Wpisane w krajobraz Gliwic czerwone wagony na szynach kojarzą mi się z dzieciństwem i pierwszymi samodzielnymi wyprawami. Z tych lat pamiętam tylko czwórkę, którą jeździłam na pierwszą, wielką ekspedycję w tropiki - do palmiarni na końcu ulicy Zwycięstwa.
I tę zazdrość, że tramwaj nie przejeżdża pod moim blokiem na odległym od centrum osiedlu. Bo jak dla tysięcy gliwiczan - nie była dla mnie środkiem codziennego transportu. Jednak żałowaliśmy tramwajów jednym głosem, wkurzaliśmy się, gdy wrzała dyskusja o ich likwidacji.
Zgadzamy się - wciąż kochamy tramwaje. To się nie zmieniło. Ale póki co - decyzja zapadła i 1 września znikają. Rankiem tego dnia wyjadą już autobusy.
Ale ten 1 września to też początek roku szkolnego i dla większości rodziców - ważniejszy niż komunikacyjne sentymenty i przepychanki jest komfort dziecka.
Także psychiczny. Nasze dzieci - większe i mniejsze, często same - pojadą tym tramautobusem. Pierwszy raz właśnie do szkoły!
Tyle się w tej dyskusji szafowało z jednej i z drugiej strony hasłami o dobru mieszkańców.
A ja się pytam - w imieniu rodziców - konkretnie kto nas tak załatwił, że nie mogliśmy pojechać przed 1 września z dzieciakami tym autobusem i pokazać im, jak to teraz będzie? Dobrze myślę? Dzięki, Tramwaje!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?