Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy wiślańskiej ulicy oświecili się sami

Ł. Klimaniec, J. Drost
Jerzy Szalbot pokazuje jedną z lamp solarnych zamontowanych na ulicy
Jerzy Szalbot pokazuje jedną z lamp solarnych zamontowanych na ulicy Fot. Łukasz Klimaniec
Mieszkańcy wiślańskiej ulicy Pod Kozińce nie mogli się doprosić w Urzędzie Miasta postawienia choćby jednej lampy ulicznej. Wzięli sprawy w swoje ręce i zrobili oświetlenie sami w... czynie społecznym.

Postawili na lampy solarne, dzięki czemu mają najtańsze w Polsce oświetlenie uliczne. - To była tragedia - mówi o przechodzeniu ul. Pod Kozińce Jerzy Szalbot, jeden z mieszkańców. - Gdy jeszcze nie było nawierzchni asfaltowej, idąc w całkowitych ciemnościach łatwo można było wpaść do dziury lub kałuży.
Mieszkańcy kilka razy próbowali wyprosić w magistracie, żeby zrobiono im oświetlenie. Nic nie wskórali.
- Ulica jest zbyt krótka, by wykonać oświetlenie. Koszty inwestycji byłyby bardzo duże - słyszeli w odpowiedzi.

W końcu za namową Leszka Szalbota, wiślańskiego radne-go, a zarazem mieszkańca ul. Pod Kozińce, postanowili sami sobie pomóc.

- Kupiliśmy lampy solarne w hipermarkecie. Kosztowały zaledwie 250 złotych. Sami je zamontowaliśmy. Trwało to jedno popołudnie. Żaden mieszkaniec nie odmówił pomocy. Każdy chciał, żeby ulica była oświetlona. Jeśli ktoś nie pomagał, to albo zrobił herbatę, albo przyniósł ciastko - opowiada Leszek Szalbot.

Na początek kupili pięć lamp. Na ulicy nie ma słupów, więc zamontowali je na znaku drogowym, drzewie i garażu. Wieczorem wystarczyło ustawić kąt padania światła. Efekt jest bardzo dobry.
- Może nie jest idealnie jasno, ale nie jest już ciemno. Przynajmniej można spokojnie iść i widzi się drogę - przyznaje Jerzy Szalbot.

Żeby poprawić widoczność i bezpieczeństwo mieszkańcy złożyli się także na farbę z substancją odblaskową, którą w czynie społecznym wymalowali krawężniki ulicy z obu stron. - Gdy światło pada, odbija się od farby. Lepiej widać drogę - tłumaczą.
Lampy solarne wzbudziły sensację wśród pozostałych mieszkańców Wisły. Byli tacy, którzy tuż po ich zamontowaniu sądzili, że to... fotoradary i jadąc autem ul. Pod Kozińce odruchowo hamowali.
Burmistrz Wisły, Andrzej Molin, przyznaje, że miejscowość jest rozległa i nie w każdym zakątku gminy oświetlenie jest takie jak należy.

- Dróg gminnych mamy 180 km. Trudno utrzymać na odpowiednim poziomie ich nawierzchnię, nie mówiąc już o oświetleniu. To wszystko spo-ro kosztuje. Od lat nie inwestujemy w oświetlenie, bo są inne rzeczy do zrobienia. Jakiś czas temu przenieśliśmy tylko część lamp z miejsc, gdzie ich było najwięcej, tam, gdzie nie było ich wcale - tłumaczy Molin.

Mieszkańcy ul. Pod Kozińce zastanawiają się tylko, jak oświetlenie sprawdzi się zimą.
- Dzień jest krótszy i tego słońca nie ma za wiele. Ale na kilka godzin świecenia po zmroku powinno wystarczyć - mówi Jerzy Szalbot.

Jak to działa?

Lampy solarne zamontowane na ul. Pod Kozińce mają własne akumulatory.
Za dnia akumulatory ładują się dzięki światłu słonecznemu i automatycznie włączają się, gdy zapada zmrok. Jedna kosztuje 50-70 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!