Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podbeskidzie-Flota 1:2. Tylko cud może pomóc?

Łukasz Klimaniec
Piotr Bagnicki (faulowany) strzelił gola na 1:0, Podbeskidzie grało nieźle, ale efekt ten sam - znów nie ma trzech punktów
Piotr Bagnicki (faulowany) strzelił gola na 1:0, Podbeskidzie grało nieźle, ale efekt ten sam - znów nie ma trzech punktów Łukasz Klimaniec
Chyba musimy pójść do kościoła i dać na tacę. Bo nie wiem, co jeszcze możemy zrobić - wyznanie Piotra Bagnickiego najlepiej obrazuje sytuację Podbeskidzia.

Górale w sobotę stracili punkty w meczu, który - sugerując się przebiegiem gry - powinni wygrać różnicą dwóch goli. Choć w wyjściowej jedenastce Podbeskidzia wybiegło aż sześciu ofensywnych graczy (w tym pięciu mogących grać na pozycji napastnika!), scenariusz był taki sam, jak w meczach z KSZO (0:1), czy ze Zniczem Pruszków (1:1).

Paradoksalnie mecz z Flotą nie był złym spotkaniem w wykonaniu Górali... podobnie jak siedem innych zakończonych remisem bądź porażką Podbeskidzia. Na grę zespołu nie miała wpływu nawet niespodzianka, o jaką zadbał jeszcze przed pierwszym gwizdkiem trener Marcin Brosz ustawiając Martina Matusa, nominalnego napastnika, na pozycji stopera.

- To dla niego żadna nowość. Jako stoper występował 12 lat w Żylinie. I teraz poradził sobie dobrze, choć miał trudnego rywala - tłumaczył Brosz. W strzelaniu goli Matusa pod bramką rywali wyręczył Bagnicki, który dopadł do wypuszczonej przez Sergiusza Prusaka piłki i z bliska wbił ją do siatki.

- Szkoda, że zabrakło asekuracji - żałował golkiper Floty przyznając się jednak do błędu. Tuż po przerwie wydawało się, że stare dobre Podbeskidzie wróciło - bielszczanie zaatakowali zdecydowanie, grali szybko i pomysłowo, ale strzałom Piotra Malinowskiego i Clemence'a Matawu zabrakło precyzji.

Czar prysł kilka chwil później, gdy Flota zaczęła szukać swojej szansy - Joachim Mikler najpierw fantastyczną paradą uratował zespół przed stratą gola, ale kilka sekund później po rzucie rożnym był bezradny przy strzale Sławomira Mazurkiewicza, który nieczysto trafił w piłkę nadając jej dziwną rotację.

Gol podciął skrzydła Góralom. Niby chcieli, próbowali atakować rzucając wszystko na jedną kartę, ale w każdym kopnięciu piłki widać było brak wiary, że akcja może przynieść powodzenie. Piłkarzom z Bielska kilka razy zabrakło zrozumienia w sytuacji, gdy jedno podanie mogło otworzyć drogę do bramki.

Za to Flota pokazała, jak należy wyprowadzać kontrę i w 89 min. Damian Staniszewski po solowej akcji pogrzebał marzenia gospodarzy o korzystnym wyniku.

- Wygraliśmy dość szczęśliwie. Liczyliśmy na jeden punkt. Choć pechowo straciliśmy gola, widziałem w przerwie w oczach chłopaków wiarę w korzystny rezultat - przyznał Petr Nemec, trener Floty.

Tej wiary zabrakło Góralom, choć trener Brosz zapewniał, że zespół bardzo chce wygrywać mecze, zwłaszcza u siebie.

- Bramki tracimy głównie dlatego, że ci chłopcy chcą strzelić gola, wygrać i zapracować na szacunek kibiców - podkreślił trener Brosz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!