Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eksperci badają, dlaczego wybuchł metan

Grażyna Kuźnik
Dzisiaj przed południem pod ziemię na terenie kopalni Wujek-Śląsk w Rudzie Śląskiej zjeżdża kolejna grupa ze specjalnej komisji, powołanej przez Wyższy Urząd Górniczy do zbadania przyczyn katastrofy, w której zginęło 18 górników, a kilkudziesięciu zostało rannych.

Rejon tragedii zbadają tym razem najlepsi w kraju eksperci od wentylacji, łącznie 15 osób. Naukowcy, praktycy oraz inspektorzy z nadzoru górniczego będą szukać odpowiedzi na pytania, z jakiego powodu doszło do wybuchu metanu, dlaczego zawiodły urządzenia, które miały zapobiegać tak ogromnym stratom.

To najważniejszy problem do rozwiązania, który stoi przed komisją, na czele której stanął wiceprezes WUG, Wojciech Magiera. W rejon wybuchu 1050 metrów pod ziemię zjechało dotąd sześć grup złożonych z prokuratorów i fachowców technicznych, w tym z kopalni doświadczalnej Barbara z Mikołowa, łącznie 50 osób. Każda grupa badała inne okoliczności związane z katastrofą, czasami wybierała inną trasę. Specjaliści z Barbary pobrali próbki pyłu węglowego i skał, badając siłę i kierunek podmuchu. Objęte katastrofą chodniki penetrowali także elektromonterzy, którzy mieli sprawdzić, czy działające w pobliżu urządzenia górnicze nie wywołały zapłonu metanu. Niczego takiego nie ustalono. Nie wiadomo, skąd wzięła się iskra. Fachowcy w dziedzinie energo-mechaniki sprawdzili wszelkie przewody i urządzenia elektryczne, ale nie znaleźli przyczyn katastrofy. Do tej pory nie udało się nawet ustalić, w jakim dokładnie miejscu doszło do zapłonu metanu.

- Potrzebne są kolejne ekspertyzy, komisja ma czas na przygotowanie wniosków do marca przyszłego roku. Na razie wiemy na pewno, że metan pojawił się nagle i że wybuchł, co na początku nie było pewne - mówi Krzysztof Król, rzecznik WUG w Katowicach.

Ślady działania ognia i fali uderzeniowej są na dole bardzo wyraźne, skala zniszczeń jest poważna. Eksperci stwierdzili, że płonęła cała ściana o długości 240 metrów, zapaliły się też najbliższe wyrobiska. Ogień zatrzymały dopiero tamy wentylacyjne, ale one też zostały mocno uszkodzone.

Dotychczasowe wizje wykazały, że czujniki metanu w ścianie były prawidłowo umieszczone i zabudowane. Nie potwierdziły się opinie, że czujniki znajdowały się w przewodach wentylacyjnych i były wystawiane na strumień czystego powietrza. To znaczy również, że nikt ich nie ściągał, żeby zafałszować wyniki odczytu.

Przesłuchania w sprawie katastrofy prowadzi również prokuratura, która wszczęła własne śledztwo w tej sprawie. Eksperci bardzo się spieszą, pozwala też na to sytuacja pod ziemią.

Pierwszą wizję udało się przeprowadzić już w niecały tydzień od wybuchu. Było to możliwe po przywróceniu odpowiedniej wentylacji wyrobiska i doprowadzeniu stężenia metanu i temperatury do bezpiecznego poziomu.

W szpitalach nadal znajduje się 29 górników, na razie stan ich zdrowia się nie zmienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!