Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa gen. Kiszczaka znów przed sądem

Teresa Semik
Fot. ARC
Sądy rozpoznające oskarżenie gen. Czesława Kiszczaka o przyczynienie się do śmierci górników kopalni Wujek, pomyliły się już trzy razy. W czwartek jego sprawa wróciła do ponownego - czwartego rozpoznania.

Siedemnaście lat temu katowicka prokuratura oskarżyła Kiszczaka, byłego ministra spraw wewnętrznych w rządzie Wojciecha Jaruzelskiego, że w stanie wojennym wydał szyfrogram umożliwiający strzelanie oddziałom zwartym do strajkujących załóg. Do tej pory nie zapadł jednak prawomocny wyrok.

Polski wymiar sprawiedliwości nie radzi sobie ze sprawą Kiszczaka

- Polski wymiar sprawiedliwości nie radzi sobie z tą sprawą - mówi adwokat Janusz Margasiński, pełnomocnik rodzin zastrzelonych górników. - Nie rozumiem, dlaczego sądowi zajmuje aż tyle czasu ocena szyfrogramu zapisanego na jednej stronie maszynopisu A-4.

Kiszczak miał być sądzony w Katowicach wraz z członkami plutonu specjalnego ZOMO, ale nigdy nie stawił się na rozprawie. Przez kilka tygodni przysyłał zwolnienia lekarskie domagając się przeniesienia jego sprawy do Warszawy i tak się stało.

Pierwszy wyrok w jego procesie zapadł w 1996 roku i wówczas warszawski Sąd Okręgowy oczyścił go z zarzutów. Sąd Apelacyjny nakazał jednak rozpocząć proces od nowa. W 2004 roku zapadł drugi wyrok, tym razem skazujący generała na 4 lata więzienia, ale na mocy amnestii z 1989 roku sąd złagodził karę do 2 lat i zawiesił jej wykonanie na 3 lata. I ten wyrok nie utrzymał się w mocy. Sprawa znów wróciła do rozpoznania. W 2008 roku Kiszczak usłyszał trzeci wyrok w tej samej sprawie - umorzenie z powodu przedawnienia. Na to nie zgodzili się poszkodowani górnicy kopalni Wujek. - Nie rozumiem, jak sąd mógł uznać, że decyzja generała o użyciu broni palnej w czasie stanu wojennego nie jest zbrodnią komunistyczną, która się jeszcze nie przedawniła. To po co jest ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej? - pyta Stanisław Płatek, górnik postrzelony w czasie pacyfikacji kopalni.
W czwartek warszawski Sąd Apelacyjny stwierdził, że sąd pierwszej instancji w 2008 roku pochopnie uznał zamiar popełnienia przestępstwa przez Kiszczaka za nieumyślny występek, którego karalność przedawniła się w 1986 roku. Kiszczak przede wszystkim nie dopełnił swoich obowiązków i nie wydał rozporządzenia dotyczącego użycia broni przez uzbrojone oddziały zwarte milicji, które 13 grudnia 1981 roku wyprowadził na ulice miast. Do tego upoważniał go dekret o stanie wojennym. Zadowolił się wysłaniem lakonicznego szyfrogramu do komendantów MO.

Kiszczak był jednym z autorów stanu wojennego. Należał do osób najlepiej poinformowanych o sytuacji politycznej, a także strajkowej w kraju. Nie może się tłumaczyć, że dekret o stanie wojennym w sposób wystarczający reguluje użycie siły - argumentował wczoraj sąd.

Krzysztof Pluszczyk z Komitetu Pamięci Górników Poległych 16 grudnia 1981 roku uważa, że czwartkowy wyrok to sprawiedliwa decyzja.

- Daje szansę na ostateczne ustalenie wszystkich winnych zbrodni w kopalni Wujek. Nie może być tak, że odpowiedzialność ponoszą tylko zomowcy. Ktoś ich przecież wysłał na tę akcję, a tym kimś był generał Czesław Kiszczak - wyjaśnia Pluszczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!