- Nie sprawdzali naszej wiedzy, tylko nasze kieszenie - mówi jeden z byłych absolwentów szkoły wieczorowej.
Wyroki zapadły w zawieszeniu. Nie są p
rawomocne. Alicja K. dostała rok i trzy miesiące więzienia, Barbara N. - 8 miesięcy, Zygmunt P. - 1,5 roku.
- Nauczycielom udowodniono uzależnianie wystawiania ocen od korzyści majątkowych - uzasadniała wyrok przewodnicząca składu orzekającego SR.
Wiosną 2007 roku do Wydziału do Walki z Korupcją w śląskiej Komendzie Wojewódzkiej Policji zgłosili się dorośli uczniowie szkoły przy ul. Targowej. Poskarżyli się, że jeden z nauczycieli przedmiotów ścisłych zażyczył sobie na koniec roku szwajcarskiego zegarka za 1500 złotych.
- Byliśmy zagrożeni z przedmiotu zawodowego, część z nas dała pieniądze, inni nie. Nawet wybraliśmy w sklepie model zegarka - zeznawali uczniowie.
Sprawę przekazano funkcjonariuszom z Wydziału Przestępstw Gospodarczych KMP w Częstochowie. Przesłuchano prawie dwustu uczniów i postawiono zarzuty czterem pedagogom (dwóch zawieszono w obowiązkach służbowych).
Zarzuty dotyczyły przestępstw korupcyjnych popełnionych od 2002 do 2005 r. Chodziło o kupowanie dobrych ocen w zamian za wpłacanie drobnych kwot - od 5 złotych w górę na rzecz szkoły lub zbieranie pieniędzy w klasie i przekazywanie ich nauczycielom oraz kupowanie prezentów. Dary miały skłonić nauczycieli do poprawienia ocen lub zaliczenia egzaminu. Uczniowie zapisywali składki na liście i pisali, że to darowizny na rzecz Rady Szkoły. Takie fundusze miały wspomagać szkolne zakupy, remonty itp. Pieniądze jednak trafiały do kieszeni nauczycieli.
Prezydent miasta nakazał przeprowadzenie w szkole kontroli. Prześwietlono gospodarkę finansową Rady Rodziców i Rady Słuchaczy, ale kontrola nie wykazała nadużyć i nieprawidłowości. Nie było też żadnych konsekwencji personalnych. Dwóch nauczycieli zawieszono jednak w obowiązkach na wniosek prokuratury, żeby nie mogli wywierać presji na uczniów. Jedna z nauczycielek poddała się dobrowolnie karze, pozostali oskarżeni nie przyznali się do przestępstwa i stanęli przed sądem.
62-letni nauczyciel miał zapewniać uczniów, że w zamian za prezent dla dyrektora szkoły jest w stanie załatwić lepsze oceny na semestr z przedmiotu, który wykładał dyrektor. Zeznał, że dyrektor w wolnym czasie douczał wychowanków. Dlatego zaproponował uczniom, by kupili zegar kominkowy. Dali połowę koniecznej kwoty, resztę wyłożył z własnej kieszeni pedagog. Dyrektor był zaskoczony prezentem, ale zegar przyjął.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?