Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przerwana passa Ruchu. GKS Bełchatów - Ruch Chorzów 2:1

Jacek Sroka
Grzegorz Baran (z lewej) grał w Bełchatowie z opaską kapitana, ale nie zdołał poprowadzić niebieskich do wygranej z GKS
Grzegorz Baran (z lewej) grał w Bełchatowie z opaską kapitana, ale nie zdołał poprowadzić niebieskich do wygranej z GKS Polska Dziennik Łódzki
Po czterech kolejnych zwycięstwach piłkarze Ruchu jechali na mecz do Bełchatowa w roli faworyta, zwłaszcza, że GKS jeszcze w tym sezonie w ekstraklasie nie wygrał.

Niestety, mimo dopingu blisko tysiąca swoich kibiców, chorzowianie zagrali bardzo słaby mecz i przegrali z gospodarzami jak najbardziej zasłużenie.

- Na pewno wygrał dziś zespół lepszy. My popełniliśmy zbyt wiele prostych błędów, przede wszystkim indywidualnych wymuszonych przez przeciwnika. Nie powinno nam się to zdarzać - powiedział trener Ruchu Waldemar Fornalik.

Szkoleniowcowi "niebieskich" szyki pomieszała trochę kontuzja Artura Sobiecha, który jest w tym sezonie najlepszym strzelcem drużyny.

- Nie mogłem zagrać w Bełchatowie z powodu naderwania mięśnia dwugłowego. Kontuzji nabawiłem się w meczu reprezentacji młodzieżowej z Finlandią - tłumaczył Sobiech.

W tej sytuacji w ataku Ruchu zagrał osamotniony Andrzej Niedzielan i mimo, że dawał z siebie wszystko, sam niewiele mógł zdziałać. Słabo grali obaj boczni pomocnicy chorzowian Wojciech Grzyb i Pavol Balaz, a mający być łącznikiem między pomocą i atakiem Marcin Nowacki też z pewnością nie zaliczy tego spotkania do udanych. Niedzielan korzystając ze swojej znakomitej szybkości kilka razy "urwał" się obrońcom GKS i znalazł w sytuacji sam na sam z bramkarzem, lecz później nie miał już siły na skuteczny strzał i jego uderzenia bronił Łukasz Sapela.

Akcje Ruchu były jednak tylko nielicznymi przerywnikami dominacji gospodarzy. W ekipie GKS z największą łatwością do sytuacji strzeleckich dochodził Maciej Korzym. Na szczęście dla Ruchu były napastnik Odry Wodzisław równie łatwo je marnował, bo Krzysztof Pilarz doskonale wyczuwał jego intencje.

Bramkarz Ruchu był w tym meczu najlepszym zawodnikiem swojej drużyny, ale w końcu bełchatowianie znaleźli na niego sposób. Po przerwie po dośrodkowaniu z rogu ładnym strzałem głową pokonał go Jakub Tosik. W ten sposób dobiegła końca trwająca 480 minut seria Pilarza bez straconej bramki.

Ruch starał się odrobić straty, ale nie znaczy to wcale, że rzucił się do jakichś szaleńczych ataków. Na kilkanaście minut przed końcowym gwizdkiem chorzowianom udało się jednak dość szczęśliwie doprowadzić do remisu. Autorem gola był Tomasz Brzyski, który w swoim stylu przymierzył lewą nogą z rzutu wolnego.

- Przy wykonywaniu tego rzutu wolnego chciałem wrzucić piłkę w pole karne, ale ona akurat tak ułożyła się na mojej stopie, że wpadła w samo okienko bramki GKS - powiedział popularny "Brzytwa".

Chorzowianie nie potrafili jednak utrzymać remisu do końca meczu, bowiem w 88 min szalę zwycięstwa na korzyść bełchatowian przechylił wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Mariusz Ujek dobijając strzał Mateusza Cetnarskiego.

- Udało się nam doprowadzić do remisu, ale później zachowaliśmy się jak frajerzy. Remisując na wyjeździe 1:1 trzeba pilnować wyniku, ale my tego nie zrobiliśmy - wściekał się Grzegorz Baran, który przejął kapitańską opaskę od Grzyba.

- Tym zwycięstwem wraca-my do życia. Mam nadzieję, iż najbliższe mecze dodadzą nam siły i wiary - cieszył się trener GKS Rafał Ulatowski, który wygrywając ocalił swoją posadę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!