Przyszły aktor urodził się 3 kwietnia 1924 r. w Omaha w stanie Nebraska. Od najmłodszych lat był buntownikiem. Kiedy kolejny raz wyrzucono go ze szkoły za wagarowanie i niezliczone wybryki, jak jazda na motorze po korytarzach, w ślad za starszymi siostrami wyjechał do Nowego Jorku.
Zadebiutował na Broadwayu w 1944 r. w sentymentalnej sztuce "I remember mama". Wkrótce zaczął się uczyć w nowojorskim Actors Studio kierowanym przez Elię Kazana i Lee Strasberga. Szkoła dopiero powstawała i proponowała no-wy styl gry nazywany Metodą Stanisławskiego (od nazwiska rosyjskiego reżysera teatralnego).
Wykorzystując tę nową metodę, Brando spędził miesiąc w łóżku szpitala dla weteranów wojennych, gdy przygotowywał się do roli sparaliżowanego żołnierza w "Pokłosiach wojny". To był jego debiut na dużym ekranie, ale drogę do kariery otworzyła mu rola Stanleya Kowalskiego w ekrani-zacji sztuki Tennessee Williamsa "Tramwaj zwany pożądaniem".
Wcześniej w tej roli - mężczyzny pełnego magnetycznego uroku, a zarazem brutala i dzikusa o zwierzęcych instynktach - wystąpił na Broadwayu. Ta kreacja na zawsze uczyniła go jednym z pierwszych aktorów "nowego pokolenia" jeszcze przed pojawieniem się Jamesa Deana czy Paula Newmana. Tą rolą i następnymi Brando zrewolucjonizował grę aktorską. Gdy płakał, to płakał naprawdę, gdy się wściekał, to naprawdę wpadał w furię. Był przekonujący i prawdziwy. Podobno nie uczył się kwestii na pamięć, aby wypaść na ekranie bardziej naturalnie.
Elia Kazan, reżyser filmu i sztuki "Tramwaj zwany pożądaniem", obsadził Marlona jeszcze w dwóch głośnych obrazach: "Viva Zapata!" i "Na nabrzeżach". Za tę pierwszą Brando otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Cannes i nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej. Za rolę Terry Malloya, portowego łamistrajka w drugim filmie, otrzymał Oskara za najlepszą rolę męską (po trzech nominacjach w poprzednich latach). Mistrz Kazan po tych wspólnych filmach nazwał Marlona najlepszym aktorem świata. Wielu krytyków i miłośników kina uważa tak do dzisiaj.
Ale najważniejszy okazał się "Ojciec Chrzestny", przez wielu krytyków, ale także widzów, uznawany za najlepszy film w historii kina. Za rolę Vita Corleone Brando otrzymał drugiego Oscara. Podczas ceremonii rozdania nagród w 1973 r. na scenę weszła młoda Indianka z plemienia Apaczów i w imieniu nieobecnego aktora odmówiła przyjęcia Oscara - na znak protestu przeciw dyskryminacji amerykańskich Indian. Dla części publiczności nie było to żadne zaskoczenie, bo działalność społeczna i filmowe role już dawno zdobyły aktorowi opinię buntownika. Brando przez całe życie uczestniczył w różnych kampaniach i akcjach protestacyjnych. Walczył tak samo o prawa czarnoskórych, jak i czerwonoskórych. Wydał miliony dolarów na ratowanie lasów amazońskich i polinezyjskich żółwi.
Symbolem dla rzeszy młodych gniewnych stała się jego rola przywódcy gangu motocyklowego w "Dzikim" (1953). Mężczyźni go naśladowali, a kobiety uwielbiały i kochały. Na znak solidarności z nim najpierw wszyscy nosili obcisłe podkoszulki Slanleya Kowalskiego, potem obowiązkowym strojem były czarne skórzane kurtki.
Kolejną nominację do Oscara dostał za film "Sayonara". Kilkanaście lat po zakończeniu wojny zagrał nazistę w świetnych "Młodych Lwach" Edwarda Dmytryka. Widzowie pamiętają też "Dwa oblicza zemsty", "Bunt na Bounty", "Hrabinę z Hongkongu" (reż. Ch. Chaplina), "Obławę" Arthura Penna, ale także świetną i kontrowersyjną rolę w "Ostatnim tangu w Paryżu" Bernardo Bertolucciego, za którą aktor po raz siódmy zdobył nominację do Oscara.
Brando zmarł 1 lipca 2004 r. na zapalenie płuc. Jego prochy rozsypano na Tahiti i w kalifornijskim Parku Narodowym Death Valley, czyli w Dolinie Śmierci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?