym - pokazać, jak się naprawdę rządzi. Tymczasem cały misterny plan wziął w łeb. I to w sposób, delikatnie mówiąc, groteskowy. Bo zapewnienia poważnych polityków okazały się funta kłaków warte. Triumfalne obwieszczanie państwu i światu, że oto mamy zbawcę polskich stoczni, okazało się obiecywaniem gruszek na wierzbie. Co w wydaniu tej ekipy ma jeszcze dodatkowy posmak specyficznego szyderstwa. Minister skarbu daje się ograć jak dziecko, a szef rządu płaci za poręczenie, którego temu bajaniu udzielił. Na dodatek drwinom i ironii nie ma końca, bo cała transakcja była owiana aurą tajemniczości rodem rzeczywiście z baśni tysiąca i jednej nocy.

Jeśli dziś rząd i premier osobiście (co wcale nie jest takie pewne, bo PiS ustanowił w kwestii łamania obietnic własne, wyjątkowe standardy) zapłacą wysoką cenę za tę stawkę, to będą mieli straty na własne życzenie. To będzie kara za pośpiech i szukanie wyborczego sukcesu za wszelką cenę. Milczenie jest w biznesie wartością bardzo pożądaną. W polityce wręcz przeciwnie. Ale sprzedaż majątku narodowego to jest biznes, nie polityka, i kto jak kto, ale minister skarbu powinien o tym wiedzieć. Więc jeśli za coś ma zapłacić stołkiem, to właśnie za gadulstwo ku przestrodze swoim następcom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!