Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grypa szaleje w szpitalu

Aldona Minorczyk-Cichy
W świętochłowickim Szpitalu Powiatowym z 32 pacjentów oddziału wewnętrznego  pozostało kilku
W świętochłowickim Szpitalu Powiatowym z 32 pacjentów oddziału wewnętrznego pozostało kilku FOT. LUCYNA NENOW
Szpital Powiatowy w Świętochłowicach wstrzymał przyjęcia pacjentów na oddział wewnętrzny z powodu A/H1N1. Od chorego (z objawami sepsy) pacjenta świńską grypą zaraziło się 4 lekarzy i 2 pielęgniarki.

Z 32 pacjentów, jacy przebywali tam jeszcze we wtorek, dzisiaj zostanie kilku. Pozostali zostali wypisani - jedni są już zdrowi, inni będą kontynuować leczenie w domu. W mieście wybuchła panika.

- Nie ma powodów do obaw. Stosujemy tylko standardowe procedury. W poniedziałek, po zakończeniu dezynfekcji, oddział znowu będzie przyjmować chorych - twierdzi Grzegorz Nowak, dyrektor szpitala.
Zgadza się z nim Grzegorz Hudzik, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach: - To typowe zakażenie wewnątrzszpitalne. Doszło do niego mimo stosowania się do zasad sanitarnych.

Pacjent do Szpitala Powiatowego trafił prawie dwa tygodnie temu. Jego stan był bardzo ciężki. Miał kilka schorzeń. Pojawiła się sepsa. Objawy grypy ujawniły się dopiero po 9 dniach pobytu. W poniedziałek test potwierdził, że pacjent ma grypę typu A/H1N1. Trafił do szpitala zakaźnego w Chorzowie.
W Świętochłowicach zbadano osoby, które miały bezpośredni kontakt z pacjentem oraz osoby mające objawy grypy. - Pobrano próbki od ośmiu pracowników, u sześciu wykryto A/H1N1. Zostali odsunięci od kontaktu z pacjentami - podkreśla Grzegorz Nowak. Ich stan nie budzi obaw.

Dodaje, że "świńska grypa" jest także w innych szpitalach, tyle że tam niekoniecznie przeprowadza się testy. Dlaczego? Bo tak naprawdę nie ma takiej potrzeby. - Ta grypa zachowuje się jak zwykła sezonowa. Nawet Główny Inspektor Sanitarny zliberalizował zasady postępowania. Obawialiśmy się epidemii, gdy z Ukrainy dochodziły nas alarmujące wieści. Jednak dramatu nie ma - przekonuje Nowak.
Świętochłowiczan to nie uspokaja. Edyta Pasternok, która ma sklep w Chropaczowie, twierdzi, że klienci o niczym innym nie mówią: - Boją się. Opowiadają o epidemii, zamknięciu oddziału, wielu zakażonych i o tym, że ze szpitala wywiozą wszystkich pacjentów.

Według najświeższych danych sanepidu, do wczoraj w województwie śląskim hospitalizowano z powodu powikłań grypy 280 osób. Potwierdzonych przypadków A/H1N1 było prawie 90.

- W listopadzie mieliśmy szczyt. W trzecim tygodniu tego miesiąca w kraju zarejestrowano 97 tysięcy zachorowań. Teraz na szczęście ich liczba zaczęła stopniowo maleć - mówi prof. Andrzej Zieliński, krajowy konsultant w dziedzinie epidemiologii.
W Świętochłowicach najwięcej zachorowań na grypę było w połowie listopada. Wtedy w Szkole Podstawowej nr 1 nieobecny był co trzeci uczeń, teraz nieobecnych jest niespełna 9 procent dzieci. Mimo to w przychodniach nadal do lekarza trzeba czekać w długiej kolejce. To dokładnie tak samo jak w całym regionie i w kraju.

- Syn zachorował w piątek. Fatalnie się czuł, miał wysoką gorączkę. Zadzwoniłam do swojej przychodni i usłyszałam, że lekarz najwcześniej przyjmie mnie w poniedziałek po południu, a jeszcze lepiej, żebym przyszła we wtorek - mówi Barbara Nowacka ze Świętochłowic (nazwisko zmienione).
Pielęgniarka kazała jej podać dziecku leki przeciwgorączkowe, a w razie potrzeby wezwać pogotowie lub zawieźć syna prosto do szpitala. - Nic innego nie poradzę, taką kolejkę mamy - stwierdziła.
Pani Barbara w innej świętochłowickiej poradni zamówiła prywatną wizytę i dziecko zostało przyjęte natychmiast.

- To niedopuszczalne zachowanie. Pacjent z gorączką, tym bardziej dziecko powinno być bezwględnie przyjęte. Ktoś powinien ponieść konsekwencje nieodpowiedzialnego zachowania - podkreśla Grzegorz Hudzik, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. Zachęca panią Barbarę do kontaktu z rzecznikiem praw pacjenta przy Narodowym Funduszu Zdrowia.
W większości przypadków "świńska grypa" przebiega łagodnie. Do jej leczenia wystarcza podstawowy zestaw leków obniżających gorączkę i zmniejszających dolegliwości ze strony układu mięśniowego. Nie zaleca się stosowania kwasu acetylosalicylowego.

Cięższy przebieg choroby sugerować mogą: wysoka gorączka trwająca dłużej niż 3 dni, spłycenie oddechu lub uczucie duszności, obecność krwi w plwocinie, obniżenie ciśnienia krwi, znaczne osłabienie, zawroty głowy.
Leczenie antywirusowe jest zalecane osobom, które mają większe ryzyko ciężkiego przebiegu choroby (np. kobiety w ciąży, noworodki i dzieci do drugiego roku życia oraz pacjenci z przewlekłymi chorobami płuc, przy przewlekłej sterydoterapii i innych przewlekłych chorobach).

Należy również leczyć lekami antywirusowymi niemowlęta i dzieci do drugiego roku życia, zwłaszcza jeśli mają inne choroby, a objawy grypowe narastają. Osoby z podejrzeniem zapalenia płuc winny być niezwłocznie leczone antybiotykami i lekami antywirusowymi.

Takiej potrzeby nie było m.in. u lekarzy i pielęgniarek zarażonych przez pacjenta w świętochłowickim Szpitalu Powiatowym. Przeszli chorobę łagodnie. Po wstrzymaniu przyjęć pacjentów na oddział wewnętrzny zastosowano w tamtejszej placówce także dodatkowe środki ostrożności.
- Już na początku listopada poinformowałem ordynatorów, by ograniczyli wizyty osób odwiedzających pacjentów, jeśli uznają to za wskazane. 20 listopada wprowadziliśmy oficjalne zarządzenie, zakazujące przebywania na oddziałach osób postronnych. Z pacjentem może kontaktować się tylko jedna osoba naraz. Wcześniej musi uzyskać zgodę ordynatora lub lekarza prowadzącego - wyjaśnia Grzegorz Nowak, dyrektor szpitala.

W izbie przyjęć lekarze i pielęgniarki mają obowiązek używania maseczek. Bezpłatnie są one dostępne także dla pacjentów.

- Tam czasami po prostu jest tłok. Chcieliśmy, by pacjenci mieli możliwość zabezpieczenia się - dodaje dyrektor.
Podobnie jest w innych śląskich szpitalach. Wszędzie też chorzy "łapią" grypę. Zwykle od troskliwej rodziny, przynoszącej obiadki i świeże ubrania.

Większość przypadków grypy to właśnie A/H1N1. - Ona przebiega zwykle bardzo łagodnie. Statystyki nie oddają prawdziwej liczby przypadków. Bardzo duża grupa pacjentów leczy się sama, nawet nie idzie do przychodni. Problemem są powikłania. Wszystko wskazuje, że ich liczba będzie w najbliższym czasie rosła - podkreśla Grzegorz Hudzik, szef śląskiego Sanepidu.
Z prof. Andrzejem Zielińskim, krajowym konsultantem w dziedzinie epidemiologii, rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Jaką obecnie mamy sytuację pod względem zachorowań na grypę A/H1N1?
W listopadzie mieliśmy największy szczyt zachorowań. U dzieci wzrost był aż 20-krotny! W trzecim tygodniu tego miesiąca w kraju zarejestrowano 97 tysięcy zachorowań. W tym samym okresie ubiegłego roku było ich ponad 3 tysiące. Teraz na szczęście liczba zachorowań zaczęła stopniowo maleć.

Kiedy minie szczyt?

Jest nadzieja, że jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Ale, jako że grypa jest nieobliczalna, możemy mieć w tym sezonie drugi szczyt. Prawdopodobnie pod koniec zimy i wczesną wiosną.

Kto choruje?

Największy odsetek zachorowań jest wśród dzieci w wieku 5-14 lat oraz wśród osób starszych.

A czy wiemy, na jaką grypę to są zachorowania?

Zdecydowana większość to A/H1N1, choć nikt tych przypadków nie potwierdza. Przypadków grypy sezonowej jest niewiele.

Jak z wrażliwością wirusa A/H1N1 na tamiflu?

W przypadku 21 mutacji wirusa grypy potwierdzone zostało zmniejszenie ich wrażliwości na lek oseltamiwirum (tamiflu). Te mutacje są jednak nadal wrażliwe na inny lek antywirusowy - zanamiwir (chodzi o lek relenza, dostępny wyłącznie w szpitalach - dop. red.).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!