W Częstochowie hutnicy idą na postojowe

Postojowe obejmie około tysiąca pracowników. - Najtrudniejsza sytuacja będzie w walcowni rur, bo zanosi się na to, że postój potrwa tam do końca miesiąca - mówi Andrzej Gwiazda, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników ISD Huty Częstochowa. - Na pozostałych wydziałach postoje będą kilkudniowe.
W produkcyjnej przerwie pracownicy będą mieli obniżone wynagrodzenia. W czerwcu związki zawodowe wywalczyły, że będzie to 90 procent pensji.

Właściciel zaproponował przejście na emerytury 700 osobom

- Poprzednio, gdy na początku roku szliśmy na postojowe dostawaliśmy od 60 do 80 procent wynagrodzenia podstawowego - mówi Marek Kurzak, hutnik. - Tacy jak ja, pracujący w ruchu ciągłym, w systemie czterobrygadowym, traciliśmy bardzo dużo, bo na przykład nie wliczano nam do wypłat dodatków takich jak np. praca w nocy.

Tymczasem 90 procent wynagrodzenia za przerwę w produkcji, jest kiepską motywacją do roboty dla zatrudnionych na wydziałach pracujących w pełnym zakresie.
- Nie chodzi o to, że zazdrościmy ludziom na postojowym, ale mają lepsze wypłaty, niż np. będący na chorobowym - mówią hutnicy, którzy nie mają przerwy.

Z powodu kryzysu ukraiński właściciel huty szuka w kryzysie oszczędności.
- Postój to konieczność - mówi Jacek Łęski, rzecznik ISD w Polsce. - Nie ma zbytu na hutnicze wyroby. To problem ogólnoświatowy. Na szczęście przed kryzysem udało się ISD zakończyć inwestycje, także na Ukrainie, chociaż tam kryzys jest większy niż w Polsce.

Zamówienia na wyroby hutnicze spadły nawet o 70 procent w stosunku do ubiegłego roku.
Jedną z metod ograniczenia kosztów miało być odchodzenie z huty pracowników, którzy nabyli uprawnień emerytalnych i zrezygnują z pakietu socjalnego gwarantującego im zatrudnienie do 2015 roku. Dotyczy to ponad 700 osób.

Mogliby oni dostać trzymiesięczną odprawę i pójść na emeryturę na pięć miesięcy przed osiągnięciem wieku emerytalnego, bez obowiązku świadczenia pracy. Przez te pięć miesięcy dostawaliby pełne wynagrodzenie.
- Dla mnie to dobre rozwiązanie - mówi Krzysztof Biernat z walcowni. - Mam prawo do wcześniejszej emerytury, w wieku 60 lat. Przerobiłem w hucie ponad 40. Wiem, że teraz są takie zasady naliczania emerytury, że każdy rok więcej pracy, to wyższa emerytura. Ale człowiek chce jeszcze pożyć. A huta wyciąga z człowieka siły.

Na tę propozycję właściciela przedsiębiorstwa zgodziło się pięć związków zawodowych, odmówił jeden - Kadra. Aby porozumienie mogło wejść w życie, konieczna jest zgoda wszystkich związków.
Tymczasem brak porozumienia grozi zwolnieniem z pracy 500 pracowników, którzy zostali przyjęci do huty po październiku 2005 roku, to znaczy już po podpisaniu przez ISD pakietu socjalnego gwarantującego dziesięcioletnie zatrudnienie.

Nie dostali bonów prywatyzacyjnych, nie obejmuje ich prawo do wypłaty z rocznego zysku przedsiębiorstwa. Z punktu widzenia pracodawcy są pierwsi do zwolnienia. Wielu z nich przyjmowano do huty w miejsce odchodzących na emerytury krewnych.

Inni mają umowy na czas nieokreślony. W połowie roku związki zawodowe podpisały pakiet antykryzysowy, w którym zapisano, że wynagrodzenie z tytułu tegorocznej karty hutnika będzie wypłacone dopiero w lipcu, sierpniu przyszłego roku.
W hucie pracuje około 5 tysięcy osób. Średnia pensja wynosi prawie 3,7 tys. zł brutto.