Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

9-miesięczna Daria z Żywca zmarła w Zakopanem. Karetka nie dojechała

Magdalena Stokłosa
arc.
U Darii lekarze z Zakopanego zdiagnozowali szybko postępującą sepsę. Rodzice niemal godzinę czekali na transport dziecka do innej lecznicy.

Sobota, 4 stycznia 2014 r. Anna i Adam Bugajowie z Żywca razem z 9-miesięczną córką Darią odpoczywają w Białce Tatrzańskiej. Wieczorem dziecko dostaje wysokiej gorączki i trafia do szpitala powiatowego w Zakopanem. Po kilku godzinach lekarze diagnozują sepsę. Zapada decyzja o przewiezieniu Darii to szpitala w Krakowie-Prokocimiu. Mała jest w bardzo ciężkim stanie, a na karetkę, która stoi pod szpitalem czeka aż 55 minut. Niedługo po przewiezieniu do Krakowa Daria umiera.
Do szpitala w Zakopanem Daria trafiła z mamą Anną ok. godz. 19. Dostała leki na obniżenie gorączki.

- O godz. 4.40 dostałem od żony telefon, że stan córki gwałtownie się pogarsza. Lekarze stwierdzili szybko postępującą sepsę i zdecydowali o transporcie do Krakowa - mówi Adam Bugaj. Wsiadł w samochód i z Białki Tatrzańskiej ruszył do Zakopanego (ok. 25 km).

Wchodząc do szpitala, zwrócił uwagę na mężczyznę parkującego samochód pod szpitalem. Na oddziale zobaczył jęczące z bólu swoje dziecko, przerażoną żonę i pełniącą dyżur lekarkę, która kilkakrotnie dzwoniła ze stanowczymi ponagleniami o przygotowanie karetki. - Wręcz krzyczała do słuchawki - mówi ojciec. Dodaje, że 15 minut później zjawił się lekarz, który miał jechać z Darią do Krakowa. - To był ten sam człowiek, z którym minąłem się na parkingu. 15 minut zajęło mu dojście na oddział - denerwuje się Adam Bugaj.

- Biegał w kółko, pytał, dlaczego nie wyjeżdżają. Opisuje, że lekarz nie spojrzał nawet na dziecko. Zajął się papierami, potem okazało się, że nie ma sprzętu do przeniesienia dziecka do karetki. Ojciec sam wziął na ręce dziecko i zaniósł do auta. Tam usłyszał, że lekarze nie mają specjalnych nakładek do reanimacji małych pacjentów. - Lekarz poszedł po nie spacerkiem - mówi.

Ojciec dziewczynki przeanalizował historię połączeń telefonicznych z żoną. Od chwili, gdy zadzwoniła z informacją o transporcie córki, do wyjechania karetki minęło 55 minut.

W czasie ostatnich 4 minut transportu (podróż trwała ok. godziny) Daria wymagała już reanimacji. Nie przeprowadzał jej lekarz, a ratowniczka. Kiedy poprosiła o pomoc już pod szpitalem, wsparł ją kierowca karetki. Lekarz zajmował się papierami. W Prokocimiu Daria trafiła od razu na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej. Po godzinie rodzice usłyszeli, że Daria zmarła.
W szpitalu w Zakopanem wszczęto wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. - Serce boli, gdy takie sprawy mają miejsce w naszym szpitalu - mówi Regina Tokarz, dyrektorka placówki.

- Poprosiłam o wyjaśnienia cały personel, który pełnił dyżur.

Jolanta Budzowska, radca prawny specjalizujący się w prawach pacjenta nie pozostawia złudzeń. - Mamy do czynienia z rażącym naruszeniem praw pacjenta. W przypadku tak szybko postępującej choroby szpital mógł prosić o transport lotniczy.

- Nie winimy nikogo, ale oddając dziecko w ręce lekarzy chcieliśmy czuć, że robią wszystko, by Darię uratować - mówi Adam Bugaj.

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 9-miesięczna Daria z Żywca zmarła w Zakopanem. Karetka nie dojechała - Dziennik Zachodni