Sąd nad Górnikiem

Wynikiem rozmów mogą, ale nie muszą, być dymisje. Na klubowej giełdzie najmniej szans na przetrwanie daje się wiceprezesowi ds. marketingu, Arkadiuszowi Trzeciakiewiczowi, niewykluczone jest także rozstanie (najczęściej mówi się o wersji albo-albo) z prezesem Jędrzejem Jędrychem i trenerem Ryszardem Komornickim.

Rozmowy w siedzibie Allianzu - na których wszyscy wezwani mają przedstawić raporty ze swoich osiągnięć i pomysły na uzdrowienie sytuacji - zapowiadają się burzliwie, bo rozgoryczeni wynikami finansowymi i sportowymi klubu szefowie firmy także zapewne usłyszą kilka trudnych pytań. Jedno z nich dotyczyć będzie kwestii wypłat - kilka osób pracujących na rzecz Górnika, wśród nich trener Komornicki, póki co dopłaca do swojej działalności. Świadcząc usługi w ramach własnych firm wystawiają klubowi faktury, za które płacą podatki VAT, jednak ze względu na pustą kasę klubu, nie otrzymują w zamian wypłat z tych faktur wynikających.

Jeśli wszystko potoczy się zgodnie z planem dziś odbędą się rozmowy z Komornickim i skautami Janem Żurkiem oraz Marcinem Bochynkiem, jutro natomiast na dywaniku właściciela klubu staną działacze.
Niezależnie od wyników rozmów, dojdzie do trzęsienia ziemi w szatni Górnika, która zamieni się w sklep z piłkarzami. Dla sporej grupy - listę otwierają Damian Gorawski i Robert Szczot - nie ma już przyszłości w Zabrzu, problemem są jednak ich horrendalnie wysokie i długoletnie kontrakty. Zabrzanie za darmo oddać ich nie mogą, tymczasem chętnych na zakupy nie widać. Problemu nie stanowi tylko Ensar Arifović, który ma kontrakt ważny tylko do końca grudnia.

Na Roosevelta pojawiają się natomiast piłkarze chętni do gry w Górniku - wczoraj trenowali Ibrahim Sunday, były zawodnik Wisły Kraków, oraz "reprezentant Bośni do lat 21".