Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sami wpuściliśmy lisa do naszego kurnika

Beata Sypuła
Piskorski będzie się spieszył, żeby do końca grudnia sprzedać nasze budynki

Z Lesławem Lechem z Wrocławia, sekretarzem generalnym Stronnictwa Demokratycznego, rozmawia Beata Sypuła

Wojna między Pawłem Piskorskim a starym SD zaczęła się w październiku. Piskorski przyszedł do SD w styczniu, by sprzedać partyjne kamienice i za uzyskane w ten sposób pieniądze wejść znowu do polityki. Teraz zarzucacie mu wodzowskie metody i łamanie statutu. Obie grupy zwołały "swoje" kongresy. Więc jak pana tytułować po poniedziałkowej decyzji sądu rejestrowego, który potwierdził przywództwo Piskorskiego w Stronnictwie Demokratycznym i uznał zmiany personalne dokonane przez piskorczyków?
Normalnie, nadal jestem sekretarzem generalnym Stronnictwa Demokratycznego. Zostałem na to stanowisko wybrany oficjalnie na kongresie nadzwyczajnym Stronnictwa 21 listopada.

Jednak Sąd Okręgowy w Warszawie, który prowadzi ewidencję partii politycznych, rozpatrzył wniosek stronników Piskorskiego, odwołanego na tym kongresie, i uznał ich racje, a nie wasze.
To orzeczenie sądu daje panu Piskorskiemu większą pewność, ale niczego w naszym mniemaniu nie przesądza. Decyzja sądu jest dla nas co najmniej dziwna.

Dlaczego? Przecież to sąd wypowiadający się wielokrotnie w sprawach partyjnych?

Jego decyzja narusza praworządne obyczaje. Sąd zbadał zagadnienia, przed jakimi stanął, powierzchownie. Przyznanie racji Radzie Naczelnej, która 24 października dała władzę Piskorskiemu, nie było właściwe. Przecież ona działała w sposób ograniczony. Piskorski zawiesił w prawach stu członków SD bez podania argumentów, nie liczył się ze zdaniem działaczy, odciął nam we Wrocławiu telefony, rządził jak jedynowładca. Sąd partyjny uznał, że prawnie pozbawiliśmy go władzy. Dziwię się zatem sądowi, że wpisał do rejestru osoby wskazane przez Pawła Piskorskiego.

Sąd wykreślił z rejestru waszego szefa Rady Naczelnej, Krzysztofa Góralczyka, i skarbnika Roberta Smoktunowicza, który sam zrezygnował z członkostwa w SD, a w ich miejsce wpisał Waldemara Prusaka i Piotra Krośnickiego, zwolenników Piskorskiego. Uznał, że prawo stoi po ich stronie.

To są ludzie związani z Pawłem Piskorskim, ale nie ze Stronnictwem. Krośnickiego w ogóle nie znam. Kim on jest, że zyskał takie miejsce w Stronnictwie, a sąd je zatwierdził? To nie powinno się zdarzyć w państwie prawa.
Dla Piskorskiego sytuacja prawna stała się już jasna. Zapowiada, że będzie chciał wrócić do porządkowania spraw majątkowych SD, a także struktur partii. Potem ma doprowadzić do wyboru w demokratycznych procedurach nowych władz.
Dla nas sytuacja prawna wcale nie jest jasna. Teraz czekamy na rozpatrzenie przez sąd naszego wniosku, byśmy mogli ostatecznie pożegnać się z Piskorskim.

Sami go powołaliście do życia w SD, a teraz boicie się jego rządów?

Wpuściliśmy lisa do naszego kurnika, to prawda. Dla Piskorskiego najważniejsze są sprawy majątkowe. To dla nich pojawił się w SD. Teraz będzie się spieszył, żeby do końca grudnia sprzedać nasze budynki. Myśmy zrobili zastrzeżenie w księgach wieczystych, by mu się to nie udało.Teraz decyzją sądową znalazł się w rejestrze partyjnym, a to rodzi poważne niebezpieczeństwo dla naszego mienia.

Może mu się sprzedaż majątku udać, a wówczas będzie miał pieniądze na działalność partyjną, kampanię prezydencką Andrzeja Olechowskiego i wyborczą do parlamentu.
Piskorski ma na to niewielkie szanse. Dziś jestem już pewien, że po negatywnej kampanii, jaka się wokół niego rozpętała w ostatnich miesiącach w efekcie prowadzonych przez niego działań, nie ma szans na wejście do Sejmu, bo nie dojdzie do 5-procentowego progu. Powiem jasno: miał na to szanse, ale przez ostatnie miesiące sam je zmarnował.

Sprawa jest wyjaśniona

Z Andrzejem Potockim z Gliwic, członkiem Zarządu Głównego Stronnictwa Demokratycznego, rozmawia Beata Sypuła

Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia wokół SD, pewnie pan wzdycha za złotymi czasami w Unii Wolności, której był pan posłem z Gliwic?...
Czasy były złote, ale i trudne. To była jednak zupełnie inna rzeczywistość polityczna.

Jak pan ocenia to, co dzieje ostatnio w SD? Kłótnie, pucz, rozłam, sąd - to dla każdej partii burzliwe wydarzenia.
Wydarzenia były nie tylko nieprzyjemne, ale i niepotrzebne. Nie rozumiem ich genezy ani motywacji ludzi zamieszanych w pucz przeciwko Pawłowi Piskorskiemu. Po wielu latach otrzymali przecież szansę zaistnienia w polityce, jakiej nie mieli od lat.
Sekretarz generalny Lesław Lech uważa jednak, że nic nie jest przesądzone, dopóki sąd nie rozpatrzy jego wniosku.
Po pierwsze, sekretarzem generalnym jest Marek Kucharski, a nie Lesław Lech. Sąd rozpatrując sprawę miał przed sobą wszystkie wnioski, w tym także strony przeciwnej, o wykreślenie Pawła Piskorskiego z rejestru. Gdyby miał wątpliwości, to rozstrzygnąłby sprawę na ich na korzyść. Skoro to nasz wniosek został uznany, to logiczne jest, że kontrwniosek nie może być uwzględniony.

Zatem dziś, według pana, przewodniczącym Rady Naczelnej jest Waldemar Prusak, a Paweł Piskorski nadal jest przewodniczącym Stronnictwa Demokratycznego?
Właśnie to potwierdził sąd. Sprawa jest zakończona.

Starzy działacze uważają jednak, że skok na kasę SD to motyw przewodni działania Piskorskiego.
I tu się mylą. SD jest partią majętną, bo ma budynki, ale nie jest bogata, bo nie ma pieniędzy. Paweł Piskorski nie tyle chce, co musi sprzedać w tym roku kilka budynków. Każde sprawozdanie złożone w Państwowej Komisji Wyborczej było odrzucane, bo w budynkach należących do SD była prowadzona działalność gospodarcza. Tego zakazuje ustawa o partiach politycznych. Aby działać od nowego roku z czystym kontem, budynki trzeba sprzedać. Nie było innego wyjścia - wypowiedzenie umów na ich wynajem byłoby wobec przedsiębiorców i nieprzyzwoite, i wiążące się z wysokimi odszkodowaniami.

Jakie zatem będzie kalendarium najbliższych działań Stronnictwa Demokratycznego?
Do końca roku powinniśmy uporządkować sprawy majątkowe i skupić się na kampanii wyborczej Andrzeja Olechowskiego. Ostatnie dwumiesięczne zamieszanie spowolniło te zadania. Teraz czekamy na decyzję Andrzeja Olechowskiego, która zostanie ogłoszona w ciągu najbliższych tygodni. Mam nadzieję, że będzie pozytywna i wówczas przystąpimy do kampanii prezydenckiej. Olechowski zapowiadał, że jeśli wystartuje, będzie szukał poparcia w różnych środowiskach, ale SD, mające struktury w całym kraju, będzie spiritus movens tego przedsięwzięcia. W zależności od wyników kampanii, pozyskania nowych środowisk i spełnienia potrzeb ludzi poszukujących swojej partii na scenie politycznej, będziemy rozważać nasz udział w wyborach parlamentarnych.

Czy możliwe jest jeszcze porozumienie z osobami podważającymi wasz mandat do sprawowania władzy z Stronnictwie?
Oczywiście. Paweł Piskorski do ostatnich chwil szukał z nimi porozumienia. Ludzką rzeczą jest popełniać błędy, ale drzwi SD są dla tych działaczy wciąż otwarte.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!