Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

500 komandosów z Bielska wróciło z Afganistanu. ZOBACZ ZDJĘCIA

Jacek Drost
Bohaterowie, którzy wrócili z Afganistanu, największe wrażenie robili na najmłodszych
Bohaterowie, którzy wrócili z Afganistanu, największe wrażenie robili na najmłodszych Fot. Jacek Drost
Ponad 500 spadochroniarzy 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego wróciło z Afganistanu. W poniedziałek na bielskim placu Ratuszowym zostali uroczyście powitani przez bielszczan i władze miasta.

Były podziękowania, odznaczenia, kwiaty od dzieci i chwila zadumy nad kapralem Arturem Pyciem, który podczas misji został ranny i zmarł w szpitalu na początku września.

- Pierwsza myśl po wylądowaniu na lotnisku w Krakowie? - zastanawia się porucznik Sylwester Nicpoń z 18. batalionu. I po chwili odpowiada: - Nareszcie w domu! Przywitał nas deszcz, ale to bardzo dobrze, bo w Afganistanie przez pół roku nie padało. Temperatury wynosiły 40-50 stopni Celsjusza w słońcu! Najgorsze były też skoki temperatury - w dzień bardzo gorąco, w nocy zdarzały się przymrozki.

Spadochroniarze wyjechali na misję na początku kwietnia. Zostali rozlokowani w trzech bazach - Fob Warrior, FB Giro i COP Qarabagh. Były one położone na wysokości ponad dwóch tysięcy metrów n.p.m. I - jak wspominają komandosi - o ile jako tako dało się wytrzymać wysokie temperatury, to problemy sprawiało im ciśnienie, rzędu 800 hektopaskali. Na początku wszyscy odczuwali więc bóle głowy, które ustąpiły dopiero po kilkudniowej aklimatyzacji.

- Człowiek żyje tam w nieustannym stresie i napięciu, Afgańczycy także - wspomina Nicpoń. Dodaje jednak, że żołnierzom 18. batalionu było nieco łatwiej to znosić, bo ich specjalizacją są skoki spadochronowe, podczas których też trzeba sobie radzić ze stresem, ważne było również doświadczenie z innych misji, m.in. w Iraku.

Do ich zadań należało - jak mówią komandosi używając wojskowej terminologii - "patrolowanie rejonu odpowiedzialności", czyli dbanie o to, żeby główna droga asfaltowa prowadząca przez Afganistan była bezpieczna i przejezdna.

Podczas uroczystości wspominano kaprala Artura Pycia z Hruszowa w województwie lubelskim. Został ranny 22 maja, kiedy na trasie z bazy Ghazni do bazy Warrior został zaatakowany polski konwój. Jego samochód najechał na podłożony na drodze ładunek wybuchowy. Kapral był hospitalizowany w szpitalach w afgańskim Bagram, niemieckim Ramstein, w Krakowie i na koniec w Lublinie, gdzie zmarł 8 września. Ani na moment nie odzyskał przytomności. Nie pozwalał na to bardzo rozległy uraz głowy, jakiego doznał w czasie eksplozji miny pułapki.
- W Afganistanie mieliśmy dostęp do telewizji i inter-netu, więc najbardziej interesował nas stan zdrowia Artura. Mieliśmy nadzieję, że z tego wyjdzie - mówi Sylwester Nicpoń.

Dowódca bielskiej jednostki podpułkownik Grzegorz Grodzki wręczył wczoraj Złoty Krzyż Batalionowy st. szer. Marcinowi Tarnawie, który został ranny w Afganistanie. Tarnawa nie chciał rozmawiać na temat wypadku.
- Proszę mnie zrozumieć - stwierdził krótko.
Poniedziałkowe uroczystości zbiegły się z 50. rocznicą przeniesienia czerwonych beretów do miasta nad Białą. W ciągu półwiecza jednostka mocno wrosła w krajobraz regionu. - Trudno byłoby wy-obrazić sobie miasto bez "czerwonych beretów". Rozsławiacie Bielsko i jesteście jego ambasadorami - powiedział żołnierzom prezydent Bielska Jacek Krywult.

W związku z 50. rocznicą utworzenia jednostki w Bielsku we wtorek komandosi organizują dzień otwarty. Jednostkę można odwiedzić od godz. 10.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!