Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie z tyskiego Fiata mają dosyć mobbingu

Marta Paluch
Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Włoskie obozy pracy - tak ironicznie nazywają swoją firmę zatrudnieni w fabryce Fiata w Tychach. Mówią, że mają dość pracy na okrągło (do niedawna nawet w niedziele), karania pracą przy taśmie tych, którzy nie chcą pracować w weekendy.

Nasi dziennikarze dotarli do wyników kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, która wykazała, że władze firmy kiepsko dbają o pracownicze prawa. Inspektorzy sporządzili wniosek do sądu o ukaranie dyrektora personalnego w zakładzie i o mandat dla jednego z kierowników.

Okazało się, że od stycznia do maja tego roku ludzie w FAP pracowali nieprzerwanie np. przez dwa tygodnie. W niektóre dni po 16 godzin na dobę. - Każda zmiana musiała przepracować jedną niedzielę w miesiącu, niekiedy dwie - mówi Roman (nazwisko do wiadomości redakcji), od kilkunastu lat pracujący w tyskim zakładzie.

- Te wyniki dotyczą 80-90 proc. załogi - stwierdza Andrzej Kamela, inspektor PIP, który przeprowadzał kontrole w Tychach. Ponadto, aby czas pracy nie został przekroczony, część załogi pracowała w niedziele na umowę-zlecenie. Wtedy nie rejestruje się czasu pracy. - To naruszenie prawa - zauważa rzecznik PIP w Katowicach Michał Olesiak.

Teraz w niedzielę się już nie pracuje, ale pracujące soboty zostały. - Próbowałem się wyłamać. Usłyszałem, że pójdę na montaż. A tam przez osiem godzin wkręca się śrubki do auta, z linii zjeżdża jedno na minutę - tłumaczy Roman. O szykanach wiedzą też związki. - Grożą, że zabiorą premię - potwierdza szefowa zakładowej "S" Wanda Stróżyk. Pracownicy słyszą od przełożonych, że takich poświęceń wymaga czas kryzysu i że przecież za pracę w soboty im się płaci. - Ale co to za łaska? Produkcja rośnie. Należą nam się podwyżki, a nie harówa w weekendy - zżyma się Ryszard.
Dzięki m.in. pracy w soboty Fiatowi udało się w czasach kryzysu zwiększyć produkcję o 20 proc. - z 250 tys. aut w 2008 roku (do 30 czerwca) do 298 tys. w tym samym okresie 2009 r. Tymczasem w piśmie od szefa Fiata w Turynie pracownicy przeczytali, że trzeba zaciskać pasa, a ewentualne podwyżki będą możliwe, jeśli "sytuacja się ustabilizuje", nie wcześniej jednak niż w 2010 roku.

Pracownicy FAP skarżą się również na mobbing. W ankiecie, którą przeprowadziła PIP, wskazali m.in. na nadmierne obciążąnie zadaniami i psychiczne znęcanie się. - "Barany mają pracować" - cytuje przełożonego Jerzy, pracownik FAP od kilkunastu lat. Co na tak ciężkie zarzuty odpowiada rzecznik Fiata? Podkreśla, że hasłem koncernu jest... "pracownik - nasz największy skarb".

- Nikt nikogo nie zmusza do pracy w soboty - zarzeka się rzecznik Bogusław Cieślar. Jako argument świadczący o dobrowolności pracy podaje fakt, że... pracownicy są o tym informowani z dużym wyprzedzeniem. Czy można więc nie przyjść w sobotę? - W uzasadnionych przypadkach, gdy ktoś ma święto rodzinne - mówi rzecznik. - Poza tym pracownicy cieszą się, że mogą sobie dorobić - dodaje. Co do mobbingu, władze stwierdziły, że wyniki ankiety są zbyt ogólne. Chcą pogłębić badanie. - W zależności od wyników spółka podejmie dalsze działania - obiecuje. PIP ma skontrolować fabrykę najwcześniej za pół roku.

Dwa tygodnie temu informowaliśmy o tajnych związkach zawodowych "Fiatowiec", które powstały w firmie. O fatalnych warunkach pracy szeroko piszą na swoim blogu. Struktura podziemia wciąż się rozrasta. Jego członkowie założyli właśnie Tajną Komisję Zakładową Solidarność.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ludzie z tyskiego Fiata mają dosyć mobbingu - Gazeta Krakowska