Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Zawierciu nie będzie aktu oskarżenia o śmierć pacjenta

Grażyna Kuźnik
Personel zawierciańskiego szpitala twierdzi, że zrobił wszystko, co było w jego mocy
Personel zawierciańskiego szpitala twierdzi, że zrobił wszystko, co było w jego mocy Fot. ARC
Prokuratura Rejonowa w Zawierciu nikogo nie oskarży o nieumyślne spowodowanie śmierci 51-letniego mężczyzny w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu.

Właśnie umorzyła śledztwo w tej sprawie. Pacjent, według słów świadków, kilkanaście godzin umierał w strasznych bólach w szpitalnym łóżku, ale personel medyczny nie udzielił mu pomocy. Nie ratował jego życia, ani nie uśmierzał cierpienia.

Pacjent, według świadków, wiele godzin umierał w strasznych bólach w szpitalu

- Zasięgnęliśmy opinii biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, a oni stwierdzili, że leczenie pacjenta przebiegało prawidłowo. Nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Ekspertyza specjalistów ma dla nas zasadniczą wartość, więc śledztwo zostało umorzone - poinformował naszą gazetę Andrzej Nowak, prokurator rejonowy w Zawierciu.

W październiku ubiegłego roku doniesienie do prokuratury złożyli Barbara i Piotr Łuczykowie, którzy wówczas odwiedzali własnego ojca w szpitalu i widzieli, co się dzieje z umierającym Zbigniewem B. Alarmowali pielęgniarki, ale bez skutku. Byli oburzeni ich obojętnością.

Zdaniem Piotra Łuczyka, personel traktował ich jak awanturników. Wspomina: - Pielęgniarki wolały się z nami kłócić, niż pomóc temu człowiekowi. Mówiły, że jak pacjent nie szanował zdrowia, to teraz ma. Gdyby nie my, to pan Zbyszek zmarłby pewnie na podłodze, bo spadał z łóżka. Nie wiedziałem, że można tak cierpieć. Serce się krajało.
Zbigniew B. trafił na I oddział wewnętrzny zawierciańskiego Szpitala Powiatowego z bólem serca. Opowiadał, że ma migotanie przedsionków. Niedawno zmarła mu żona, został sam z trojgiem dzieci. Na drugi dzień jego stan nagle się pogorszył. Dusił się, miał konwulsje, spadał z łóżka i krzyczał z bólu.
- Zdenerwowana zmusiłam siostry, żeby znalazły lekarza. Pojawił się młody człowiek, kazał podawać tlen, kroplówkę i poszedł. Pan Zbyszek dalej umierał, nie mógł powstrzymać krzyku, męczył się - dodaje Barbara Łuczyk.

Dopiero gdy kończyła się agonia, mówią świadkowie, pojawiła się grupa reanimacyjna. Ale za późno.
- To stało się bardzo szybko. Miał duszności, więc dostał tlen. Gdy mu się pogorszyło, zleciłem badania w trybie pilnym. Miałem krótki kontakt z tym pacjentem, przywieziono go z innego oddziału. Dyżurowałem wtedy na dwóch oddziałach. W tej sytuacji zrobiłem wszystko, co w mojej mocy. Trudno reagować na wezwania osób odwiedzających, bo nie znają się na medycynie - tłumaczył lekarz dyżurny Jarosław Zdrzalik.

- Pan Łuczyk wrzeszczał na nas, żądał nie wiadomo czego. Mówi nieprawdę - skarżyły się wtedy pielęgniarki.

Szpital nie wiedział, na co właściwie zmarł pacjent. Sekcja zwłok wykonana przez Zakład Medycyny Sądowej w Katowicach wykazała, że był to zawał serca. Tego personel medyczny nie brał pod uwagę. Ale biegli uznali, że wobec pacjenta nie popełniono błędów.

Niemal taką samą sytuację przeżył nasz Czytelnik Rafał B., którego ojciec też zmarł w szpitalu w Zawierciu. Sprawę jego śmierci również oddał do prokuratury, ale śledztwo umorzono. Ostrzegał, że i tym razem będzie podobnie.

- Umieranie pana Zbyszka to powtórzenie tego, co działo się z moim ojcem - twierdzi Rafał B. - Tato też miał 51 lat, gdy tam trafił, też cierpiał bez pomocy. Stłukły się próbki krwi, nowych nie było, bo pielęgniarka nie umiała znaleźć żył. Żadnej diagnozy, poważnych badań, śladu ratowania czy łagodzenia cierpień, tylko wyzwiska w ostatnich chwilach życia. Minęło osiem lat i ten szpital niczego się nie nauczył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!