Biskup powierzył tę funkcję trzem wybranym księżom, którzy cieszą się sympatią wśród współbraci oraz są otwarci na problemy innych.
W diecezji katowickiej taką rolę pełnią ojcowie duchowni. - System działa od kilkunastu lat. Są w każdym dekanacie - zauważa rzecznik prasowy diecezji ks. Artur Stopka.
Jeśli jednak ojciec duchowy umożliwia kapłanom przede wszystkim spowiedź, to amicus clericorum oznacza możliwość rozmowy w momencie, w którym kapłanowi będzie to po prostu potrzebne.
- Zwykle o codziennych troskach rozmawiamy z najbliższymi. Ksiądz takiej szansy nie, a jak każdy człowiek, potrzebuje się czasem wygadać. Zdarzają się przecież parafie, w których jest tylko jeden kapłan. On nie ma się do kogo zwrócić - tłumaczy decyzję biskupa ks. Jarosław Kwiecień, rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu.
Ks. Mirosław Tosza, założyciel i kapelan Domu Modlitwy i Życia z Ubogimi "Betlejem" w Jaworznie, jeden z wybranych przez biskupa powierników, do nowej misji podchodzi z jednoznacznym przesłaniem: - Nie chodzi wcale o udzielanie rad, ale bardziej o obecność - mówi ks. Mirosław.
Specjaliści, a więc psycholodzy chwalą pomysł biskupa Kaszaka. - To zwykle my uważamy księży za swoich powierników i zwracamy się do nich z problemami, a przecież oni mają też dodatkowo swoje i muszą się z nimi uporać. Inny ksiądz będzie mógł dobrze zrozumieć rozterki, czy zmartwienia swojego kolegi, bo sam żyje w podobnym środowisku - podkreśla Iwona Więcławek-Wardyniec, psycholog z Sosnowca.
Z badań prof. Józefa Baniaka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu wynika, że najczęściej księża rezygnują ze stanu duchownego, bo chwili kryzysu posługi, nikt im nie pomaga. Analizując przyczyny opuszczenia stanu kapłańskiego socjolog prof. Tadeusz Borkowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego stwierdził niedawno, że "są one spowodowane poczuciem osamotnienia oraz nagromadzeniem frustracji." W takich właśnie sytuacjach warto zadzwonić do powiernika.
Ks. Paweł Nowak, penitencjarz diecezji sosnowieckiej, ks. Mirosław Tosza, założyciel i kapelan Domu Modlitwy i Życia z Ubogimi "Betlejem" w Jaworznie oraz ks. Stefan Rogula, proboszcz parafii św. Andrzeja w Olkuszu, zgodnie z wolą biskupa Grzegorza Kaszaka, będą pełnić funkcję amicum clericorum, czyli przyjaciół duchowieństwa.
Zadaniem kapłanów będzie niesienie duchowej pomocy, ale i praktycznej rady tym kolegom-księżom, którzy nie potrafią poradzić sobie z problemami dnia codziennego lub po prostu chcą z kimś życzliwym pogadać.
Z badań socjologów, m.in. prof. Józefa Baniaka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu wynika, że polskim duchownym doskwiera brak takiej psychoterapeutycznej pomocy. - Kobieta i małżeństwo są raczej konsekwencją niż przyczyną odejścia. Są uzewnętrznieniem od dawna ukrywanych problemów, ucieczką od ludzi lub buntem przeciwko temu wszystkiemu, z czym się ktoś nie zgadzał i prawdziwie sobie nie radził - tak problem ocenił pod koniec czerwca w Krakowie ks. dr Mieczysław Kożuch podczas seminarium w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej "Ignatianum". Duchowni i naukowcy próbowali zdiagnozować w czasie obrad przyczynę kryzysu powołań w Polsce i odejść księży z Kościoła.
A przyczyn porzucenia kapłaństwa, czy wykonywania posługi bez poczucia misji, jest wiele. Jedną z nich jest z pewnością brak codziennego wsparcia dla księży, którzy, oprócz duchowej posługi, prowadzą przecież potężne parafie, które mają swoje problemy, choćby finansowe. - Niektóre sprawy, takie jak choćby ogrzanie kościoła, z zewnątrz mogą wydawać się błahe, ale dla nas to ogromny wydatek - wyjawia jeden z duchownych.
Wybrani przez biskupa księża będą po prostu powiernikami kolegów kapłanów, osobami wyznaczonymi z urzędu, z którymi księża mogą zawsze porozmawiać.
Czy księżom z diecezji potrzebni są terapeuci? - Najczęściej o problemach dyskutuje się w rodzinnym gronie. Ksiądz takiej szansy nie ma, a jak każdy człowiek potrzebuje rozmowy, przegadania problemu. Zdarzają się przecież takie parafie, gdzie jest tylko jeden kapłan i musi poradzić sobie ze wszystkimi troskami - tłumaczy ks. Jarosław Kwiecień, rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu.
Księża z diecezji na razie do sprawy podchodzą ostrożnie, ale deklarują, że amicus clericorum będzie potrzebny.
- To wyzwania nowego czasu. Księżom niekiedy zdarzają się trudniejsze chwile, muszą walczyć ze słabościami, kłopotami. Dobrze wtedy pogadać z kimś doświadczonym i życzliwym - przyznaje ks. Andrzej Stasiak z Dąbrowy Górniczej.
Wyznaczeni do funkcji amicus clericorum kapłani na razie o nowych zadaniach niewiele chcą mówić. Ich wybór nie był jednak przypadkowy - to świetni, pozytywnie do życia nastawieni kapłani, bardzo lubiani w środowisku.
- Podchodzę do sprawy spokojnie i bez emocji. Wprawdzie dotąd takiej funkcji nikt w diecezji nie pełnił, ale przecież księża od zawsze rozmawiali ze sobą i dzielili się swoimi troskami i radościami - przekonuje ks. Stefan Rogula.
Ksiądz Mirosław Tosza na co dzień pracuje z ludźmi, którzy pogubili się w życiu, stracili dach nad głową. Świetnie rozumie blaski i cienie codzienności oraz wie, że często tym załamanym i wyrzuconym na margines chodzi nie tylko o udzielenie rady, ale przede wszystkim o słowo wsparcia, a nawet tylko o samą obecność.
- Załamanym, sfrustrowanym trzeba podać pomocną dłoń i przekonać, że sami potrafią zmienić swój los - mówi ks. Mirosław.
- Musimy poczekać kilka miesięcy, żeby orzec, czy księża korzystają z pomocy amicus clericorum. Jeśli zainteresowanie będzie duże, to być może liczba osób, które pełnią tę funkcję będzie rosła - mówi ks. Jarosław Kwiecień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?