Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śpiewają "Niy łostow nic na jutro"

Adam Wójcik
ARC
Z liderem zespołu Proskauer Echo, Henrykiem Lakwą rozmawia Adam Wójcik

Czy ostatnio nakręciliście jakieś teledyski?

Przez ostatnie dwa miesiące nagraliśmy trzy teledyski. Dwa teledyski do jednej piosenki, bo w wersji niemieckiej i śląskiej - "Tęsknota za Śląskiem" oraz najnowszą piosenkę "Niy łostow nic na jutro".

Czy widzowie "Listy Śląskich Szlagierów" w TVS będą mieli okazję je zobaczyć?

Myślę, że tak bo firma fonograficzna mówiła nam, że teledysk "Niy łostow nic na jutro" już prawdopodobnie w telewizji jest. Natomiast sam termin emisji nie jest nam znany, więc trudno powiedzieć. My jesteśmy wykonawcami, a promocją zajmuje się firma fonograficzna.

Na co zwracacie uwagę przy wyborze utworu, do którego ma powstać klip?

Z piosenkami wygląda to tak, że moja żona - Klaudia - jedna z czterech osób występujących w Zespole Proskauer Echo - pisze tekst. Później ten tekst jest przesyłany do Katowic, gdzie ktoś z naszej firmy fonograficznej do tego tworzy muzykę. A teledysk... Głównie chcemy opierać się na patriotyzmie lokalnym. Zresztą prawie wszystkie nasze teledyski pokazują nasz najbliższy heimat, czyli to, gdzie mieszkamy. Przeważnie jest to Prószków bądź Moszna lub gospodarstwo agroturystyczne. Pokazujemy nasz Śląsk Opolski. Tak też jest właśnie w ostatnim teledysku, gdzie przemieszczamy się właściwie na terenie dwóch miejscowości: Prószkowa i Przysieczy, byliśmy w Parku Zamkowym z osiemnastego wieku i w gospodarstwie agroturystycznym. Przedostatni teledysk - "Wszędzie jest dobrze" - znany telewidzom i chyba czytelnikom - również był nagrywany w zamku w Mosznej.

Czy produkcja teledysków wymaga od was jakiegoś szczególnego przygotowania?

Myślę, że nie. To jest po prostu coś, co w nas siedzi. Moim zdaniem nie ma żadnej trudności w nagraniu teledysku. Oczywiście są sprawy związane z synchronizacją i trzeba na to uważać, gdyż muzyka jest już w tle. Natomiast to, jak wypadniemy w teledysku zależy od aury, od pogody, od nastroju i raczej nie ma dużego wpływu na to, jak my się zachowujemy. Myślę, że nie jest to jakieś trudne zadanie, aczkolwiek powiem szczerze, że jak nagrywaliśmy w 2001 roku teledysk, to był to stres ogromny... Dzisiaj traktujemy to jako coś normalnego, jak napisanie piosenki, jak wykonanie tej piosenki na scenie...

Co jest dla was najważniejsze przy samym nagrywaniu? Czym chcielibyście, żeby wasze teledyski się wyróżniały?

Każdy zespół ma swoje klimaty. Zespoły są rozpoznawalne na przykład po brzmieniu pierwszych czterech dźwięków. Raczej teledyskom nie przypisujemy aż takiej dużej roli. Piosenki nasze są proste, łatwe, przyjemne, opowiadają o sprawach codziennych i tak też staramy się, żeby wyglądały teledyski. Bo oprócz tego, że się słyszy, to jeszcze można je zobaczyć. "Niy łostow nic na jutro" czyli nasza ostania propozycja, opowiada o przemijaniu. Klimaty, w których ją nagraliśmy, są klimatami starego zamku, który pamięta potęgę rodu Prószkowskich, pamięta dwieście lat, pamięta rzeczy, o których teraz można tylko pomarzyć, bo była tam Akademia Rolnicza, czyli coś z czego Prószków był znany. Jesteśmy patriotami lokalnymi i chcemy pokazać ludziom skąd jesteśmy.

Czy po nagraniu materiału na klip macie wpływ na to, co dalej się z nim dzieje w procesie obróbki i na gotowy już produkt?

Raczej nie mamy na to wpływu, chociaż wiemy, że ekipy realizujące je są profesjonalne. Potrafią wyłapać z tego materiału - czy z sesji, która trwa czasami pełny jeden dzień - i to co jest najpiękniejsze w danym momencie, i to co warto udoskonalić. W ciągu dwóch lat, kiedy kilka teledysków się już ukazało, mogę powiedzieć, że być może dobrze, że nie ingerujemy. Czasem trzeba kogoś z zewnątrz, kto obiektywnie podejdzie to tematu i wybierze najładniejsze ujęcia a nie te, które podobają się tylko nam.

Skąd pomysły na scenariusze do teledysków? Są wasze czy reżysera?

Z reguły my wskazujemy miejsca, a później już sami realizujący stwierdzają, czy nakręcą to z tej czy innej strony. Wszystko jest realizowane na miejscu. Jest oczywiście sto pięćdziesiąt ujęć, z czego potem kilkanaście tylko trafia na wersję trzyminutową. Powiedziałbym, że nie ma scenariusza, który jest napisany od a do z.

Czy Proskauer Echo pracuje może nad nową płytą?

Mamy już kilkanaście nowych piosenek, ale żeby była płyta, trzeba ich około 14-16. Myślę, że jeżeli tylko firma fonograficzna będzie zainteresowana wydaniem albumu, to pokaże się on w przyszłym roku na przełomie wiosny i lata. Są nowe propozycje. Chcielibyśmy znowu pokazać nasz Śląsk taki wielokulturowy. Oprócz piosenki w gwarze śląskiej, byłaby piosenka literacka, ale byłyby również z dwa, może trzy covery starych piosenek niemieckich, czyli tak jak do tej pory robiliśmy. Teksty w głównej mierze pisze Klaudia. Muzykę pisze ostatnio - do czterech już naszych utworów - Marzena Woźniak. Generalnie jest tak, że tekst trafia do wydawnictwa i tam już ktoś pisze muzykę. My mamy potem wpływ na to czy tonacja jest odpowiednia, czy chcemy jakichś modyfikacji, czy tekst chcemy jeszcze rozbudować albo go skrócić.

Jakie macie plany?

Nie chcielibyśmy zapeszać ale w przyszłym roku może przelecimy nad Atlantykiem i odwiedzimy Chicago. Jest to jednak jeszcze w trakcie organizacji. Na zakończenie pozdrawiamy serdecznie wszystkich czytelników "Polski Dziennika Zachodniego"!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!