Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chamstwo w internecie: Hejterzy nie są bezkarni [KOMENTUJ, NIE OBRAŻAJ]

Sławomir Cichy
Bronisław Jacek Pruchnicki sukcesem zakończył sprawę związaną z pomówieniem i znieważeniem na forum internetowym
Bronisław Jacek Pruchnicki sukcesem zakończył sprawę związaną z pomówieniem i znieważeniem na forum internetowym Jacek Bombor
Urzędnik z Żor pół roku tropił internetowego hejtera, skutecznie egzekwując od niego karę. Niecodzienny finał akcji "Komentuj, nie obrażaj", w której uczestniczył również "Dziennik Zachodni"

Bronisław Jacek Pruchnicki, doradca prezydenta Żor ds. infrastruktury, przeszedł całą drogę prawną od zgłoszenia w prokuraturze znieważenia i pomówienia na forum internetowym do wyegzekwowania kary. A wszystko jeszcze przed ostatnimi rozstrzygnięciami Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego.

- Z chamstwem w sieci miałem do czynienia od dawna, ale ze słowem "hejter" spotkałem się dość późno, bo dopiero 5 kwietnia ubiegłego roku, kiedy czytałem artykuł w "Dzienniku Zachodnim" pt. "Uwaga, hejter. Specjaliści od chamstwa i nienawiści w sieci". W artykule tym wspomniano o akcji społecznej "Komentuj, nie obrażaj", w którą włączył się DZ - przypomina sobie Pruchnicki i dodaje, że w tym czasie wdrażał w życie nowy system gospodarowania odpadami komunalnymi w związku z tzw. ustawą śmieciową.

- Pod artykułem z 29 marca 2013 r. "Rewolucja śmieciowa: czy Żory zdecydują się na zmianę stawek", umieszczonym na lokalnym portalu miejskim zauważyłem wpis internauty o nicku ~adammaciek. Komentarz był modelowym przykładem pomówienia i znieważenia. Uważałem również, że godzi w interes społeczny, bowiem szkodzi w procesie informacyjnym, nałożonym na gminy w "ustawie śmieciowej" - opowiada dodając, że uznał to za dobry moment, by przyłączyć się do społecznej akcji "Dziennika Zachodniego" i skierował do prokuratury wniosek o ustalenie danych osobowych hejtera w związku z zamiarem wytoczenia mu procesu cywilnego.

- Złożyłem również wniosek o wszczęcie w tej sprawie postępowania karnego z urzędu, powołując się na interes społeczny - mówi.

Prokuratura powiadomiła Pruchnickiego o ustaleniu na podstawie IP komputera danych osobowych człowieka, który go zniesławił nie po 4-6 tygodniach, lecz dopiero po ponad 4 miesiącach, nie dopatrując się jednak szkodliwości społecznej czynu i odmawiając wszczęcia sprawy z urzędu. Pozostała więc sądowa droga cywilna.
- Zgłaszając sprawę w sądzie rejonowym uzgodniłem, że zanim ruszy machina prawnicza, podejmę próbę zawarcia przedsądowej ugody ze sprawcą - mówi urzędnik, zwracając jednocześnie uwagę, że oskarżony mieszka na jego osiedlu i jest niemal... sąsiadem. - Kiedy stanąłem na progu i nacisnąłem przycisk dzwonka, w drzwiach stanął człowiek w wieku 33 lat: żonaty, kilkuletnie dziecko. Zdziwił się, kiedy usłyszał, że przyszedłem w sprawie jego wpisu internetowego sprzed paru miesięcy, że "to było przecież tak dawno". Zapytał tylko: - To w Polsce nie ma już wolności słowa? Jest - odpowiedziałem - ale istnieje również odpowiedzialność za słowa. Z uwagi na niezbyt wysoki status materialny zaproponowałem, tytułem zadośćuczynienia, kwotę wpłaty na Hospicjum im. Jana Pawła II w Żorach w wysokości zaledwie 200 złotych, gdyż bardziej zależało mi na samym fakcie wpłaty, tj. nieuchronności kary - podsumowuje Pruchnicki.

Panowie uzgodnili też tekst przeprosin, jakie powinny znaleźć się na żorskim portalu. Niedługo potem mężczyzna wypełnił oba warunki ugody.

- Temat uznaję za zamknięty i choć niewątpliwie odniosłem mały sukces pedagogiczny, bo więcej wulgarnych, oszczerczych i pomawiających wpisów z komputera tego mężczyzny nie pojawiło się na forum, wnioski, jakie mi się nasuwają, są smutne - mówi.

Jego zdaniem w Polsce nie ma wystarczającej woli do prawnego uregulowania problemu chamstwa i nienawiści w sieci.

Podpisaliśmy wprawdzie "Konwencję w sprawie cyberprzestrzeni" ponad 10 lat temu, ale do dzisiaj nie została ratyfikowana.
Jednak wyrok SN z 10 stycznia otwiera drogę do obciążenia właścicieli i wydawców portali odpowiedzialnością za wpisy na forum, bo sędziowie stanęli na stanowisku, że należy je traktować jak... listy do redakcji i podlegają one prawu prasowemu.

To niewątpliwy sukces adwokata Romana Giertycha w walce z wulgaryzmami i oszczerczymi wpisami w internecie, choć już wcześniej Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że osoba prywatna ma prawo dostać dane osoby, która ją obraziła w świecie internetu.

Czy zatem jesteśmy świadkami końca anonimowych dyskusji w internecie?

Czy uważacie, że fora internetowe nie powinny być anonimowe? NAPISZCIE KOMENTARZE

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Chamstwo w internecie: Hejterzy nie są bezkarni [KOMENTUJ, NIE OBRAŻAJ] - Dziennik Zachodni