- Dlatego zarówno stadion Śląska jak i miasto. choć jest ładne nie kojarzy nam się dobrze, po raz drugi przegrywamy wysoko, nie mając praktycznie nic do powiedzenia - rzucił schodząc z boiska Jan Woś. - Pierwszy połowa w naszym wykonaniu wyglądała tragicznie.
Nie po raz pierwszy Odra traci bramki już na początku meczu. Tak było w meczu z Arką Gdynia (stracili bramki w 3 i 6 minucie) oraz w spotkaniach z Ruchem (4 min), Polonią Warszawa (2 min) czy też GKS Bełchatów (13 min). Tym razem debiutującego w ekstraklasie między słupkami bramkarza Odry Michała Buchalika strzałem głową pokonał już w 7 minucie Amir Spahić.
Drugą bramkę dla Śląska zdobył, po problematycznym rzucie karnym, najlepszy zawodnik tego spotkania Sebastian Mila. Faul na Tomasz Szewczuku był jednak przed polem karnym i prowadzący to spotkanie Piotr Siedlecki z Warszawy popełnił ewidentny błąd. Wodzisławianie jednak nawet nie protestowali. Bramka z rzutu karnego chyba odebrała ochotę do gry piłkarzom z Wodzisławia, byli jakby zagubieni i efektem był trzeci gol dla gospodarzy, strzelony przez Vuka Sotirovicia. Serb po tej bramce z powodu kontuzji musiał zejść z boiska. Asystę przy nim ponownie zaliczył Mila.
- To był dla mnie wyjątkowy mecz, ostatnio urodziła mi się córeczka Michalina, dlatego bardzo chciałem wygrać to spotkanie - cieszył się były reprezentacyjny pomocnik. - Dodatkowo dorzuciłem dwie bramki, więc powody do radości są tym większe.
Prowadząc 4:0 wrocławianie spuścili z tonu, nie atakowali już z taką zaciętości bramki Odry. A goście nie byli w stanie strzelić nawet honorowego gola. Na uwagę zasługuje jedynie strzał Marcina Malinowskiego w 77 min, po którym piłka minimalnie minęła bramkę Śląska.
- O pierwszej połowie chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć, graliśmy fatalnie - złościł się Woś. - Powiem szczerze, było mi wstyd występować w tym meczu. Po przerwie było już nieco lepiej, ale nie wiem ile w tym zasługi naszej, a ile Śląska, który zadowolony z wyniku nie atakowała już tak mocno.
Gospodarze też mieli jedną sytuację, kiedy ładnym strzałem technicznym popisał się Łukasz Madej. Zastępujący kontuzjowanego Adama Stachowiaka 20-letni Buchalik popisał się jednak kapitalną interwencją.
Gospodarze też mieli jedną sytuację, kiedy ładnym strzałem technicznym popisał się Łukasz Madej. Zastępujący kontuzjowanego Adama Stachowiaka 20-letni Buchalik popisał się jednak kapitalną interwencją.
Wodzisławianie kończyli to spotkanie w dziesiątkę, po tym jak w 83 min drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną zobaczył Jacek Kowalczyk. To już piąta czerwona kartka w tym sezonie. Wcześniej do szatni przed ostatnim gwizdkiem sędziego odsyłani byli Robert Kłos (dwukrotnie), Jacek Kuranty, Piotr Piechniak.
Wrocławianie nie mieli litości dla ostatniej drużyny w tabeli i odesłali ją z bagażem czterech bramek. - Jak nie idzie to nie idzie - powiedział schodząc do szatni Piechniak. - Szybko strzelona bramka podcięła nam skrzydła, w drugiej połowie zagraliśmy lepiej, ale nie byliśmy w stanie odmienić losów tego spotkania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?