Inwalidka przekonała urzędników, że podnośnik do wózka zamontowany na klatce schodowej wieżowca pozwoli jej wydostać się z mieszkania, ale to nie wystarczyło, bo 27 członków wspólnoty mieszkaniowej powiedziało nie.
- Dlaczego mamy odpowiadać za grzechy komuny? Wtedy, budując blok, nikt nie myślał o niepełnosprawnych - usprawiedliwiają się sąsiedzi.
27 osób ze wspólnoty mieszkaniowej powiedziało nie dla podjazdu
Kobieta mieszka na drugim piętrze przy al. Niepodległości 44 od 23 lat i od lat stara się o podjazd.
- Chcę być samodzielna, bo już zdziczałam - mówi. Od 1973 roku jeździ na wózku, teraz od świata dzieli ją siedem schodów. - Nowoczesny wózek inwalidzki czeka na mnie w mieszkaniu, syn jak może to mnie znosi ze schodów, ale chcę wydostać się z domu sama - dodaje.
Wspólnocie jednak bardziej zależy na warsztacie szewskim niż wygodzie inwalidki. Szewc musiałby bowiem opuścić zajmowane pomieszczenie, gdyby dobudowano trzecie wyjście z bloku.
W wieżowcu mieszka 111 rodzin, część lokatorów wykupiła mieszkania na własność i zawiązała wspólnotę . - Nie godzimy się na budowę podjazdu od strony zakładu szewskiego, bo musiałby się stąd wyprowadzić - twierdzi Wanda Piech z zarządu wspólnoty. - Nie będziemy rujnować budynku. W bloku są dwa wejścia i trzeciego nie chcemy. A podjazd będzie - z parteru klatki schodowej. Tam powstanie pochylnia, ale z tym musi najpierw poradzić sobie architekt - dodaje.
Halina Krupa, przedstawicielka wspólnoty, tłumaczy, że to ogół zadecydował, że trzeciej klatki z podjazdem tutaj nie będzie. - Pani Czerniakowa nie zgadza się na inne propozycje. Chcieliśmy, aby zamieniła się na parter i wtedy byśmy wybudowali werandę. Jej syn nie wyraził na to zgody. A ona uparła się na trzecią klatkę z podjazdem. Nieprawdą jest, że od 20 lat nie wychodzi z domu, widzę ją jak jeździ do sklepu na wózku. W naszym budynku są jeszcze inni niepełnosprawni i o nich też myślimy - mówi Krupa.
W wieżowcu mieszka jeszcze troje niepełnosprawnych lokatorów. Stanisław Rychter - na siódmym piętrze. Jeździ na wózku od ponad trzech lat. Wcześniej pracował jako funkcjonariusz służby więziennej w Herbach Starych. Jest lewostronnie sparaliżowany.
- Mąż waży 115 kg i to spory kłopot, żeby go znieść - wyjaśnia Krystyna Rychter. Inwalida dodaje: - Jestem więźniem we własnym mieszkaniu, tylko spacer po korytarzu mi pozostaje. Kalectwo każdemu może się przytrafić i nie rozumiem moich sąsiadów. Windą zjadę na parter, ale żeby wydostać się z klatki mam siedem schodów do pokonania.
Budynek należy do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, który w 2007 roku poinformował Stanisława Rychtera, że winda do transportu ludzi poruszających się na wózkach ma być zamontowana po północnej stronie budynku, a ZGM czeka na decyzję wspólnoty. Ta się nie zgodziła. - Urzędnicy mogli zaskarżyć tę decyzję do sądu - żali się Krystyna Rychter.
Chcą pomóc
W Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej twierdzą, że chcą iść na rękę niepełnosprawnym lokatorom.
Wieżowiec ma już 30 lat. Należy do obiektów z tak zwanym podwójnym ryzykiem. Ma jedenaście kondygnacji i dwie klatki ewakuacyjne. Kiedy był budowany, przepisy nie przewidywały instalowania urządzeń dla osób niepełnosprawnych. Wtedy nie budowano bloków z myślą o takich lokatorach. - Pani Kazimierze Czerniak proponowaliśmy mieszkanie na parterze, lecz nie chciała skorzystać. Podobną zamianę oferowała jej gmina. Także odmówiła. Chcemy jej jednak pomóc. Pomysł z platformą nie zostanie zrealizowany, podobnie jak schodołaz. Szukamy innych rozwiązań - wyjaśnia Ludwik Madej, prezes ZGM TBS.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?