Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firmy i pracownicy plączą się w pętli milionowych długów

Beata Sypuła
Arkadiusz Gola
W województwie śląskim brak pensji to plaga: firmy nie wypłaciły w tym roku pracownikom już ponad 22,5 mln zł. To kwota czterokrotnie wyższa niż przed rokiem. Inspektorom pracy udało się odzyskać i oddać pracownikom tylko połowę tych zaległości.

- Gdybym ja jakiejś firmie nie zapłacił za usługę, nasłałaby na mnie windykatora. Ale kiedy pracodawca nie płaci mnie, to mogę wezwać inspektorów pracy, którzy wlepią mu mandat, który po nim spłynie, a ja nie mam za co wyżywić dzieci - mówi gliwiczanin, czekający na pieniądze ze swojej firmy przewozowej.

Mandaty rzeczywiście nie odstraszają: niewypłacanie wynagrodzenia jest wykroczeniem, za które grozi kara 1-2 tys. zł (5 tys. w przypadku recydywy; a w sądzie maksymalna grzywna sięga 30 tys. zł). Według Państwowej Inspekcji Pracy, w trzech pierwszych kwartałach tego roku podwoiła się liczba pracowników pozbawionych wynagrodzenia. W całym kraju dotyczy to 63,9 tys. osób, którym nie wypłacono 100,1 mln zł. W województwie śląskim sytuacja pracowników pogarsza się najszybciej w kraju.

- W trzech kwartałach tego roku inspektorzy pracy skontrolowali 455 firm - mówi Michał Olesiak, rzecznik Okręgowej Inspekcji Pracy w Katowicach.

Pracodawcy z naszego regionu przyłapani przez PIP oddali pracownikom tylko 10,7 mln na 22,5 mln zł. To pokazuje, że nie ma na nich bata. Ale jest nadzieja - pracodawców może zmusić do terminowych płatności nowy argument: jeszcze w tym roku oszukani pracownicy, którym nie wypłacili pensji, będą mogli umieścić ich dane w Krajowym Rejestrze Długów. Umożliwi to nowelizacja ustawy o udostępnianiu informacji gospodarczych, która jeszcze w tym roku ma być uchwalona przez Sejm. - Jednym z głównych powodów, dla których już w 2006 roku zaproponowaliśmy zmianę ustawy, regulującej naszą działalność, były właśnie docierające do nas skargi oszukiwanych pracowników, którzy szukali skutecznych sposobów na odzyskanie zaległych wynagrodzeń - mówi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.
Dłużnik ujęty w bazie KRD ma życie nie do pozazdroszczenia: nie dostanie niczego na raty, nie zaciągnie kredytu, nie kupi nawet telefonu komórkowego... Czy to wystarczająco mocny bat na grzbiet pracodawców?

Firma budowlana z Rybnika układała kostkę brukową przed apartamentowcem. Nie otrzymała zapłaty. Przestała więc płacić pracownikom. Ci - bez gotówki - zaczęli zalegać ze spłacaniem kredytu w banku i robili zakupy w sklepiku "na zeszyt". Właściciel sklepu zaczął płacić swoim pracownikom na raty, bo nie miał pieniędzy. Bank wymówił kredyt budującemu apartament - ten nie płaci za usługi kolejnym podwykonawcom. Takie scenariusze niestety coraz częściej dopadają naszą przedsiębiorczą rzeczywistość.

- Niepłacenie to plaga. Żadną ochroną nie są objęci projektanci, inżynierowie, architekci, geodeci, dostawcy materiałów budowlanych, maszyn i sprzętu, usług - wylicza inż. Tadeusz Jurkiewicz z Rudy Śląskiej, koordynator Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej Gwarancje Zapłaty.

Budowlańcy proponują wprowadzenie w ustawie o księgach wieczystych pojęcia "hipoteka budowlana". Mógłby ją założyć każdy, kto obawia się o los swoich pieniędzy. Na razie takiej ustawy nie ma - i wypłat dla pracowników firm budowlanych także często nie ma.

W pętli długów zaczyna się dusić coraz więcej firm. Znajdują ratunek w niepłaceniu własnym pracownikom. Jeszcze w tym roku Sejm ma im dać do ręki inne ostre narzędzie: możliwość wpisania pracodawcy przez prywatną osobę do Krajowego Rejestru Długów i baz danych innych biur informacji gospodarczej. Według Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce, 71 proc. przedsiębiorców deklaruje, że ma problemy z odzyskiwaniem należności. To stanowi barierę dla prowadzonej przez nich działalności. W rezultacie 16,1 proc. ankietowanych przyznaje, że redukuje zatrudnienie lub wydatki na fundusz wynagrodzeń. Wielu w ogóle przestaje płacić załodze.
Z badań InfoMonitora Biura Informacji Gospodarczej wynika, że prawie 1,5 mln osób ma w Polsce problemy ze spłatą zobowiązań finansowych. Jeśli Kowalski nie spłaca swoich prywatnych długów, reakcja wierzyciela jest szybka i bolesna dla dłużnika.

- Aby odzyskać pieniądze, przedsiębiorcy często decydują się na usługi firm windykacyjnych. Nierzadko działania związane z windykacją należności są sprzeczne z prawem - mówi Małgorzata Cieloch z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Kiedy jednak firma zalega Kowalskiemu, ten ma związane ręce. Może liczyć tylko na inspekcję pracy i sąd. Tylko gdzieniegdzie także na związkowców. Alfred Bujara, szef sekcji handlu Solidarności zna sztuczki pracodawców.

- Wiele umów zawieranych jest na 6/8 czy 4/5 etatu, ale choć pracuje się na pełny wymiar, osiem godzin dziennie, nie otrzymuje się za nadpracowane godziny wynagrodzenia - mówi Bujara. - Ludzie dostają po 900-1200 zł na rękę.

Wielozadaniowość, czyli wykonywanie najróżniejszych czynności, to dziś norma, ale o podwyżkach nikt nie słyszał.

Bujara dodaje, że o nieetycznych lub niezgodnych z prawem zachowaniach pracodawców Solidarność powiadamia inspekcję pracy. Jednak wie tylko o takich firmach, w których działają związki zawodowe. A w sklepikach, gdzie wynagrodzenia się nie wypłaca i zwalnia ludzi po "okresie próbnym" lub płaci w ratach, związków nie ma. Tam można liczyć tylko na inspekcję pracy.
- Corocznie w Polsce inspektorzy pracy przeprowadzają około 80 tys. kontroli pracodawców, udzielając im 1,3 mln porad rocznie - mówi Michał Olesiak, rzecznik OIP w Katowicach. Za naruszenie przepisów dotyczących wynagrodzeń, urlopów i niewydania świadectw pracy inspektorzy śląscy nałożyli 902 mandaty, skierowali 420 wniosków o ukaranie do sądu. Zaległości finansowe dotyczą w regionie śląskim niewypłacania wynagrodzenia (ponad 8 mln zł zaległości), zaniżenia wynagrodzenia (1,5 mln zł), ekwiwalentów za niewykorzystany urlop wypoczynkowy (0,5 mln zł). Rekordziści z branży komunikacyjnej zalegali i zalegają z wypłatami na kwotę 1,6 mln zł.

- Problemy były także w jednej z kopalń. Po kontroli pracownicy otrzymali należne im 281 tys. zł - mówi Olesiak.

Do tego należy doliczyć niepłacenie składek na ZUS i podatków. Sprawy o niewypłacanie pensji trafiają do sądu, ale mimo wyroków często komornicy nie mogą wyegzekwować należności. Pracownicy chętnie by wpisali nierzetelnego pracodawcę do Krajowego Rejestru Długów. Dotychczasowe przepisy dają prawo do umieszczania dłużników w KRD tylko przedsiębiorcom. Po zmianie ustawy uprawnienia takie zyska każdy wierzyciel. W przypadku osób prywatnych będzie wystarczało prawomocne orzeczenie sądu z klauzulą wykonalności.

- Sprawy o zaległe wynagrodzenia są rozpatrywane przez sądy pracy, a te akurat wydają orzeczenia szybko. Nieuczciwi pracodawcy prędko trafią do rejestru. Dla innych przedsiębiorców informacja o tym, że mają długi wobec pracowników jest istotna, bo zobowiązania pracownicze są egzekwowane w pierwszej kolejności. Może się więc okazać, że zechcą sprzedać towar komuś, kto za niego nie zapłaci, bo komornik zablokuje mu konto. Lepiej nie ryzykować współpracy z kimś takim - wyjaśnia Anna Marcinkowska, pełnomocniczka Krajowego Rejestru Długów.

Dla obsługi osób prywatnych KRD uruchomił już internetowy Serwis Ochrony Konsumenta (dostępny przez stronę www.krd.pl). Na razie można tam sprawdzić, czy interesujący prywatną osobę przedsiębiorca nie widnieje w rejestrze jako dłużnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!