Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieliśmy złoty róg, ale nam przepadł...

Redakcja
Z Solidarności został mit, do którego chętnie się odwołujemy, ale w sposób akademijny - mówi Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego

Z dr Tomaszem Słupikiem, politologiem z Uniwersytetu Śląskiego, rozmawia Teresa Semik

Czy możliwe jest odbudowanie Solidarności z 1980 roku?

W żadnym wypadku i proces historyczny to wyraźnie pokazał. Z Solidarności został mit, symbol, do którego chętnie się odwołujemy, ale w sposób akademijno-rocznicowy, z czego tak naprawdę nic nie wynika. Próba zbudowania czegoś żywego, konkretnego, nie powiodła się. Jedni bowiem odwołują się do patriotyzmu, inni do bliżej nieokreślonej idei Solidarności, jeszcze inni próbują sięgać do nauki społecznej Kościoła i nauczania Jana Pawła II. To wszystko jest niespójne.

W projekt społeczny Solidarności, który rodził się spontanicznie, wpisana była tylko korekta socjalizmu


Z idei Sierpnia '80 roku nie zostało nic, na czym moglibyśmy się dziś oprzeć?

Raczej nie. Projekt Solidarności nie był pełny, on się rodził spontanicznie. Elementy ideowe, które wchodziły w jego skład, były mocno zróżnicowane i wykluczały się. Z jednej strony jako naród chcieliśmy być wolni. Z drugiej jednak była wpisana w ten projekt formuła korekty socjalizmu.

W tamtym czasie projekt polityczny "S" nie stawiał tak poważnych celów, jak wolność czy niepodległość Polski. Domagano się poszanowania ludzkiej godności.
Twórcy Solidarności mówią wręcz, że nawet nie śnili o wolnej Polsce. Pozostaje z tego projektu samorządność w podwójnym wymiarze: z jednej strony dotycząca terytorium, a z drugiej - samorządność robotnicza, żeby ten system liberalizować, demokratyzować, ale w ramach logiki, która w nim obowiązywała.

Osiągnęliśmy zdecydowanie więcej, skąd zatem tyle w nas frustracji?
Po pierwsze, główny nurt Solidarności jednak nierealistycznie oceniał sytuację, a po drugie, plany na przyszłość były wciąż mgliste. Przy Okrągłym Stole zarówno strona solidarnościowa, jak i rządowa żadnych konkretów gospodarczych nie miały. Pierwszy niekomunistyczny rząd też nie do końca wiedział, jakich chce zmian. Była bliżej nieokreślona formuła zmian gospodarczych, ale nie wiedziano, jakie będą skutki procesów, które wywołają. Robotnicy zamiast beneficjantami, stali się ofiarami rewolucji, którą wywołali. I z tej perspektywy frustracja jest zrozumiała.

Mocno zabrzmiało przesłanie pierwszej Solidarności skierowane do ludzi pracy Europy Środkowo-Wschodniej.
To ciekawy trop umiędzynarodowienia czy przeniesienia idei Solidarności do innych narodów. Nie można zapominać, że była to duża rewolucja etyczna. Polacy sami się zmienili i fenomen 16 miesięcy (od strajków Sierpnia '80 do stanu wojennego '81) rzeczywiście był niesamowity. Niektórzy twierdzą, że to tylko raz w dziejach narodu zdarza się taka niesamowita historia.

Czy hasła "S" można było przełożyć na język konkretów politycznych i gospodarczych?

Pytanie, czy ten projekt był utopijny, a jeśli tak, to próba przełożenia utopii na język konkretów politycznych, a zwłaszcza gospodarczych, wydaje się z góry skazana na niepowodzenie. Jednak mimo wszystko poszukiwania czegoś w oparciu o Solidarność trwały nie tylko w Polsce, ale także na Zachodzie. Wielu badaczy "S" chciało oprzeć się na doświadczeniach masowego ruchu społecznego, więc szukali takie projektu, który byłby czymś pomiędzy socjalizmem a kapitalizmem. Ta trzecia droga i próba oparcia się na bliżej nieokreślonym systemie samorządnym czy samorządowym nie da się jednak zrealizować.

W Polsce wybraliśmy najprostszą drogę: centralne planowanie zastąpiliśmy wolnym rynkiem. Na idee "S" nie ma miejsca.

Transformacja zaczęła wraz z planem Balcerowicza, ale to nie było nic innego, jak szybkie wprowadzanie wolnego rynku, żeby przekształcać rozpadający się już system w sposób jak najmniej drastyczny dla ludzi. Najbardziej treściwą definicję Solidarności podał ks. Józef Tischner mówiąc: "Jeden drugiego ciężary nosi", wyniesioną z etyki chrześcijańskiej. Nic konkretnego. Mamy równość formalną, wobec prawa, ale faktyczna gubi się w wyścigu ludzi po pieniądze. Solidarność w jakimś stopniu jest zagubiona. Promowane są postawy egoistyczne, w których ludzie raczej realizują siebie. Indywidualizm jest o wiele ważniejszy niż solidarność.
A niesione wówczas idee patriotyzmu, dobra ogólnego... Czy one też nie przetrwały?

W tamtym kształcie - nie. Z patriotyzmem w ogóle byłbym ostrożny. Nie wiem, czy do końca była to idea dla całej Solidarności uniwersalna. Pojawił się bowiem nurt nazywany nacjonalistycznym. Natomiast idea dobra wspólnego ma w naszej kulturze politycznej tradycję sięgającą pierwszej RP. Też jednak nie jesteśmy w stanie wpisać ją w konkretny projekt polityczny, w ramach którego ludzie mieliby poczucie wspólnoty. Logika wolnego rynku także na to nie wskazuje. Stąd odczucie, że przez 16 miesięcy mieliśmy złoty róg i bezpowrotnie go zgubiliśmy.

Organizatorzy sierpniowych strajków mówią, że społeczeństwo przekroczyło barierę strachu i tak już zostało. Czy wystarczy charyzmatyczny przywódca i znów powiedzą rządzącym "dość"?
Nie wierzę w ten scenariusz. W 1980 roku wróg był czytelny i znakomicie mobilizował. System komunistyczny skompromitował się, społeczeństwo dostrzegało zakłamanie rządzących, używanie przemocy, cenzurę, dolegliwości dnia codziennego. Pierwsi odważni, którzy w latach 70. przełamali barierę strachu, później doprowadzili do sytuacji, że wiele milionów ludzi powiedziało "nie". To sytuacja jedyna, niepowtarzalna. I nie wiem jakbyśmy się starali, nie da się tego odtworzyć.
Nie wierzy pan w cudownego przywódcę? Bardziej wierzę, że nasi politycy przestaną się kopać po kostkach, zrezygnują z igrzysk medialnych i zadbają o te obszary państwa, które dawno należało uzdrowić, jak choćby służbę zdrowia, media publiczne, wymiar sprawiedliwości.

Mogliśmy zmienić Polskę lepiej, szybciej?
Źle zagospodarowaliśmy ten czas. Podstawowy problem to ten, że mamy wciąż do czynienia ze słabym państwem. Nie udało nam się też wprowadzić do polityki takiego systemu, który nie powodowałby bałaganu i bezwładu po każdej zmianie personalnej czy zmianie formacji politycznej. Nie dopracowaliśmy się nawet elity, która identyfikowałaby się z państwem i instytucjami, które państwo tworzą i przesądzają o jego jakości.
Anna Walentynowicz, współtwórczyni Solidarności, mówi, że "tak zwana wolna Polska jest przedłużeniem dawnego reżimu". Rozczarowani i źli na Wałęsę mają rację?
To pytanie, jakie stawiają nie tylko radykałowie, ale i wielu naukowców. Czy zmiana, która nastąpiła po 1989 r. jest tak głęboka i jakościowa, że mamy rzeczywiście do czynienia z III RP, czy to jest jakaś forma hybrydowa, a może właśnie kontynuacja? Moim zdaniem, jest to forma hybrydowa. Radykałowie zaś to mają do siebie, że postrzegają świat w czarno-białych barwach. Uważają, że zmiany społeczno-gospodarcze dokonują się z dnia na dzień, jak za ucięciem noża. A na to potrzeba całych dekad, nawet stuleci. Jak się uruchomi pewne procesy, to one zwyczajnie czasem wymykają się człowiekowi spod kontroli. Frustracja radykałów wynika też z tego, że ktoś musiał być ikoną Solidarności. Został nią Lech Wałęsa.

Radykałów nie warto słuchać?
Ależ warto słuchać i zastanawiać się, bo kwestia zmiany ustrojowej, o czym pisze w książce "Postkomunizm. Próba opisu" Jadwiga Staniszkis, była w pewnym sensie zaplanowana i sterowana przez bezpiekę i partię komunistyczną, ale nie w rozumieniu, że od "a" do "z" odbyło się według ich scenariusza. Komuniści byli świadomi bankructwa systemu i próbowali wpłynąć na zmiany.

Nie mamy więc szans, by obudzić się któregoś dnia, przypomnieć sobie piękny czas i spróbować zbudować na nową jakość?
To nie jest zbyt żywy mit, który potrafiłby inspirować. Na sentymentach i emocjach społecznych U2 gra utwór "New year's day". Publiczność robi biało-czerwony sztandar, a zespół wyciąga wówczas flagę Solidarności. Polacy mogą wtedy czuć się dumni z tego, co zrobili. To działa wyłącznie na poziomie powierzchownych emocji.

Załatwiliśmy wszystko, jak zawsze, po polsku?
Polskie przekleństwa i przywary wcale się nie dezaktualizują. Nie traćmy jednak ducha. Może pojawi się nowe pokolenie, które wróci do dziedzictwa "S" i zbuduje coś nowego. Nie tylko muzeum Solidarności,

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!