Jednoręki ogra polityków

Prorokuje nawet, że jak już takie gremium powstanie, to niewielu polityków pozostanie na rynku. "Masa" wie, co mówi, w końcu działał w tej branży w szarej strefie. By właścicielom jednorękich bandytów żyło się jeszcze lepiej, zawsze domagała się korzystnego dla siebie prawa. Nie grymasiła, układała się z politykami od prawa do lewa.

Generalnie jestem przeciwna komisjom śledczym, bo są one najczęściej żałosnym widowiskiem organizowanym za publiczne pieniądze. Niczego nie wyjaśniają, a politycy jedynie boksują się, jak na ringu. Obserwujemy pasma kłótni, kto pierwszy zabierze głos i głośniej potrafi krzyczeć. Posłowie zadają banalne pytania, świadczące o tym, że się do obrad w ogóle nie przygotowali. A przecież nie robią tego za darmo. Szkoda więc pieniędzy. Mieliśmy już komisję Rywina, która niczego zasadniczego nie ustaliła, a jedynie wykreowała Ziobrę. O komisji w sprawie PKN Orlen niewielu potrafi powiedzieć, czy coś ustaliła. Aktualnie działa komisja, która ma zbadać, czy rządy PiS-u naciskały na służby specjalne. Mamy komisję wyjaśniającą okoliczności śmierci Barbary Blidy, w której rodzą się takie pomysły, jak powtórna wizja lokalna w domu zmarłej. Najnowsza, ds. śmierci Krzysztofa Olewnika, nie bardzo wie, co ma robić, żeby nie wchodzić w paradę prokuratorom i nie zepsuć im śledztwa, jeśli jeszcze coś w tym śledztwie nie zostało zepsute. Teraz byłaby komisja hazardowa.

Gdyby nie optymistyczne zapowiedzi "Masy", byłabym nadal przeciw, bo najlepsi do wyjaśnienia afery są prokuratorzy. Proponuję cały parlament przerobić na komisję śledczą i na koniec postawić przed nią Sejm.