Marszałek, do którego należą wszystkie budynki starego szpitala, chce, by w przyszłości w tym miejscu powstały biurowce, hotele i restauracje. Temu pomysłowi sprzeciwiają się jednak mieszkańcy, a popiera ich Czesław Sobierajski, radny sejmiku wojewódzkiego, który był pomysłodawcą akcji zbierania podpisów.
- Chcemy, by budynki przeznaczono na cele publiczne. Naszym zdaniem powinien na terenie "Juliusza" powstać Dom Bracki, a w nim hospicjum, muzeum miejskie, być może Dom Dziedzictwa Jana Pawła II. Koszty adaptacji tych budynków powinny zostać pokryte ze specjalnie utworzonego Funduszu Brackiego, który ma powstać ze składek mieszkańców i sponsorów - snuje wizje Sobierajski.
Zdaniem radnego, mieszkańcy Rybnika powinni mieć wpływ na zagospodarowanie obiektu, bo wzniesiono go w dużej mierze w czynie społecznym. - Szpital został wybudowany w drugiej połowie XIX wieku z dużym zaangażowaniem ówczesnych obywateli. Rybniczanie są do tego obiektu bardzo przywiązani. Nie chcą, żeby został przeznaczony pod kolejne sklepy czy biura - podkreśla Sobierajski.
Z szacunkowych danych wynika, że na adaptację poszpitalnych obiektów trzeba wyłożyć 100 mln zł. - To są gigantyczne koszty i ani marszałek województwa, ani władze Rybnika się na taką inwestycję nie zdecydują - mówi Witold Trólka z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. Do wizji mieszkańców sceptycznie odnoszą się też władze Rybnika. - Mamy w mieście bardzo dobrze rozwiązaną kwestię pomocy społecznej, mamy dom opieki dla osób starszych, więc hospicjum nie jest najpilniejszą potrzebą. Śródmieście ma tętnić życiem gospodarczym, handlowym i usługowym - zaznacza Adam Fudali, prezydent Rybnika.
Władze miasta i województwa mówią wprost, że pomysłu mieszkańców nie biorą pod uwagę.
- Rocznie na utrzymanie "Juliusza" wydajemy ponad 120 tysięcy złotych, więc podtrzymujemy nasze twierdzenie, że budynki trzeba sprzedać. Mamy już przygotowane wszystkie dokumenty. Z ogłoszeniem przetargu czekamy jeszcze na opinie prawników, którzy zastanawiają się, czy obiekt można wystawić na sprzedaż razem z miejskimi terenami, które leżą w sąsiedztwie - tłumaczy Witold Trólka.
Pierwszy przetarg zakończył się w maju. Nikt się do niego nie zgłosił. Drugi ma być ogłoszony wkrótce. Cena wywoławcza za cały kompleks w pierwszym podejściu wynosiła ok. 9 milionów złotych. Urzędnicy jeszcze nie zdecydowali, czy w drugim przetargu obniżą cenę.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?