Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nareszcie zwycięstwo. Odra Wodzisław - Cracovia 1:0

Leszek Jaźwiecki
FOT.agnieszka materna
Po sześciu meczach bez zwycięstwa, wodzisławianie w końcu się przełamali i wygrali mecz ligowy. Styl, w jaki to osiągnęli nie jest w tym momencie najważniejszy. Dla mających nóż na gardle piłkarzy Odry liczyły się przede wszystkim trzy punkty.

Ten mecz musimy wygrać za wszelką cenę - to hasło obowiązywało od początku przygotowań wodzisławian do spotkania z ekipą spod Wawelu. W tygodniu Odra wygrała bez problemów sparingowe spotkanie z Przyszłością Rogów, strzelając czwartoligowcom aż sześć bramek. Trener Robert Moskal był zadowolony, że w końcu mógł sprawić nowe ustawienie.

- Na razie jeszcze się tego uczymy, to dla nas nowość - uważa pomocnik Odry Marcin Wodecki. - Gramy systemem cztery-trzy-dwa-jeden i już się sprawdził, bo wygraliśmy mecz.

Mecz z Cracovią był dla trenera Moskala debiutem przed wodzisławskimi kibicami. Nic dziwnego, że zależało mu na dobrym wyniku. Liczyli na to również kibice, którzy rzed meczem rozwiesili oni transparent z napisem Zagrajcie tak byście mogli spojrzeć na w oczy. To hasło jeszcze bardziej motywowało gospodarzy. Akcje gospodarzy jednak były początkowo nieporadne.

O ile jako tako to wyglądało jeszcze w środku pola, to pod polem karnym rywala było już fatalnie. Pierwszy celny strzał gospodarzy oddali dopiero w 21 minucie (Wodecki), a kilka minut później bliski zdobycia gola był Daniel Bueno. Goście odpowiedzieli jedynie celnym strzałem Dariusza Pawlusińskiego oraz groźną sytuację Pawła Sasina, po której Adam Stachowiak zmuszony został łapać piłkę na raty.

W przerwie trener Moskal dokonał dwóch zmian, dokonał także roszad na pozycjach. Do obrony wprowadził Marcina Dymkowskiego, a przesunął do drugiej linii grającego tam w pierwszych 45 minutach Marcina Malinowskiego, z kolei w ataku słabo spisującego się Brazylijczyka Bueno zastąpił Litwin Deivydas Matulevicuis. Gra gospodarzy wyglądała już nieco lepiej, ale nadal brakowało dobrych sytuacji strzeleckich. Na bramkę kibice Odry musieli czekać aż do 71 minuty. Po trafieniu Jacka Kowalczyka zapanowała euforia na trybunach, a strzelec za zdjęcie koszulki ukarany został żółtą kartką.

Gol rozzłościł piłkarzy Cracovii, którzy starali się szybko doprowadzić do wyrównania, nie przebierając przy tym w środkach. Gwizdek arbitra Marka Karkuta, który w ostatniej chwili zastąpił wyznaczonego wcześniej do prowadzenia tego spotkania Sebastiana Jarzębaka z Bytomia, co chwila przerywał grę. Arbiter musiał temperować ostre zagrania piłkarzy obu drużyn.

Goście najlepszą sytuację na wyrównanie mieli w 120 sekund po bramce Kowalczyka. Strzał Matusiaka obronił Stachowiak, ale wypuścił piłkę przed siebie. Nadbiegający Sacha trafił jednak w bramkarza Odry. Cracovia do końca groźnie atakowała, Odra ograniczała się jedynie do obrony własnej bramki. Mieli czego bronić, bo już dawno zapomnieli jak smakuje zwycięstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!