Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny Mysłowic wrobiony w finansową aferę?

Monika Chruścińska
Wójtowicz twierdzi, że pieniądze oddał. Sprawę szantażu zgłosił w prokuraturze
Wójtowicz twierdzi, że pieniądze oddał. Sprawę szantażu zgłosił w prokuraturze Fot. Lucyna Nenow
Zwalnianie z pracy, szantaże, szykany, prowokacje. Do takich środków, zdaniem części radnych, ucieka się prezydent Mysłowic, aby wymusić na nich przegłosowanie proponowanych przez niego uchwał.

W ostatnim czasie rzekomą ofiarą głowy miasta jest Dariusz Wójtowicz, lewicowiec, niegdyś współpracownik Grzegorza Osyry, a dziś jego zdeklarowany przeciwnik.

Radny mówi, że chodziło o pożyczkę, a radca - że o darowiznę

- Wcześniej, w zakładzie, w którym pracuję, zdegradowano mnie ze stanowiska dyrektorskiego na kierownicze, a teraz jeszcze próbuje się mnie wrobić w aferę finansową - mówi oburzony radny. Przyznaje, że złożył zawiadomienie do prokuratury.

Z relacji Wójtowicza wynika bowiem, że jeszcze w lipcu Grzegorz Osyra, a później także radca prawny Edward Duliński próbowali go szantażować dokumentami sprzed dwóch lat. - Mówili, że posiadają kserokopie umowy o prowadzenie ewentualnego biura poselskiego i potwierdzenie pożyczki pieniężnej, jakiej udzielił mi Duliński na potrzeby mojej kampanii wyborczej do parlamentu. Obaj straszyli, że mogą mnie nimi zniszczyć, jeśli nie stworzę większości w Radzie Miasta, która przegłosowałaby kredyt i poręczenia finansowe - opowiada. Radny bowiem, owszem, umowę podpisał i pieniądze przyjął, jednak nie uwzględnił jej w swym oświadczeniu majątkowym, ani nie odprowadził od kwoty należnego podatku.

- Pożyczając mi pieniądze Duliński stwierdził również, że jest zobowiązany do poinformowania o tym fakcie Urząd Skarbowy - tłumaczy. Twierdzi też, że pożyczone 8 tys. zł spłacił jeszcze w 2007 roku, a trzy miesiące temu złożył korektę do swojego zeznania i sam skontaktował się z US.
Osyra i Duliński zarzutom Wójtowicza stanowczo zaprzeczają.
- To nie była pożyczka, lecz darowizna, o którą poprosił mnie radny i wynosiła nie 8, ale 13 tys. zł. Liczyłem, że darowiznę rozliczy, jest dorosłym człowiekiem i zna zasady wynikające z ustawy o wyborach - mówi mysłowicki prawnik. - Jeśli to była pożyczka, to chciałbym zobaczyć pokwitowanie lub zwrot tych pieniędzy, bo nigdy ich z powrotem nie otrzymałem - dodaje. Sprawę szantażu również dementuje.

- O pokwitowaniach wiedziało wąskie grono osób, jedna z nich poinformowała prezydenta, który następnie z pytaniem o nie zwrócił się do mnie. Ja potwierdziłem ten fakt, a następnie zorganizowałem spotkanie zainteresowanych osób, żeby porozmawiać o niepokojącej sytuacji w mysłowickiej lewicy i ewentualnie pogodzić adwersarzy. O żadnym szantażu nie było mowy. To, co radny wypisuje o mnie na swoich blogach to kłamstwa, a finał tego znajdzie się w sądzie, bo nie pozwolę szargać swojego imienia - mówi Duliński.

Prezydent Osyra potwierdza wersję radcy prawnego.
Tymczasem sprawa trafiła w poniedziałek do Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach i Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

- Pan Wójtowicz złożył zawiadomienie, po zapoznaniu się z jego treścią, zostanie podjęta decyzja kto poprowadzi postępowanie i w jakim zakresie - mówi Mariusz Łączny z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Radny Mysłowic wrobiony w finansową aferę? - Dziennik Zachodni