Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prapremiera filmu Dzieci Wehrmachtu

Adrian Ołdak
Kadr z filmu Dzieci Wehrmachtu
Kadr z filmu Dzieci Wehrmachtu fot. materiały prasowe
To, że miałem ojca w Wehrmachcie i się do tego przyznawałem, mało tego, otaczałem go pamięcią, wytykano mi przez wiele lat - mówi Alojzy Lysko, bohater filmu pt. Dzieci Wehrmachtu warszawskiego reżysera Mariusza Malinowskiego.

Premiera obrazu wyprodukowanego przez Wytwórnię Filmową Czołówka i TVN Discovery Historia (przy koprodukcji Silesia Film) zaplanowana jest na styczeń przyszłego roku.

W czwartek wieczorem obejrzeli go mieszkańcy Bojszów, o których film opowiada. Z tej małej śląskiej wsi do Wehrmachtu trafiło około 400 mężczyzn. Z wojny nie wróciło 100. W gronie poległych był także urodzony w 1912 roku Alojzy Lysko, ojciec narratora filmu. Materiał opowiada o poszukiwaniu jego grobu.

- Gdy dwa lata temu przystępowaliśmy do przedsięwzięcia, mieliśmy plan, że będziemy tego grobu szukać, ale nie wiedzieliśmy, czy uda się go znaleźć - mówi Mariusz Malinowski.

Udało się - rok temu w miejscowości Krupskoje na Ukrainie. W finałowej scenie filmu Alojzy Lysko składa kwiaty na grobie ojca. Na twarzy dojrzałego ponad 60-letniego mężczyzny pojawiają się łzy. Ojca, którego w 1944 roku zabrała mu wojna, nie pamięta, ale poszukiwanie miejsca pochówku stanowiło jego treść życia. Oprócz opowieści Lyski (kamera towarzyszy mu w Niemczech, we Włoszech i na Ukrainie) film zawiera dziesiątki dramatycznych relacji Ślązaków wcielonych do wojska niemieckiego.

- Było nas wtedy 162. Gdy spotkaliśmy się z czołgami na otwartej przestrzeni, to nas zostało tylko dwóch - wspomina przeżycia z frontu wschodniego Augustyn Stolarski. Na ekranie wiekowi już ludzie opowiadają, że strzelali do innych, żeby przeżyć. To bardzo osobiste wyznania.

Mariusz Malinowski przyznaje, że zrobił ten film, by Polska dowiedziała się, że przymusowa służba w Wehrmachcie była doświadczeniem wielu ludzi, którzy nie byli Niemcami. Oblicza się, że w Polsce około 3,5 mln ludzi może mieć krewnych, którzy się o nią otarli - Ślązaków, Kaszubów, ale także Wielkopolan.

Prof. Ryszard Kaczmarek z Uniwersytetu Śląskiego tłumaczy w filmie, że na Śląsku nie było wyboru. Volksdeutschem zostawało się nie z własnej woli, ale decyzją niemieckiego urzędnika. Na dawnym pruskim Śląsku na Volkslistę wpisało się 90 proc. ludności, do wojska trafiło 300 tys. mężczyzn. Alternatywy nie było. Tym bardziej w Bojszowach, oddalonych o trzy kilometry od KL Auschwitz.

Wójt Bojszów Henryk Utrata wyraził nadzieję, że po obejrzeniu filmu, nikt nie będzie używał dziadka z Wehrmachtu (którym w czasie kampanii prezydenckiej PiS zaatakował Donalda Tuska) w sporze politycznym, czy innym.

Sam Alojzy Lysko mówi, że jako poseł PiS (2005-07) obawiał się, że pamięć o ojcu może znowu być wykorzystana przeciwko niemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!