Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast świętej krucjaty prawicy czy świeckiej rewolucji lewicy, będzie krzyżowanie wrogów

Redakcja
Księża to nie święte krowy, koniec z przywilejami dla kleru! - krzyczy Joanna Senyszyn, ogłaszając pierwszą świecką rewolucję w Rzeczpospolitej.

Upadła lewica chce m.in. zakazu zapraszania duchownych na uroczystości państwowe, niewysyłania urzędników publicznych na obchody świąt kościelnych, obłożenia katolików podatkiem od wiary, usunięcia krzyży ze szkół i likwidacji Komisji Majątkowej, która zajmuje się zwrotem dóbr, zagarniętych niegdyś Kościołom przez państwo komunistyczne.

Wojna o krzyż zamieni się w krzyżowanie wrogów

To sposób na ponowne zaistnienie postkomunistów w świadomości Polaków - komentują politolodzy, zauważając, że ofiarami wojny PiS i PO są drugoplanowe PSL i SLD.

I mądrze komentują, bo przecież wrzask i agresja są bronią słabych. Wszczynanie tumultu to sposób na publiczne zaistnienie ludzi, którzy sami z siebie albo nie zrobili niczego, by na uwagę innych zasłużyć, albo właśnie z powodu tego, co już zrobili, tę uwagę tracą. Ta akcja jest ucieczką lewicy przed nijakością, którą najdobitniej personifikuje Napieralski. Ale jest też czymś więcej.

Rewolucja SLD jest odpowiedzią na świętą wojnę w obronie krzyży, którą niedawno ogłosili biskupi i prawica. To bodaj pierwsza w historii Polski prewencyjna wojna religijna: choć dotyczy spraw dziejących się za granicą, została wypowiedziana u nas. I to wrogom, którzy się jeszcze wtedy w kraju nie ujawnili. Kiedy na początku listopada Trybunał w Strasburgu nakazał usunięcie krzyży z włoskich szkół, największy krzyk podniósł się właśnie w Polsce. Prawica zapowiedziała, że nikomu nie pozwoli tknąć krzyży w polskich szkołach, choć nikt takiego zamiaru nie wyraził. Do dziś.

Nie dziwi mnie, że postkomuniści traktują krzyż jak polityczną tratwę, która być może pozwoli im dodryfować do miejsc w przyszłym Sejmie. Grają nie swoją świętością, więc w pewnym sensie mają prawo do cynizmu. Tym bardziej że oni tylko weszli na grunt już przyszykowany, przyjęli gotowe reguły walki.
Zaskakuje mnie natomiast instrumentalne traktowanie krzyża przez ludzi Kościoła i polityków, podkreślających swoją religijność. Gdy w piątek napisaliśmy o kamiennych krzyżach nagrobnych, które leżą na przycmentarnym śmietniku w Pilicy, żaden polityk prawicy ani żaden ksiądz nie uniósł się świętym gniewem. Nikt nie krzyczał przeciw bezczeszczeniu symbolu wiary, choć trudno o bardziej wymowny tego przykład.

Czyżby milczeli dlatego, że ideologiczne wojny prowadzi się dziś nie na cmentarzach, tylko w szkołach i Sejmie? Czy krzyż w szkole jest orężem frontowym, a na cmentarzu jest martwy? Tłumaczenie, że krzyż w szkole jest symbolem, a na cmentarnym śmietniku tylko przedmiotem, obezwładnia. Mam rozumieć, że dopóki krzyż jest w miejscu publicznym, symbolizuje religię, a wyrzucony na stertę śmieci zamienia się w śmieć? Jak butelka po piwie czy suchy kij?

Absurdalna krucjata, którą parę dni temu ogłosiła prawica i biskupi, najmocniej uderzy nie w ateuszy, ale w sam Kościół. Nie będzie bowiem mądrą dyskusją o miejscu wartości w życiu publicznym, tylko jazgotliwą i zawstydzającą szarpaniną, w której pierwszoplanowe role odegrają groteskowe polityczne figury w rodzaju Joanny Senyszyn czy Artura Górskiego z PiS, co to z Jezusa chciał kiedyś zrobić króla Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!