To ostra reakcja na kiepskie wyniki bielskiej drużyny w tym sezonie. - Do końca rundy zostało sześć kolejek. Jeśli drużyna awansuje na co najmniej szóste miejsce, premie zostaną przywrócone - zapowiada Jerzy Wolas, prezes Podbeskidzia.
Wczorajsze zebranie zarządu trwało prawie cztery godziny. Rozpoczęło się o 13. Na 14. został zaproszony trener Marcin Brosz. Sześciu członków zarządu oraz obecny na spotkaniu Janusz Okrzesik, szef Rady Patronackiej Podbeskidzia, chciało poznać przyczyny słabej postawy zespołu i pomysły na poprawę wyników.
Już pierwsza część dyskusji przyniosła zgrzyty. W wyjaśnieniu trenera znalazło się kilka spraw, które dla zarządu nie do końca były zrozumiałe. Chodzi o m.in. zmianę układu mikrocyklu treningowego, założeń taktycznych oraz stylu gry. Szkoleniowiec argumentował, że trzeba było zmienić styl, by zachować widowiskowość, ale jednocześnie nie tracić tak wielu goli.
- Pod względem strzelonych bramek jesteśmy na trzecim miejscu w lidze. A w statystyce straconych goli na czwartym miejscu od końca. Coś z tym trzeba zrobić - stwierdził Wolas, nie ukrywając, że wszyscy są mocno zawiedzeni. - Jeszcze trzy tygodnie temu patrzyliśmy, ile nam brakuje do pierwszego miejsca, teraz musimy spoglądać za siebie, co się dzieje w dole tabeli - tłumaczy.
Prezes nie zdradza nazwisk ukaranych piłkarzy. - Niech dowiedzą się od nas, a nie z prasy - mówi.
W klubie przypominają, że już wiosną wynik był słaby, bo biorąc pod uwagę rundę rewanżową, Górale zajęli w niej ósme miejsce i zaprzepaścili szansę awansu. Teraz oczekiwania były znacznie większe - do Bielska trafili m.in. Piotr Rocki, Piotr Bagnicki, Łukasz Ganowicz, a także Dariusz Kołodziej, którego sponsor klubu wykupił z Górnika Zabrze. Choć w sparingach zespół spisywał się dobrze (potrafił wygrać z Ruchem Chorzów czy Cracovią) rozgrywki I ligi przyniosły bolesną weryfikację. Podbeskidzie nie potrafiło wygrać z Sandecją Nowy Sącz, MKS Kluczbork, czy z kończącym mecz w dziewięciu (!) Zniczem Pruszków. Po czterech kolejkach miało na koncie cztery remisy.
- Ten sezon trzeba było poświęcić na budowę drużyny, która rzeczywiście byłaby w stanie walczyć o najwyższe cele. Takie uzupełnianie składu w ostatniej chwili i szybkie budowanie zespołu nie dawało nadziei, by walczyć o ekstraklasę. I teraz zbieramy tego efekty - komentuje osoba związana z klubem.
Trener Marcin Brosz po wczorajszym spotkaniu nie chciał rozmawiać. - Bardzo przepraszam, ale nie będę niczego komentował. To są poważne sprawy. Klub wyda stosowne oświadczenie - stwierdził tylko. Po meczu z Górnikiem Łęczna zwracał jednak uwagę, że przez ostatnie dwa lata zawodnicy walcząc o ekstraklasę byli bardzo eksploatowani i dlatego teraz brakuje im dynamiki. W klubie zapowiedziano więc wykonanie badań lekarskich, testów motorycznych oraz analizę gry defensywnej.
W zespole nie zaiskrzyło
Mówi Władysław Szypuła (dyrektor Podbeskidzia)
Słabe wyniki naszej drużyny w tym sezonie to dla mnie zaskoczenie. Zwłaszcza taka mała ilość punktów, jakie zdobyliśmy. Liczyliśmy przecież na coś więcej, przynajmniej na to, że będziemy w pierwszej trójce, może w czwórce. A przede wszystkim, że drużyna będzie wygrywała. Ku naszemu zdziwieniu jest inaczej. Wyraz swojemu niezadowoleniu dali na ostatnim meczu kibice. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów, albo nawet pierwszy raz w historii klubu, tak się zachowali. Mieli do tego prawo po takim występie zawodników. Czy przysłowiowy balon nie został zbyt mocno nadmuchany? Byliśmy przekonani, że ten skład personalny, który nie tylko w opinii mojej i członków zarządu, ale także trenera, jest najlepszym od początku, gdy gramy na tym poziomie, poradzi sobie. Jednak w zespole nie zaiskrzyło tak, jak powinno.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?