Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grochola napisze o Korfantym?

Krystyna Bochenek
Gdyby liczyć miesiące usłane rocznicami, to sierpień najpewniej stanąłby na podium. Już na początku sierpnia obchodzimy rocznicę powstania warszawskiego.

W czasach peerelowskich o tym zrywie nie uczono i jeśli ktoś nie wyniósł z domu stosownej wiedzy, mógł zaległości edukacji szkolnej nadrobić w dwójnasób, bo tyle było - i to przez kilka dni - okolicznościowych audycji, artykułów, doniesień, relacji, transmisji. Łącznie z poezją Gajcego w wydaniu hip-hopowym.

Mniej więcej od połowy sierpnia wzrasta tempo rozmaitych obchodów, które nakładają się na siebie.
Zaczyna się od Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, które przypada w dniu cudu nad Wisłą (może teologicznie bardziej poprawne byłoby stwierdzenie, że to cud nad Wisłą zdarzył się w święto maryjne). Skoro tak, to dla upamiętnienia największego bodaj triumfu polskiego oręża w ubiegłym wieku, postanowiono w tym dniu obchodzić święto Wojska Polskiego. Tak zdecydował Sejm w 1992 roku. Przedtem łączono święto wojska z obchodami 3 Maja. Jeszcze wcześniej obchodzono 12 października dzień Ludowego Wojska Polskiego, na pamiątkę chrztu bojowego I Dywizji im. Tadeusza Kościuszki pod Lenino. A jeszcze wcześniej świętowano w rocznicę cudu nad Wisłą, czyli 15 sierpnia, czyli tak jak dzisiaj.
Uff! Łatwo się zorientować, że trudno się zorientować, kiedy właściwie przypada święto polskich żołnierzy. Mimo że od kilkunastu lat na powrót przypada piętnastego, myślę, że w głowach panuje niezły zamęt. Stąd można tłumaczyć stosunkowo nikłą frekwencję podczas obchodów święta w katowickim osiedlu Paderewskiego. Było uroczyście, podniośle i barwnie.

Mój nieżyjący ojciec uwielbiał oglądać parady wojskowe, więc zapewne mam to po nim. Żałowałam więc, że uroczystość obserwowała niewielka garstka dzieci i młodzieży, bo tłoku nie było, poza kilkoma panami w bermudach i z pieskiem, zgromadzili się tylko ludzie dojrzali i starsi. W tym wiele pań - matek żołnierzy, żon żołnierzy, sióstr żołnierzy.

Nawiasem mówiąc, dobrze przypomnieć, że kobiety też brały udział w wielu walkach w historii Polski, że wymienię tylko kilka Polek walczących: Joanna Żubr w wojnach napoleońskich, Emilia Plater w powstaniu listopadowym, Maria Wittek, pierwsza kobieta ze stopniem generała, zmarła niedawno - też generał - profesor Elżbieta Zawadka, kurierka w czasie konspiracji czy Grażyna Lipińska, uczestniczka obu wojen i III powstania śląskiego. A w powstaniu warszawskim, w specjalnym plutonie łączności kanałowej, było ich aż 60 proc.!
Ale do rzeczy, czyli do rocznic. Parę dni po 15 sierpnia wypadła okrągła rocznica śmierci, a następnie pogrzebu Wojciecha Korfantego. Polityka latami przemilczanego, o cechach, które dzisiaj byłyby przydatne: hart ducha, wierność zasadom, niezłomność.

I znowu podobnie: niewielu uczestników; trochę młodzieży ze szkół noszących jego imię (ciekawe, czy biedacy musieli przerwać wakacje, czy brano ich z łapanki: kto akurat został w Katowicach?). I starsi ludzie. Poza tym, jak zwykle, policja, wojsko, oficjele i poczty sztandarowe.

Korfanty był człowiekiem przystojnym i postacią barwną. W sam raz na scenariusz filmowy, na przykład autorstwa Katarzyny Grocholi. Z Maciejem Zakościelnym w roli głównej. To by dopiero był bestseller!
Póki co, nie słyszałam o takim projekcie, a szkoda. Kolejne obchody 90. rocznicy I powstania śląskiego też odbyły się jakby ukradkiem, tak samo II powstania, które wybuchło rok później, ale też w sierpniu. Były co prawda okolicznościowe wiązanki, krótka migawka czy wzmianka w lokalnych dziennikach (na dalszych miejscach) i to wszystko.

Klasyczna rocznicowa nuda. Nawet do przyjaciół nie ma po co dzwonić, by przyszli na przykład na plac Sejmu Śląskiego, bo wykręcą się wymówką o pogodzie. To znaczy powiedzą, że najpierw poczekają na prognozę: jeśli będzie lało, to nie przyjdą. A jeśli nie będzie lało, to tym bardziej nie, bo wyjadą za miasto. I tak zawsze wszystko można zwalić na pogodę; pogoda nigdy nie jest odpowiednia, jeśli się nie chce gdzieś pójść.

Wciąż nie ma dobrej pogody dla regionalnych rocznic historycznych, jeśli się nie przebiją centralnie i to z wielkim hukiem.
Są głosy, że pechowo wiele tych rocznic przypada akurat w okresie wakacyjnym, kiedy place są puste, a plaże pełne. Ale to trzecia prawda według księdza Józefa Tischnera (świenta prowda, tyż prowda i g... prowda). Typowe rocznicowe lanie wody. Tyle że z morską pianą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!