Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piast Gliwice - Arka Gdynia 2:2. Te ostatnie sekundy...

Jacek Sroka
Gliwiczanie zwycięstwo i dwa punkty stracili w ostatnich sekundach
Gliwiczanie zwycięstwo i dwa punkty stracili w ostatnich sekundach Agnieszka Materna
Rozgrywane w Wodzisławiu spotkanie dostarczyło kibicom ogromnych emocji. Piast dwa razy prowadził z Arką, ale nie zdołał odnieść zwycięstwa tracąc gole w doliczonym czasie gry każdej z dwóch części meczu. Gliwiczanie mogą cieszyć się tylko z tego, że udało im się zakończyć ciągnącą się od trzech ligowych spotkań serię porażek.

Początkowo lepsze wrażenie sprawiali w tym pojedynku gdynianie, ale sił na grę odważnym pressingiem starczyło im tylko na 10 minut. O tym, że zespół trenera Dariusza Fornalaka, w którym w trakcie przerwy na reprezentację do zdrowia wróciła większość nieobecnych ostatnio piłkarzy, przejmuje inicjatywę świadczył strzał głową Kamila Wilczka z 6 m, który na raty obronił Andrzej Bledzewski. Kolejna akcja Piasta przyniosła mu prowadzenie, a w roli egzekutora wystąpił bardzo aktywny tego dnia Sebastian Olszar.

- Mecz ułożył się dla nas dobrze. Objęliśmy prowadzenie, ale niestety nie potrafiliśmy go utrzymać - powiedział kapitan gliwiczan Paweł Gamla.

Po zdobyciu gola Piast przejął inicjatywę, choć nie wszystko w drużynie funkcjonowało tak, jak należy. Jej sercem był wracający po kontuzji do składu Gamla, który nie tylko łatał dziury w środku pola, ale także starał się rozgrywać piłkę, gdyż drugi ze środkowych pomocników Mariusz Muszalik był zupełnie niewidoczny. Jeszcze słabszy był na lewej pomocy Jakub Biskup, który miał mnóstwo strat i aż dziw bierze, że trener Fornalak trzymał go na murawie przez 66 minut.

Niestety, to właśnie Gamli tuż przed przerwą przydarzyła się strata piłki, po której Arka wyrównała i wróciła do gry. Inna sprawa, że uderzenie Wojciecha Wilczyńskiego było przedniej urody i Rafał Kwapisz nie miał przy nim nic do powiedzenia.

- To był dla tego chłopaka strzał życia, nie do obrony - przyznał doświadczony obrońca gliwiczan Maciej Michniewicz.

Zaraz po zmianie stron Piast stracił Wilczka, który ze skręconą kostką musiał opuścić boisko. Później, dość niespodziewanie, to gdynianie zaczęli przejmować inicjatywę kierowani przez niezmordowanego Bartosza Ławę. Broniący się gliwiczanie kwadrans przed końcem wyprowadzili kontrę, po której do siatki trafił Gamla. Wykorzystując zaskoczenie gości chwilę później mieli kolejne okazje, ale dośrodkowania szybkiego Jakuba Smektały nie dochodziły do Olszara.

- Szkoda, że ich wtedy nie dobiliśmy. Gdybyśmy strzelili trzeciego gola, byłoby po meczu - powiedział Kamil Glik.

Wydawało się, że czekający od 85. dni na zwycięstwo w roli gospodarza Piast w końcu zaksięguje na swoim koncie trzy punkty, bo na boiskowym zegarze minęła już 90 minuta. Ambitna Arka walczyła jednak do końca, a decydujący o wyniku spotkania błąd przydarzył się właśnie powołanemu do reprezentacji Polski Franciszka Smudy Glikowi. Młody obrońca usiłując wybić piłkę nabił nią rywala i ta wpadła do siatki.

- Nie widziałem nadbiegającego zawodnika Arki - tłumaczył się załamany Glik, a szczęśliwy strzelec, 19-letni Marcin Budziński, stwierdził: - Tyle razy strzelałem na bramkę rywali nogą, a tu udało mi się posłać piłkę do siatki barkiem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!