Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Syryni wygrali z asfaltownią bitwę, ale nie wojnę

Mirosława Książek
Syryński zakład produkuje asfalt dla przedsiębiorstwa zatrudniającego  sto osób
Syryński zakład produkuje asfalt dla przedsiębiorstwa zatrudniającego sto osób FOT. AGNIESZKA MATERNA
Upór i determinacja mieszkańców Syryni doprowadzą do likwidacji starej asfaltowni w tej miejscowości.

Po skargach na Wytwórnię Mas Bitumicznych, słanych przez ludzi od prawie dwóch lat, wojewódzki inspektor ochrony środowiska podpisał decyzję o wstrzymaniu działalności instalacji do wytwarzania asfaltu. W ciągu miesiąca zakład powinien bezpiecznie dla środowiska zakończyć działalność. WIOŚ zarzuca asfaltowni emitowanie do powietrza zbyt dużej ilości szkodliwych węglowodorów.
Jednak w Rejonowym Przedsiębiorstwie Robót Drogowych w Rybniku, do którego należy syryńska asfaltownia, poinformowano nas, że od decyzji WIOŚ zostanie złożone odwołanie. Mieszkańcy mają nadzieję, że Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska w Warszawie podzieli ich zdanie co do asfaltowni.

- Nikt przy zdrowych zmysłach nie uzna, że to jest zakład przyjazny dla środowiska. Dymi na potęgę, a wokół panuje taki smród, że odechciewa się wychodzić na podwórko. Teraz, gdy już wiadomo, że kontrole wykazały przekroczenia poziomu szkodliwych związków i zakład prawdopodobnie trzeba będzie zamknąć, produkcja nabrała tempa. Chcą nadrobić produkcję, póki jeszcze mogą działać. Teraz nie da się wyjść z domu - mówi Michał Gęsty, najbliższy sąsiad zakładu, który dwa lata temu rozpoczął batalię o jego likwidację. - Wielu ludzi mówiło mi, żebym dał spokój. Miałem nawet anonimowe telefony. Ale się nie przestraszyłem. W końcu ja tu żyję. I moje dzieci też. Przede wszystkim to dla nich walczę o czystsze powietrze - mówi Gęsty.

W domu ma kilka segregatorów wypełnionych korespondencją do wojewódzkiego i generalnego inspektora ochrony środowiska. - Ja mam pełno papierów, a gmina nic, choć to urząd powinien zadbać o bezpieczeństwo mieszkańców. Cóż, zrobiłem to za nich - nie ukrywa żalu do lokalnych urzędników.
Rzeczywiście, sprawą asfaltowni władze gminy Lubomia specjalnie się nie przejmowały, zostawiając to w gestii urzędów odpowiedzialnych za ochronę środowiska. Sprawa nie niepokoiła też sołtysa. - Zakład może być uciążliwy dla najbliższego otoczenia, ale mieszkającym od niego trochę dalej nie przeszkadza - mówił w rozmowie z nami.
Szefowie rybnickiego RPRD zamierzają się odwołać od decyzji WIOŚ. - Opierając się na naszym raporcie ekologicznym mamy nadzieję, że generalny inspektor ochrony środowiska pozwoli nam działać dalej. Znam asfaltownie, które znajdują się w środku osiedla, blisko bloków i mogą spokojnie działać. Nasza znajduje się na odludziu, a do tego staramy się na bieżąco zmniejszać uciążliwości. Mam nadzieję, że to zostanie wzięte pod uwagę - mówi Piotr Malczewski, główny specjalista ds. analiz i marketingu przedsiębiorstwa.

Jeśli jednak okaże się, że GIOŚ odrzuci odwołanie, firma znajdzie się w nie lada tarapatach. Na produkcji asfaltu w Syryni opiera się cała działalność zatrudniającego ponad sto osób przedsiębiorstwa.
- Czy będziemy produkować asfalt w innym zakładzie? Nie mamy takiego, a konieczność kupowania gotowej masy sprawi, że staniemy się mało konkurencyjni, nie będziemy mieli szans na wygranie jakichkolwiek przetargów na roboty - twierdzi Malczewski.

Na razie kierownictwo firmy nie przyjmuje do wiadomości możliwości ewentualnej przegranej. - Liczymy, że odwołanie do GIOŚ przyniesie skutek - podkreśla Malczewski.

O sprawie asfaltowni pisaliśmy już pod koniec lipca. Przeprowadzona wówczas kontrola WIOŚ wykazała przekroczenie norm emisji szkodliwych substancji, które były zapisane w pozwoleniu wydanym przez starostę powiatowego. RPRD w Rybniku przesłało wówczas do WIOŚ zlecony przez siebie przegląd ekologiczny, z którego wynikało, że "stężenie substancji w powietrzu nie powoduje ponadnormatywnego oddziaływania na środowisko".

- Przeanalizowaliśmy dokładnie cały materiał, ale wynika z niego, że poziom emisji węglowodorów nadal był przekroczony. Nie mogłam wydać innej decyzji, jak tylko o wstrzymaniu użytkowania instalacji. Zakład ma 14 dni na odwołanie się, ale moim zdaniem, sprawa jest przesądzona. Nie możemy tolerować łamania ustawy o ochronie środowiska, choć żal mi ludzi zatrudnionych w firmie - mówi Anna Wrześniak, wojewódzki inspektor ochrony środowiska w Katowicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!