- Nasza taktyka na to spotkanie legła w gruzach już po sześciu minutach - złościł się szkoleniowiec gości Robert Moskal. - Moja drużyna ma problem z pierwszym kwadransem, brakuje koncentracji. To było widoczne nie tylko w tym spotkaniu. Trudno potem odrabiać straty, zwłaszcza na wyjeździe.
Przed tym spotkaniem Arka nie wygrała jeszcze na swoim stadionie w tym sezonie. Ostatni raz zwyciężyła w sierpniu z ... Odrą. Teraz historia zatoczyła koło.
- Mam nadzieję, że będziemy już regularnie wygrywać u siebie - zaznaczył po meczu strzelec obu bramek.
Po przerwie, nie mając nic do stracenia, trener Moskal wprowadził dwóch nowych zawodników, nastawiając swój zespół na bardziej ofensywną grę. Ten manewr mógł przynieść efekt już kilka sekund po wznowieniu gry, jednak Jan Woś w dogodnej sytuacji źle trafił w piłkę. Bramkarza Arki mógł także pokonać później Marcin Dymkowski (61 min) i Litwin Deivydas Matulevicius (72).
- Szkoda, że piłka zamiast w ręce bramkarza nie wpadła do siatki - żałował tej sytuacji obrońca Odry. - Arka okazała się bardzo wymagającym rywalem, nie pozwalała nam rozwinąć skrzydeł. A swoją drogą oddaliśmy to spotkanie walkowerem już na samym jego początku.
Wydawało się, że po zwycięstwie nad Cracovią w poprzedniej kolejce Odra złapała drugi oddech i jej konto punktowe zacznie teraz rosnąć. Jak się okazało, a potwierdził to mecz w Gdyni, było to jedynie chwilowe przebudzenie. Sytuacja wodzisławskiej drużyny nadal jest krytyczna i każde następne spotkanie będzie rozpoczynała z nożem na gardle.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?