RAŚ próbuje w obu województwach rozpocząć dyskusję na ten temat, ale jego sugestię nie padają na podatny grunt.
W sobotę w Opolu autonomiści zorganizowali Marsz Jedności Górnośląskiej. Opole bywa złośliwie nazywane miastem urzędów, a na jego obrzeżach uwidacznia się tzw. polski półksiężyc biedy, ukazujący szereg dysproporcji pomiędzy biedniejszą częścią województwa i tą bogatszą, zamieszkaną przez mniejszość niemiecką. To rozwarstwienie widać choćby we wskaźnikach bezrobocia (np. Olesno z bogatszej części - 4 proc., a Brzeg z biedniejszej -20 proc.). RAŚ uważa, że w dalszej perspektywie problemy Opolszczyzny będą rosły, bo sama nie będzie wytrzymywać konkurencji z mającym imperialne ambicje Wrocławiem i atrakcyjniejszą inwestycyjnie aglomeracją skupioną wokół Katowic.
- Ewentualne decyzje administracyjne dotyczące połączenia województw już poprzedzane są takimi planami, jak choćby rozszerzenie katowickiej strefy ekonomicznej w kierunku Opola. Wielu mieszkańców Opolszczyzny pracuje w sąsiednim województwie. Wspólne korzenie obu części Śląska to rzecz, której nie trzeba nikomu tłumaczyć. To wszystko argumenty świadczące, że podział tego regionu był niepotrzebny - przekonuje Jerzy Gorzelik, szef RAŚ.
Choć nie da się ukryć, że wśród wielu mieszkańców Opolszczyzny dawno wygasła euforia związana z obronionymi przywilejami miasta wojewódzkiego, z badań wciąż wynika, że Opolanie są w pełni zadowoleni z życia w swoim regionie. Tegoroczna Diagnoza społeczna przygotowana pod kierunkiem psychologa społecznego, prof. Janusza Czapińskiego pokazuje, że w województwie opolskim można zaobserwować m.in. silne poczucie bezpieczeństwa oraz zadowolenie z usług medycznych i edukacyjnych. Zdaniem ankietowanych, w tym region jakość życia jest najwyższa, a Opole jest najlepszym pod tym względem miastem w Polsce.
- Cenimy sobie swoją samodzielność i niezależność. Nie bierzemy pod uwagę sytuacji, w której moglibyśmy stracić prawa wojewódzkie. Dla mnie rozumowanie RAŚ to myślenie życzeniowe - mówi marszałek opolski Józef Sebesta.
Przeszkodą dla RAŚ w przekonaniu opolan, że powinni przyłączyć się do województwa śląskiego jest również znikoma siła oddziaływania ruchu po stronie opolskiej. Z tego autonomiści sami zdają sobie sprawę, dlatego planują propagandową ofensywę.
- Optujemy za wspólnym programem edukacji regionalnej. Organizujemy Górnośląskie Dni Dziedzictwa, które podkreślają więzi łączące oba województwa. W przyszłym roku chcemy zorganizować w nich 65. rocznicę wkroczenia Armii Czerwonej na Górny Śląsk. Rusza też Górnośląski Okrągły Stół, platforma dyskusyjna, do której zaprosimy reprezentantów z dwóch części naszego regionu - wylicza Gorzelik.
Reakcję sąsiadów na to zaproszenie można przewidzieć już dziś. W ostatnich latach mechanizm samoobrony uaktywniający się przy każdej próbie marginalizacji Opola, ujawnił się choćby podczas prac nad ustawą metropolitalną, zbojkotowaną między innymi z inspiracji Opolszczyzny, dla której była to reforma administracyjna wprowadzana tylnymi drzwiami.
W województwie śląskim pomysł RAŚ także traktowany jest z rezerwą.
- Idea jest ciekawa, ale nierealna. Taka operacja możliwa byłaby wyłącznie za zgodą elit Opolszczyzny - mówi Zbyszek Zaborowski wicemarszałek województwa śląskiego.
Największym sojusznikiem pomysłu RAŚ jest Kazimierz Kutz. - Ślązacy w rozproszeniu zawsze będą słabsi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?