Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnicy Polski Dziennika Zachodniego odmienili los Oli

Grażyna Kuźnik
Ola dziś już z większym optymizmem patrzy w przyszłość
Ola dziś już z większym optymizmem patrzy w przyszłość Fot. Mikołaj Suchan
Siedemnastoletnia, osierocona Ola Glanc z Siemianowic, która cudem przeżyła katastrofę hali Międzynarodowych Targów Katowickich - dzięki naszym Czytelnikom spędziła wymarzone wakacje.

Chociaż nie wierzyła, że czeka ją jeszcze coś dobrego, pojechała w sierpniu nad Bałtyk i w góry, a zawodu będzie uczyć się w przedszkolnej kuchni.

Dziewczynkę udało się wyrwać z depresji tylko dzięki ludzkiej życzliwości

- Miałam ekstra wakacje. Poznałam koleżanki, teraz piszemy do siebie. Było wesoło, chodziłam na wycieczki, tańczyłam, bawiłam się - opowiada Ola z radością. Jej babcia przyznaje, że wnuczka wróciła odmieniona. Wypoczęta, opalona, więcej mówi, często się śmieje. Przedtem prawie w ogóle się nie uśmiechała, po wypadku niemal przestała mówić, rzadko wychodziła z domu.

Ola w MTK straciła matkę. Niedawno zmarł jej ojciec. Została sama i chora. Po wydobyciu spod gruzów hali, gdzie leżała całą noc, nie wróciła do zdrowia. Przeszła kilka operacji, miała zgruchotaną miednicę. Z powodu strasznych przeżyć Ola zamknęła się w sobie, była w głębokim szoku. Dziewczyną opiekują się teraz 80-letni dziadkowie, ale na jej wakacje zabrakło im pieniędzy. Martwili się, że stan Oli jeszcze się pogorszy. Nie miała przyjaciół, bo długo leżała w szpitalu, musiała zmienić szkołę. Tęskniła do rówieśników.

Historię Oli opisaliśmy w czerwcu. I jak zawsze nie zawiedliśmy się na naszych Czytelnikach. Zaczęli działać natychmiast; czasu było już mało. Dzięki nim dowiedzieliśmy się, jak wiele dzieci może liczyć na pomoc ludzi, działających w fundacjach, które nie szukają rozgłosu. W ich sercach znalazło się także miejsce dla Oli. Pojechała na wymarzone wakacje i znalazła przyjaciół.

Pierwszą połowę sierpnia spędziła na koloniach w Pogórzu, organizowanych przez parafię św. Szczepana w Katowicach Bogucicach. Drugą nad morzem w Łebie, na koloniach Fundacji "Andrzej" z Zabrza. Ola wróciła z wakacji pełna nadziei, bo czeka na nią ważna praktyka zawodowa w przedszkolu nr 15 w Siemianowicach. To także skutek naszego artykułu i wrażliwości tych, którzy nas czytają.

Łańcuszek ludzi dobrej woli sprawił, że 17-letnia Ola Glanc z Siemianowic, jedna z ofiar katastrofy Międzynarodowych Targów Katowickich, pojechała na darmowe wakacje, poznała serdecznych ludzi, a teraz zacznie praktykę zawodową. Jej los wzruszył wielu ludzi.

Ola nie ma rodzeństwa, niedawno pochowała ojca, a w katastrofie MTK straciła matkę. Pogrążyła się w głębokiej depresji.
- Nie trzeba wiele, żeby pomóc. Przeczytałam artykuł o Oli w waszej gazecie i przypomniałam sobie, że słyszałam o Fundacji "Andrzej", która organizuje wypoczynek dla dzieci z różnymi problemami. Skontaktowałam się z tą fundacją i trafiłam na wspaniałych ludzi. Rozmawiałam z panią, która od razu postanowiła działać, przejęła się sytuacją Oli. Taki ludzki odruch - opowiada nasza Czytelniczka, Jolanta Salamon z Zabrza.

W ten sposób marzenie Oli o wyjeździe nad morze zaczęło się spełniać. W tym samym czasie o losie osieroconej dziewczyny przeczytała też Ewa Pelc z Klubu Kapitału Śląskiego. Nie mogła o tym zapomnieć. Znała renomę charytatywnych kolonii, organizowanych przez parafię św. Szczepana w Katowicach Bogucicach.

- Dzieci bardzo je chwalą. Czułam, że Ola doskonale tam odpocznie, będzie miała dobrą opiekę i towarzystwo rówieśników, którzy ją zaakceptują. Ich też przecież spotykały różne nieszczęścia - mówi Ewa Pelc.

Klub zafundował dziewczynie wyjazd do Pogórza Skoczowa. Chociaż udział w kolonii należy zgłaszać odpowiednio wcześniej, dla Oli znalazło się miejsce. W pierwszej połowie sierpnia wyjechała w góry. Dziadkowie Oli nie ukrywali radości.

- Tym większej, że to nasza rodzinna parafia. Mieszkaliśmy w Bogucicach, zanim nie przyjechaliśmy do Siemianowic, żeby opiekować się wnuczką. Wiedzieliśmy, że Ola dobrze wypocznie wśród dobrych ludzi - mówi babcia dziewczyny.

Na wakacje dla wnuczki nie było jej stać, bo Ola nie może wyjeżdżać sama. Musi mieć kogoś do pomocy, ale na opłacenie wyjazdu dwóch osób dziadkowie absolutnie nie mogli sobie pozwolić. Ola musiała zostać w domu. Sama, bo nie miała przyjaciół. Pobyt w szpitalu, zmiana szkoły, choroba, strata rodziców - wpłynęły na to, że Ola z trudem nawiązywała kontakt z rówieśnikami.

- Kiedy była na wakacjach, prawie codziennie wysyłała mi pełne szczęścia SMS-y, że się bawi, ma koleżanki, jest super. To nie ta sama dziewczyna - opowiada Ewa Kapsa, ciocia Oli. Pani Ewa wychowuje dwoje osieroconych przez siostrę dzieci, ale sporo czasu poświęca też siostrzenicy męża. To ona jak najszybciej wypełniała z Olą karty kolonijne, przychodziła na zebrania przed wyjazdem. Ponad 80-letni dziadkowie nie mieli na to siły.
- Najpierw wnuczką zajmował się zięć, ale nagle zmarł, co całkiem załamało Olę. To ona pierwsza znalazła go nieżyjącego. My dla niej robimy, co możemy, ale jesteśmy starzy, sami potrzebujemy opieki. Wnuczka widziała przyszłość w samych czarnych barwach. Wciąż spotykały ją nieszczęścia - wyznaje babcia. Po wakacjach Ola się zmieniła. Jest pewniejsza siebie.
Kolonie dla dzieci biedniejszych parafia św. Szczepana organizuje już od 14 lat.
- To jest wypoczynek dla dzieci z rodzin ubogich, wielodzietnych, trudnych, ale także dla tych osieroconych, których dotknęła choroba w domu albo inne nieszczęścia. Zajmuje się nimi specjalnie dobrana kadra. Zależy nam na tym, żeby dzieci odpoczęły i zaznały dobrego, pełnego szacunku traktowania. Mamy na przykład dla nich szwedzki stół - opowiada ks. Jan Morcinek, proboszcz bogucickiej parafii.

Ola z kolonii w Pogórzu wróciła zachwycona. Podobało jej się przede wszystkim to, że znalazła zrozumienie i ani przez chwilę się nie nudziła. Poznała koleżanki, które polubiła z wzajemnością. W Pogórzu się otworzyła, poczuła się bezpiecznie.

Pobyt w Łebie też wspomina z radością. Piękna plaża, mili ludzie, troskliwa opieka. Na takie kolonie wysyła niezamożne dzieciaki Fundacja "Andrzej" na rzecz parafii św. Andrzeja w Zabrzu. - Będziemy o Oli pamiętać też w przyszłym roku. Cieszymy się, że mogła z nami wyjechać, bo nasza fundacja jest właśnie dla dzieci pokrzywdzonych przez los. Chcemy, żeby miały trochę radości - mówi Teresa Strzelecka z Fundacji "Andrzej".

Ola ma straszne wspomnienia. Jeszcze trzy lata temu była uczennicą gimnazjum w Siemianowicach, ukochaną jedynaczką. Jej tata kochał gołębie, a w hodowli pomagała mu żona, Gabrysia. We trójkę pojechali na styczniową wystawę gołębi i w jednym momencie życie Oli zmieniło się całkowicie; gdy runął dach hali, podmuch oderwał ją od matki i rozdzielił z ojcem. W katastrofie MTK, w której zginęło 65 osób, Ola była o krok od śmierci. Do końca miała nadzieję, że mama odnajdzie się żywa po dwóch tygodniach szukania. Gdy dowiedziała się o jej śmierci, przeżyła wstrząs. Cofnęła się w rozwoju. Ojciec, choć nie odniósł obrażeń, nigdy nie doszedł do siebie. Nie mógł pogodzić się z tragiczną śmiercią żony. Niedawno zmarł.

Życie dziewczyny się zmienia, najgorsze już minęło. Gdy Ola wróciła z wakacji, czekała na nią kolejna niespodzianka. Okazało się, że dzięki naszym Czytelnikom udało się znaleźć dla niej wymarzoną praktykę zawodową. Ola ma kłopoty z mową, źle znosi stres, więc trudno jej było o naukę zawodu w barach szybkiej obsługi.

- Przeczytaliśmy z pracownikami przedszkola opowieść o Oli i przejęliśmy się tym, co ją spotkało - mówi Danuta Talarczyk, dyrektor Przedszkola nr 15 w Siemianowicach. - Postanowiliśmy Oli pomóc, bo przecież działamy w jej rodzinnym mieście. Będzie mogła pracować pod okiem dwóch pań w kuchni, znajdzie tu przyjazną atmosferę. Dobrze, że mogliśmy jej pomóc. Po tym, co przeżyła, należy jej się dużo naszego serca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!