Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podziemne związki zawodowe mają w Fiacie sporo roboty

Marta Paluch
Produkcja w Fiacie  wzrosła w tym roku o 20 procent
Produkcja w Fiacie wzrosła w tym roku o 20 procent FOT. FIAT
Mateusz Gruźla, monter w firmie Denso w Tychach, pracującej dla Fiata, miał kilka wypadków przy pracy. Chciał, by je odnotowano i... został zwolniony dyscyplinarnie.

Rajmund Pollak, wyleciał z Sadi AC Fiat Group po tym, jak ujął się za kolegą. Obaj mówią, ze padli ofiarą systemu, który wyżyma pracowników.

Działacze Tajnej Komisji Zakładowej Solidarność.pl (podziemne związki zawodowe z Fiata i pokrewnych spółek) domagają się przywrócenia obu zwolnionych do pracy. Gruźla 15 września ponownie zawalczy o swoje prawa w sądzie. Monter już raz wygrał z Denso. W pierwszej instancji (wyrok 30 marca 2009 r.) sąd stwierdził, że firma podała kłamliwe preteksty zwolnienia. Nakazał przywrócić Gruźlę do pracy oraz wykreślić dyscyplinarkę z jego akt. Denso jednak złożyła apelację i nie chce słyszeć o zadośćuczynieniu dla zwolnionego montera.

Tymczasem Gruźla od grudnia 2008 r. nie ma pracy. Sytuacja życiowa mocno mu się przez to skomplikowała. Jego partnerka spodziewa się trzeciego dziecka. Ciąża jest zagrożona. Oboje ogłosili upadłość konsumencką.

- Mam w tej chwili nóż przyłożony do gardła. Muszę utrzymać rodzinę, oczekując kolejnego wyroku. Jak widać, każdy może pozbawić człowieka pracy z dnia na dzień, na wiele miesięcy - mówi z goryczą Gruźla.
Pracuje w Denso od 2003 r. Montował m.in. poduszki powietrzne do fiatów. Nie było na niego skarg. Do czasu, gdy zaczął zgłaszać wypadki. Pierwszy w 2004 r. Na jego głowę spadła źle zablokowana półka. Miał rozcięty łuk brwiowy. Zgłosił wypadek przełożonemu, Janowi K. Protokół powypadkowy został sporządzony jednak dopiero w 2007 r., po usilnych prośbach montera. Drugi wypadek, w 2006 r. Gruźlę zraniła w oko opaska do zaciskania przewodów. Zgłosił to. Trzeci wypadek miał w 2008 r. Pracownik uderzył wózkiem widłowym w zestaw palet, ten spadł na Gruźlę. Rozciął mu lewą nogę. Na miejsce przyszli przełożeni Gruźli, Krzysztof M. i Emil K. Potem twierdzili, że monter udawał, że nic mu nie jest.
- Chcieli ponownie zatuszować wypadek - mówi na to monter.
Gdy w 2008 r. Gruźla był trzy miesiące na zwolnieniu lekarskim (rehabilitacja po wypadkach), kierownik produkcji w Denso wysłał mu pismo z groźbą zwolnienia dyscyplinarnego z tego powodu. I groźbę swoją spełnił. Jako powody podano... niepoinformowanie przez montera o wypadkach z 2006 i 2008 r. i brak współpracy przy sporządzaniu z nich protokołów!

Sąd tymczasem orzekł, że przełożeni wiedzieli o wypadkach. Zeznania świadków z Denso w sądzie wzajemnie sobie przeczyły. Pracodawca podał też inne zarzuty wobec Gruźli - rzekomą konfliktowość montera i grożenie przełożonym (oba zarzuty zostały obalone w sądzie). Pracodawca chciał też ukarać Gruźlę za samowolne oddalenie się ze stanowiska pracy. Sąd oddalił także ten zarzut. Upomnienie, jakie za to dostał Gruźla, zostało anulowane.

W sądzie wylądowała też sprawa zwolnienia Rajmunda Pollaka. Wieloletni związkowiec ("S") pracował w bielskim zakładzie (wtedy jeszcze w FSM) od 1979 r. Po przejęciu fabryki przez grupę Fiata, władze firmy kilkakrotnie próbowały go zwolnić. W 1997 r. zarzucono mu niską przydatność zawodową. Nie zgodziła się z tym Solidarność. Pollak ma dwa fakultety, zna trzy języki obce. Związek stwierdził, że prawdziwą przyczyną próby zwolnienia była działalność Pollaka na rzecz pracowników.

Drugi raz firma spróbowała zwolnić Pollaka w 2004 r. Dwukrotnie nie zgodził się na to sejmik wojewódzki, w którym Pollak był radnym. Nieco później firma dała mu upomnienie. Sąd prawomocnie uchylił tę karę. Trzy lata później pracodawca próbował ukarać Pollaka naganą - Pollak odwołał się do sądu i wygrał w obu instancjach.

- Chciano mnie zdyskredytować za to, że przez lata starałem się m.in. o prawa pracowników do akcji firmy - mówi Pollak.

W tym roku firma go zwolniła. Powód oficjalny - likwidacja stanowiska pracy. Współpracownicy Pollaka twierdzą jednak, że to zemsta firmy za list otwarty do jej władz w Turynie.
Była to odpowiedź na list włoskiego szefa grupy do pracowników. Napisał on, że wnioski o podwyżki płac są możliwe nie wcześniej niż w 2010 r. i zaapelował, by uznali pracę w niedziele za sytuację niezbędną, choć wyjątkową.
Pollak w swoim liście zarzucił szefowi, że dyskryminuje płacowo polskich pracowników w stosunku do Włochów i to w sytuacji, gdy Fiat Auto Poland nieźle zarabia (produkcja w grupie wzrosła w 2009 r. o 20 proc.). Zaprotestował też przeciw pracy w niedziele. Tydzień później dostał wypowiedzenie. Odwołał się do sądu. Pierwsza rozprawa ma być 19 listopada. - Walczę nie tylko o swoje dobre imię. Chcę wrócić do zakładu, któremu poświęciłem prawie całe życie - mówi Pollak.

W Denso o sprawie Gruźli nikt nie chce rozmawiać przed końcem procesu. W Sadi AC powiedziano, że szef firmy jest zajęty przez półtora tygodnia, a dział personalny Fiata Service, który obsługuje firmę, nie chciał się wypowiadać o sprawie Pollaka.

Chcą szacunku i podwyżki

Na piątek, na godz. 14, Solidarność zapowiada protest przed bramą zakładu Fiat - GM Powertrain Polska w Bielsku-Białej. Związkowcy twierdzą, że są w firmie prześladowani. Np. nie mogli 31 sierpnia uczcić rocznicy podpisania Porozumienia Gdańskiego, bo dyr. Maurizio Emo kazał usunąć pamiątkową tablicę, krzyż i ołtarz papieski z hali 3D w Bielsku-Białej. Wraz z nimi zniknęły nawet położone tam wcześniej kwiaty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!