Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Odra Wodzisław 4:0. Nie było litości dla gości

Leszek Jaźwiecki
Po meczu we Wrocławiu Jan Woś mocno krytykował grę swojego zespołu
Po meczu we Wrocławiu Jan Woś mocno krytykował grę swojego zespołu JANUSZ WÓJTOWICZ
Trwa czarna seria wodzisławskiej Odry w piłkarskiej ekstraklasie. W sobotę podopieczni Roberta Moskala przegrali 11. mecz w tej rundzie. Tym razem polegli we Wrocławiu, tracąc cztery bramki już w pierwszej połowie. W ubiegłym sezonie wodzisławianie przegrali z Śląskiem we Wrocławiu także 0:4.

- Dlatego zarówno stadion Śląska jak i miasto. choć jest ładne nie kojarzy nam się dobrze, po raz drugi przegrywamy wysoko, nie mając praktycznie nic do powiedzenia - rzucił schodząc z boiska Jan Woś. - Pierwszy połowa w naszym wykonaniu wyglądała tragicznie.

Nie po raz pierwszy Odra traci bramki już na początku meczu. Tak było w meczu z Arką Gdynia (stracili bramki w 3 i 6 minucie) oraz w spotkaniach z Ruchem (4 min), Polonią Warszawa (2 min) czy też GKS Bełchatów (13 min). Tym razem debiutującego w ekstraklasie między słupkami bramkarza Odry Michała Buchalika strzałem głową pokonał już w 7 minucie Amir Spahić.

Drugą bramkę dla Śląska zdobył, po problematycznym rzucie karnym, najlepszy zawodnik tego spotkania Sebastian Mila. Faul na Tomasz Szewczuku był jednak przed polem karnym i prowadzący to spotkanie Piotr Siedlecki z Warszawy popełnił ewidentny błąd. Wodzisławianie jednak nawet nie protestowali. Bramka z rzutu karnego chyba odebrała ochotę do gry piłkarzom z Wodzisławia, byli jakby zagubieni i efektem był trzeci gol dla gospodarzy, strzelony przez Vuka Sotirovicia. Serb po tej bramce z powodu kontuzji musiał zejść z boiska. Asystę przy nim ponownie zaliczył Mila.

- To był dla mnie wyjątkowy mecz, ostatnio urodziła mi się córeczka Michalina, dlatego bardzo chciałem wygrać to spotkanie - cieszył się były reprezentacyjny pomocnik. - Dodatkowo dorzuciłem dwie bramki, więc powody do radości są tym większe.

Prowadząc 4:0 wrocławianie spuścili z tonu, nie atakowali już z taką zaciętości bramki Odry. A goście nie byli w stanie strzelić nawet honorowego gola. Na uwagę zasługuje jedynie strzał Marcina Malinowskiego w 77 min, po którym piłka minimalnie minęła bramkę Śląska.

- O pierwszej połowie chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć, graliśmy fatalnie - złościł się Woś. - Powiem szczerze, było mi wstyd występować w tym meczu. Po przerwie było już nieco lepiej, ale nie wiem ile w tym zasługi naszej, a ile Śląska, który zadowolony z wyniku nie atakowała już tak mocno.

Gospodarze też mieli jedną sytuację, kiedy ładnym strzałem technicznym popisał się Łukasz Madej. Zastępujący kontuzjowanego Adama Stachowiaka 20-letni Buchalik popisał się jednak kapitalną interwencją.

Gospodarze też mieli jedną sytuację, kiedy ładnym strzałem technicznym popisał się Łukasz Madej. Zastępujący kontuzjowanego Adama Stachowiaka 20-letni Buchalik popisał się jednak kapitalną interwencją.

Wodzisławianie kończyli to spotkanie w dziesiątkę, po tym jak w 83 min drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną zobaczył Jacek Kowalczyk. To już piąta czerwona kartka w tym sezonie. Wcześniej do szatni przed ostatnim gwizdkiem sędziego odsyłani byli Robert Kłos (dwukrotnie), Jacek Kuranty, Piotr Piechniak.

Wrocławianie nie mieli litości dla ostatniej drużyny w tabeli i odesłali ją z bagażem czterech bramek. - Jak nie idzie to nie idzie - powiedział schodząc do szatni Piechniak. - Szybko strzelona bramka podcięła nam skrzydła, w drugiej połowie zagraliśmy lepiej, ale nie byliśmy w stanie odmienić losów tego spotkania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!