Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zjazd mieszkańców z zatopionej wsi Zarzecze

Łukasz Klimaniec
Franciszek Siemienik z żoną Barbarą i synem Adamem przy brzegu zapory goczałkowickiej
Franciszek Siemienik z żoną Barbarą i synem Adamem przy brzegu zapory goczałkowickiej fot. Łukasz klimaniec
Wczoraj, po 55 latach, w Zarzeczu na Śląsku Cieszyńskim spotkali się ludzie, którzy musieli zburzyć własne domy, rozebrać kościoły, przenieść gospodarstwa, aby zrobić miejsce Jezioru Goczałkowickiemu.

Zarzecze, prężnie rozwijająca się wieś, poszło pod wodę. Ale jej mieszkańcy, rozsiani dziś po całym świecie, co pięć lat przyjeżdżają, by spojrzeć w wodę, która zabrała im domy.

Wczorajszą rocznicę wysiedlenia wspominało około dwustu zarzeczan.

- Ci ludzie kochają te tereny, dlatego wracają po wspomnienia - mówi Hermina Przemyk, prezes Towarzystwa Miłośników Zarzecza, mieszkająca na skrawku miejscowości, który nie poszedł pod wodę. - Żaden z nich nie liczy na to, że Zarzecze znowu się wybuduje, że zapora wyschnie. Ale liczą, że spotkają znajomych z lat szkolnych, młodzieńczych, z wojska - dodaje.

Zarzeczanie spotkali się najpierw na mszy w sanktuarium w Chybiu, przed tym samym obrazem Matki Boskiej Gołyskiej, który 29 czerwca 1954 roku został przeniesiony z Zarzecza do Chybia.

- Czułem się jak przed ponad pół wiekiem w Zarzeczu. Nie wiem, czy to ta orkiestra, która grała do mszy to sprawiła. Ale wszystko wyglądało, jak kiedyś. Czułem się, jak u siebie w domu - przyznał Franciszek Siemienik z Wisły Małej, który 55 lat temu jako 19-latek musiał opuścić swoją rodzinną miejscowość.

Wczoraj do Zarzecza przyjechał z żoną Barbarą i synem Adamem. Głównie po to, żeby przejść lasem w kierunku wału przeciwpowodziowego i spojrzeć na wodę jeziora.
- Tu już jest nie do poznania. Gdy kilka lat temu w zbiorniku było bardzo mało wody, poszedłem rzucić okiem na swoje fundamenty. Wtedy je jeszcze zobaczyłem - przyznał.

Ksiądz Benedykt Fojcik, proboszcz parafii pw. Chrystusa Króla w Chybiu, przypomniał na kazaniu fakty sprzed 55 lat opierając się między innymi na zapiskach ówczesnego proboszcza odnotowanych w księgach parafialnych.

Na przykład, że kaplicy, w której znajdował się obraz Matki Boskiej Gołyskiej nie chciał rozbierać żaden murarz z Zarzecza. Albo, że 10 maja 1953 roku spadł śnieg, gdy obraz był przenoszony do kościoła... pod wezwaniem Matki Bożej Śnieżnej.

Wspominaniu wspólnej historii Zarzecza i zabawie poświęcone było spotkanie na terenie strażnicy OSP położonej najbliżej zapory.

- Tego nie można w żaden sposób kupić. To autentyczne i głębokie przeżycie. To wartości i fakty, które są zrośnięte fizycznie, psychicznie i mentalnie ze mną. Przecież ja tędy boso biegałem na dworzec kolejowy - nie ukrywał prof. Jan Kucz z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, który urodził się i wychował w Zarzeczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!