Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysłuchaliśmy spowiedzi pijanych kierowców. Ich żal jest spóźniony...

Katarzyna Kapusta
Skazani za jazdę pod wpływem alkoholu i spowodowanie wypadku, dopiero w zakładzie karnym uświadamiają sobie, co zrobili.  W izolacji mają czas na przemyślenie całej sytuacji raz jeszcze, pod innym kątem. Zamiast rozżalenia zaczynają rozumieć swoją winę
Skazani za jazdę pod wpływem alkoholu i spowodowanie wypadku, dopiero w zakładzie karnym uświadamiają sobie, co zrobili. W izolacji mają czas na przemyślenie całej sytuacji raz jeszcze, pod innym kątem. Zamiast rozżalenia zaczynają rozumieć swoją winę Mikołaj Suchan
Pili i usiedli za kierownicą. Zabili albo okaleczyli ludzi. Odsiadują wyroki w więzieniu w Wojkowicach. Jak żyją ze świadomością zbrodni?

Co oni teraz myślą? Zabili przechodniów, innych kierowców, pasażerów. Uciekli (prawie wszyscy) z miejsca wypadku. Mówili, że to przez szok. Ale przecież mieli świadomość, że wcześniej pili.

Wybraliśmy się do Zakładu Karnego w Wojkowicach. Chcemy porozmawiać ze skazanymi, którzy pili, prowadzili samochód i spowodowali wypadki.

Przez miesiąc myślałem, że zabiłem kobietę

Zakład karny to miejsce specyficzne, już samo przekroczenie bramy wywołuje ciarki na całym ciele. Budynek oddzielony od świata wysokim murem, wszędzie służba więzienna, kamery, każdy wchodzący musi się wylegitymować i uzyskać przepustkę. Trafiamy do sali, która przypomina szkolną klasę z nowoczesnymi ławkami. Jest też tablica. W sali jest funkcjonariusz służby więziennej. Nie można zostać z więźniem sam na sam.

Krzysztof ma 51 lat. Prowadził samochód, choć wcześniej pił. Miał półtora promila. Potrącił kobietę na przejściu dla pieszych i uciekł z miejsca wypadku. To było dwa lata temu, tuż przed Bożym Narodzeniem, 21 grudnia. - W zakładzie karnym jestem od 16 miesięcy, przede mną jeszcze dwa lata. Uciekałem, niestety... To był odruch. Widziałem, że do tej kobiety podbiegli ludzie, którzy się nią zajęli - wspomina.

PRZECZYTAJ TEŻ KOMENTARZ REDAKCYJNY O PIJANYCH KIEROWCACH

Krzysztof został zatrzymany 15 minut po wypadku. Wskazali go świadkowie. Był właścicielem firmy. Wszystko się zmieniło. Dożywotnio stracił prawo jazdy.

- To wszystko tak szybko się działo. Refleksja przyszła później, kiedy zostałem zatrzymany - dodaje.

Trafił do aresztu śledczego. Przez miesiąc żył ze świadomością, że zabił. - Na początku nie mogłem mieć odwiedzin, obawiano się, że mogę mataczyć w śledztwie - głos więźnie mu w gardle. - Prokurator powiedział mi, że kobieta jest w bardzo ciężkim stanie i prawdopodobnie nie przeżyje, dlatego jestem na sankcji. Przez ponad miesiąc żyłem ze świadomością, ze spowodowałem wypadek śmiertelny - kończy.
Po miesiącu okazało się, że kobieta przeżyła. Doznała "trwałego uszczerbku na zdrowiu".

Wmawiałem policji, że ukradziono mi samochód

30-letni Piotr często prowadził samochód po alkoholu. Wielokrotnie jechał i popijał piwko. Na koncie ma też kilka innych przestępstw. Odsiaduje wyrok za spowodowanie wypadku po alkoholu, ucieczkę z miejsca zdarzenia i zacieranie śladów.

- Prowadziłem samochód i uderzyłem w drugi wóz. Chciałem sobie skrócić drogę i kawałek przejechać pod prąd. W samochodzie jechało małżeństwo. Uderzyłem ich w bok. Auto poszło do kasacji - wspomina.

Kierowca samochodu, w który uderzył, doznał m.in. wstrząśnienia mózgu. Miał także przesunięte kręgi.

- Spanikowałem, bo miałem już na pieńku z prawem. Nie chciałem, żeby mnie złapano. Uciekałem samochodem po chodniku.

Przechodnie odskakiwali, rzucając mi na maskę zakupy. Potem zadzwoniłem na policję i powiedziałem, że ukradziono mi samochód, że jechałem taksówką za złodziejem i to on spowodował wypadek. Upozorowałem nawet włamanie do samochodu.

Na komisariacie złożyłem zeznania i prawie mi się udało oszukać policjantów, prawie mi uwierzyli. Ale kiedy miałem opuszczać budynek, rozpoznali mnie świadkowie. Tak trafiłem do aresztu - wspomina.

W chwili wypadku Piotr był od dłuższego czasu w ciągu alkoholowym. Miał tego dnia niemal promil alkoholu w organizmie...
W zakładzie karnym przychodzi refleksja. Czy żałują? Owszem. Teraz tych, którzy wsiadają za kółko po alkoholu, nazywają idiotami. Za kratkami uświadomili sobie, co zrobili innym. I to, co zrobili samym sobie. Spaprali życie, cudze i własne.

Zarzekają się, że kiedy wyjdą, nie sięgną po kieliszek.
Rozmowa z Katarzyną Grocką i Grzegorzem Dąbrowskim, specjalistami terapii uzależnień w Zakładzie Karnym w Wojkowicach

Jestem po rozmowie ze skazanymi, którzy prowadzili samochody pod wpływem alkoholu i spowodowali wypadki, ciężko raniąc ludzi. Za kratami mają poczucie winy. Tylko tak mówią czy rzeczywiście dociera do nich, jakiej tragedii są sprawcami? A może tylko są rozżaleni?
Katarzyna Grocka: To kwestia zdefiniowania pojęcia "rozżalenie". Zdarzają się osoby, które mają poczucie krzywdy, że zostali nie do końca dobrze ocenieni przez sąd i skazani. Czasami uważają, że wyrok, który muszą odsiedzieć, jest za wysoki, zbyt duży. W mojej ocenie - a w zakładzie karnym pracuję od 13 lat - ujawnia się w nich poczucie krzywdy i właśnie rozżalenie. To bardzo często jest mechanizm związany z samą chorobą alkoholową czy szerzej - z uzależnieniem. My, terapeuci, pomagamy im przekierunkować myśleniei rozdzielić fakty od ich interpretacji.

Grzegorz Dąbrowski: Na podstawie swojego doświadczenia, a w więziennictwie pracuję od 8 lat, mogę powiedzieć, że reakcje skazanych są różne. Często pracujemy z osobami, które trafiają do zakładu karnego z wyrokami za prowadzenie samochodu po alkoholu czy spowodowanie wypadków po alkoholu. W tych wypadkach często giną albo ciężko ranni są ludzie. Zdarzały się takie osoby, które początkowo nie mogły się uporać z odczuciem własnej krzywdy i poczuciem winy jednocześnie. To taki paradoks. Twierdzą, że to nie ich wina, ale właściwie osoby, która za szybko wyszła na pasy. Pytają, dlaczego rowerzysta, którego zabili, jechał środkiem ulicy, przecież gdyby trzymał się pobocza, to do tragedii by nie doszło. Dla mnie to było duże zaskoczenie, bo przecież jeżeli dochodzi do tego, że ktoś prowadzi samochód po alkoholu i zabija człowieka, to sytuacja wydaje się bezdyskusyjna. Tymczasem sprawca nie czuje się za to odpowiedzialny i nie widzi własnej, ewidentnej winy.

Jak to jest możliwe? Tracą poczucie realizmu?
Grzegorz Dąbrowski: Próbowałem znaleźć odpowiedź, dlaczego tak się dzieje. Często odpowiedź pojawiała się w trakcie pracy i później, podczas terapii. Oni po prostu w tym pierwszym etapie nie są w stanie uświadomić sobie swojej winy i odpowiedzialności.

Ale dlaczego?
Grzegorz Dąbrowski: Dlatego, że zwykle są to osoby dotknięte chorobą alkoholową. Jeśli przyjrzeć się temu uzależnieniu, etapom jego przebiegu i mechanizmom rozwoju, to tacy skazani właśnie w taki sposób starali się sobie znaleźć w miarę wygodne usprawiedliwienie.
Ot tak przyjmują wypadek do wiadomości i zapominają?
Katarzyna Grocka: Mamy często do czynienia z osobami, które zostają wyrwane ze swojej rzeczywistości. Nagle trafiają do miejsca, jakim jest zakład karny. Pierwsze, co się dzieje, to próba ratowania samego siebie w obliczu tego, co się stało. Często to po prostu mechanizm obronny. Z biegiem czasu te odczucia się zmieniają. Myślę, że na tok ich odczuwania ma też wpływ izolacja. Właśnie podczas terapii mogą to wszystko przeanalizować pod innym kątem. Wtedy z poczucia krzywdy zaczynają przechodzić w poczucie winy.

Czy jest to regułą, że osoby skazane za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu i spowodowanie wypadku po alkoholu, są uzależnione?
Grzegorz Dąbrowski: Trzeba pamiętać, że my pracujemy w zakładzie karnym, więc głównie mamy do czynienia z osobami, które jednak są uzależnione.

To osoby, wobec których postawiono już diagnozę i skierowano je na terapię, bądź same się na nią zgłosiły. Gdy więzień sam się zgłasza na terapię, to jest to często wynik rozmów motywujących, które z nim wcześniej przeprowadzamy. Ale oczywiście fakt, że ktoś popełnia przestępstwo po alkoholu, nie znaczy, że od alkoholu jest uzależniony.

Jak wygląda przebieg terapii w zakładzie karnym?
Grzegorz Dąbrowski: Jeżeli osoba trafia do zakładu karnego i zostaje skierowana na terapię, najpierw odbywa rozmowy z psychologiem i z kierownikiem oddziału. Pacjent jest informowany o naszej propozycji terapii, ponieważ oprócz zajęć w grupie prowadzimy też terapie indywidualne. Oczywiście osoba taka jest już wcześniej zdiagnozowana jako uzależniona od alkoholu. Potem zostaje jej przydzielony indywidualny terapeuta i oprócz tej pracy indywidualnej pracuje też w grupie. W trakcie realizacji tego programu zwracamy szczególną uwagę na przepracowanie problemów związanych z tym, z jakiego powodu tu trafiła.

Osoba taka może to interpretować w różny sposób, bo jest chora i uzależniona. Myśli w pewien charakterystyczny dla tej choroby sposób.

Czyli w jaki?
Grzegorz Dąbrowski: Osoba uzależniona wierzy w to, co mówi i układa sobie taką historię, która byłaby dla niej wygodna do przyjęcia.

Zmyśla sobie alibi, żeby wybielić się w swoich i cudzych oczach?
Grzegorz Dąbrowski: Jeżeli osoba z zewnątrz wie niewiele na temat specyfiki uzależnień, choroby alkoholowej czy jej leczenia, może tak właśnie myśleć. Może bardzo negatywnie nastawiać się do osoby uzależnionej. Słuchając tego, co mówi uzależniony, może oskarżać go o kłamstwo. Tymczasem tak właśnie objawia się choroba spowodowana uzależnieniem.

Rozmawiała: Katarzyna Kapusta

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!