Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba mówić wyraźnie: bez Górnego Śląska nigdy II Rzeczpospolita nie stanęłaby na nogi

Redakcja
Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Z doktorem Piotrem Greinerem, historykiem, dyrektorem Archiwum Państwowego w Katowicach, rozmawia Agata Pustułka

Czy 11 listopada 1918 roku był ważnym dniem dla Ślązaków?
Ślązacy to mało precyzyjne określenie. Żywioł ten podzielony był na kilka opcji. Mamy więc Ślązaków prononiemieckich, propolskich i neutralnych. Dla tych propolskich było to święto narodowe, a może nawet więcej niż narodowe święto, bo także święto śląskie. Bez 11 listopada nie byłoby przecież przyłączenia Śląska do niepodległego państwa polskiego. Uroczystości rocznicowe w okresie międzywojennym, i to nie tylko za rządów wojewody Michała Grażyńskiego, miały niezwykle podniosły i autentyczny charakter. Nie były wymuszane. Do dzisiaj dotrwało wiele materialnych dowodów na to, choćby w postaci fotografii. Bije z nich spontaniczność, jakże różna od śmiertelnie nadętych i nudnych obchodów w ostatnich dwudziestu latach.

Rok 1918 w historii Śląska zaznaczył się potężnym kryzysem finansowym i gospodarczym?

Był to okres leczenia ran po I wojnie światowej. Gospodarka Niemiec załamała się i przeżywała niezwykle trudne chwile, bo trzeba było przestawić przemysł z tego ukierunkowanego na potrzeby wojenne, na ten, który miał służyć pokojowi, rozwojowi. Można w tym okresie mówić nawet o śląskiej biedzie. Był to czas, gdy podstawowe artykuły wydzielano na kartki, a na sklepowych półkach królowały ersatze, czyli produkty udające mięso, wędliny. Warto wspomnieć, że w czasie wojny produkowano nawet papierową bieliznę! Swoje znaczenie dla rozwoju sytuacji gospodarczej miał też powrót kombatantów, dla których trzeba było znaleźć miejsce na rynku pracy.
Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności trzeba powiedzieć, że w pewnym stopniu powstania śląskie były buntem klasy robotniczej, buntem, który, jak widać, miał mocne podstawy ekonomiczne.

Czy mogło dojść na Śląsku do powtórki rewolucji październikowej?
Nastroje wśród robotników były radykalne, wręcz rewolucyjne, ale o wystąpieniach takich jak w Rosji nie mogło być mowy. Warto jednak dodać, że w 1919 roku, w czasie I powstania śląskiego, niezwykle istotne były postulaty związane z poprawą warunków pracy.
Czy odzyskanie niepodległości przez Polskę obudziło nadzieje wśród mieszkańców Górnego Śląska?
I to głównie wśród ludności upośledzonej społecznie, biedniejszej, skazanej na powojenną wegetację. W większości byli to robotnicy i chłopi.
Chce pan powiedzieć, że do Polski lgnęli tylko ci skazani na klęskę, gorsi?
No cóż, elita śląska, nastawiona propolsko, była niewielka, ale bardzo wpływowa i aktywna. To właśnie ona, na czele z Wojciechem Korfantym, doprowadziła do wybuchu powstań, choć warto dodać, że Grażyński i jego powstańcza Grupa Wschód traktowali Korfantego jak pół-Polaka, pół-Niemca. Nie dowierzali mu. Stąd późniejszy ogromny konflikt między tymi wielkimi indywidualnościami.

Te podziały wśród Ślązaków musiały w sposób tragiczny odbijać się także na zwykłych rodzinach?
Nie należały do rzadkości przypadki, gdy wśród członków tej samej rodziny byli żołnierze Powstańczej Organizacji Wojskowej, walczący po polskiej stronie, i zwolennicy Niemiec z Selbschutzu.

Czy chęć przyłączenia do Polski tej niewielkiej części Górnego Śląska była bardziej spowodowana przyczynami patriotycznymi, czy też może ekonomicznymi?
Elitom z pewnością przyświecały idee patriotyczne, zaś zwykli zjadacze chleba myśleli kategoriami zdecydowanie ekonomicznymi. Mimo że Polska znalazła się dopiero u progu swojej niepodległości i musiała stoczyć z bolszewikami wojenny spór o wschodnie granice, to i tak na tle przegranych, słabych i skompromitowanych wojną Niemiec jawiła się jak ostoja spokoju i równości, gdzie Górnoślązak będzie miał takie same jak inni prawa, a nie będzie obywatelem prawnie upośledzonym, drugiej kategorii, jak to miało miejsce w Cesarstwie Niemieckim.

Zwykło się jednak powtarzać, że Józef Piłsudski z pogardą traktował kresy zachodnie Polski, a więc Górny Śląsk?
To nieprawda, to wielkie nadużycie! Po prostu z większym sentymentem traktował kresy wschodnie. Bez polskiego skrawka Śląska II Rzeczpospolita nie stanęłaby tak szybko na nogi. Aż 80 proc. eksportu stanowiły surowce wydobywane na Górnym Śląsku. Marszałek świetnie zdawał sobie z tego sprawę.

Na ile z perspektywy minionego czasu oraz badań historycznych można ocenić możliwość utworzenia Republiki Górnośląskiej, do czego w okresie przesilenia po I wojnie światowej dążyły dość aktywne grupy separatystów?
Koncepcja ta przewinęła się przez polityczne salony, a była forsowana przede wszystkim przez górnośląskich finansistów, którzy upatrywali w tym szansę dla pomnożenia własnych majątków. Była to tak zwana trzecia opcja. Już wtedy jednak skazana na klęskę, bo przyszłość Śląska mogła być rozstrzygnięta jedynie pomiędzy Polską a Niemcami, co też się stało. Mocarstwa zresztą uniemożliwiły mieszkańcom Górnego Śląska inny wybór i pytanie dotyczące trzeciej drogi nie znalazło się wśród pytań plebiscytowych.

Zatem Republika Górnośląska byłaby taką drugą Szwajcarią?

Patrząc na potencjał wewnętrzny i ekonomię, to raczej byłaby to druga Belgia. Los tego państwa byłby jednak z góry przesądzony. Z pewnością skończyłoby swój żywot tak, jak przedwojenna Czechosłowacja, bo nie byłaby w stanie oprzeć się hitlerowskiej agresji.

Coraz więcej wiemy o historii Śląska. Można mówić o pewnym wspólnym dziejowym mianowniku, o tym ciągłym poczuciu niedowartościowania wobec polskiej większości...

Bo sami jesteśmy sobie winni!

Dlaczego?

A bo zawsze siedzimy w kącie, nie podnosimy paluszka. Tymczasem trzeba właśnie krzyczeć i paluszek podnosić. I trwać przy swoich racjach. Jak kiedyś Wojciech Korfanty. Powoli się tego na nowo uczymy.

Mówi się, że symbolem dramatu Śląska w Polsce było życie niedocenionego Wojciecha Korfantego.

Bez wątpienia to postać tragiczna, człowiek, który z piedestału wpadł do polskiego piekła i odbył polskie rekolekcje, jak sam nazywał swój pobyt w sanacyjnych więzieniach. Po zamachu majowym 1926 roku w Polsce mieliśmy do czynienia z dyktaturą, autorytarnymi rządami piłsudczyków. I ten demokrata, parlamentarzysta, wychowany na wzorcach zachodnioeuropejskich, musiał przegrać wobec brutalnej siły.

Czy Polska, która w wyniku powstań i plebiscytu otrzymała "perłę w koronie", a zatem najbardziej zurbanizowany skrawek tej części Europy, potrafiła jego potencjał w dobrym tego słowa znaczeniu wykorzystać?
Przed wojną zdecydowanie tak. Gospodarka górnośląska funkcjonowała świetnie. Wspomnijmy choćby chorzowskie Azoty. Przede wszystkim jednak był Skarb Śląski - podstawa ówczesnego rozwoju. Większa część podatku zostawała przecież w Katowicach, bo tylko część, mniej więcej 30 proc., oddawana była do centrali, a reszta znajdowała się w dyspozycji Sejmu Śląskiego. Mosty, drogi, szkoły, sam budynek Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach były symbolami potęgi tego województwa.

Autonomiczne Województwo Śląskie było też przykładem świetnie działającej demokracji?

Dopiero wybory z 1935 roku zostały zbojkotowane i nie wzięły w nim udziału żadne, poza sanacją, obozy polityczne. Do tego jednak czasu mamy do czynienia z regularną grą parlamentarną różnych sił i opcji. I proszę mi wierzyć, a widać to po lekturze stenogramów z posiedzeń Sejmu Śląskiego, można z dumą i podziwem dla kultury politycznej ówczesnych posłów patrzeć na aktywność parlamentarną.

O dzisiejszym Sejmie tego powiedzieć nie można...

Cóż, może to wszystko dlatego, że telewizji wtedy nie było?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!